niedziela, 20 maja 2018

ZAMEK KRÓLEWSKI W WARSZAWIE [POLSKIE TOWARZYSTWO TURYSTYCZNO-KRAJOZNAWCZE]

Jako humanista goniony nostalgią (tak, przekroczyłem trzydziestkę), lubię szperać w kartonach na targach staroci. Wynajduję tam głównie płyty CD oraz książki, które były w moim domu elementem wystroju salonu. Przeprowadzka, jeden i drugi i trzeci remont, i się okazało, że te książki mojej matce zaczęły przeszkadzać - "bo takie brzydkie, a salon nowy". Z roku na rok było ich w domu coraz mniej, aż wreszcie zostały brutalnie wyrzucone. Do dziś szukam biografii Kazimierza Wielkiego - jak na razie bezskutecznie. Na sobotnim, majowym targu dorwałem się do kartonów z książkami. Moją uwagę przykuł zestaw pocztówek podpisany: Zamek Królewski w Warszawie.

środa, 16 maja 2018

JANUSZ GŁOWACKI - PRZYSZŁEM, CZYLI JAK PISAŁEM SCENARIUSZ O LECHU WAŁĘSIE DLA ANDRZEJA WAJDY

Gdy wkładałem tę książkę do biedronkowego koszyka, trzej bohaterowie z okładki żyli, tworzyli i mieli się zupełnie dobrze. Gdy zabrałem się do czytania, z tegoż panteonu pozostał tylko Lech Wałęsa. Autor scenariusza zmarł na wakacjach w Egipcie, a reżyser tworzył swój kolejny film pt. Powidoki. Obaj odeszli w pełni sił witalnych. Gdy zobaczyłem w koszu pełnym książek tytuł Przyszłem..., nie mogłem książki przewertować, ponieważ była zafoliowana. Zafoliowana, nowa książka za 5 zł! Zajawka z tylnej okładki mi wystarczyła: 

Czarny humor miesza się w tej opowieści z czarną rzeczywistością, tragedia z groteską, prawda z fikcją, a PRL z wolną Polską. Mieszanka piorunująca. Warto porównać z filmem.

Zrobiłem na odwrót: film porównałem z książką.

środa, 2 maja 2018

HENRYK NIEWIADOMSKI - ŚWIAT WEDŁUG DZIADA [RECENZJA]

W roku 2004 po obejrzeniu w telewizji TVN odcinka serialu Alfabet Mafii z Dziadem w roli głównej, dołączyłem do grona osób, które słysząc pseudonim "Dziad", mimowolnie dodawały "funkcję" Henryka N. - "szef mafii wołomińskiej". Potęgę telewizji doceniłem jednak niedawno. Gdy były premier Jarosław Kaczyński przedstawiał po raz pierwszy kandydata na prezydenta przed dziesiątkami kamer na specjalnie pod tę "uroczystość" zorganizowanym zjeździe partii, słysząc personalia Andrzej Duda i chwilę później widząc kandydata na prezydenta "przemawiającego do narodu", nie ukrywam - dość głośno się zaśmiałem. Zaśmiałem i jeszcze bardziej utwierdziłem w przekonaniu, że jednomandatowe okręgi wyborcze, o których już coraz mniej powtarza rockman Kukiz, to po prosu pic na wodę. Przykład kandydata "z dupy" i fakt, że tym prezydentem został, potwierdza jedno przypuszczenie graniczące z pewnością -