- w poniedziałek – 9 lutego późnym wieczorem w Katowickim hotelu Warszawa zjawia się ekipa techniczna zespołu;
- we wtorek Metallica dociera do Katowic, gra pierwszy koncert i dopiero późnym wieczorem bukuje się w hotelu Warszawa;
- grubo po północy w pokoju nr 222 zjawia się James Hetfield;
- w środę (11 lutego) przed południem Metallica bierze udział w konferencji prasowej zorganizowanej przez Klub Miłośników Muzyki Heavy Metal, i założyciela Klubu – Tomasza Dziubińskiego. Spotkanie prowadzi Roman Rogowiecki;
- środowe popołudnie zarezerwowano na wizytę zespołu w niemieckim obozie koncentracyjnym na terenie Polski w Oświęcimiu;
- 11 lutego Metallica daje drugi koncert w Spodku;
- czwartek, 12 lutego – po środowym koncercie, kiedy cały sprzęt
zapakowano do ciężarówek, cała ekipa wyruszyła w dwóch kierunkach. Techniczni
podążali nad morze, by tam przeprawić się do Szwecji. Czekał ich ostatni
koncert trasy – w Geteborgu. Metallica z amerykańską częścią obsługi udała się
w kierunku Warszawy, by w hotelu Victoria spędzić cały następny dzień i
próbować wydać w stolicy wszystkie złotówki, które dostali od Pagartu. Dolarami
w Polsce płacić nie mogli, a złotówek za granicę też nie było sensu zabierać,
bo były po prostu bezużyteczne. Zakupowy szał opisuje sprawozdanie Jacka
Demkiewicza na łamach Magazynu Muzycznego.
----------------------------
Białe plamy związane z obecnością
Metalliki w Polsce w 1987 roku co jakiś czas były sukcesywnie zamalowywane
dzięki kolejnym materiałom, jakie pojawiały się na celowniku fanów – nie tylko
tych, którzy mieli możliwości i szczęście stanąć przynajmniej jednego dnia w
kolejce do drzwi Spodka, ale także dla tych, którzy z różnych powodów takich
możliwości nie mieli. No i jest jeszcze ta trzecia grupa – fani zespołu, którzy
byli za młodzi, albo jeszcze nie było ich na świecie. Sam zaliczam się do tej
trzeciej. A czym konkretnie wypełniano te białe plamy? Pierwszy był przytoczony
na początku bootleg, później skany relacji Krzysztofa Wacławiaka z Non Stop pt. Metal nieujarzmiony. Już
w XXI wieku Teraz Rock przygotował w roku 2004 obszerny artykuł pt. Metallica a sprawa polska, w którym
podjęty został temat wszystkich ówczesnych odwiedzin (w tym pełne ciekawostek o
piciu wódki z zespołem Kat koncerty z lutego ‘87). Rok 2011 to prawdziwa
petarda dotycząca Spodka: najpierw udostępnione na Overkillu słynne zdjęcie
Metalliki zrobione na „gierkówce” (z książki Rossa Halfina), a chwilę później
legendarne fotki z nieformalnego spotkania z Jamesem Hetfieldem w hotelowym pokoju
oraz relacje podesłane przez Pawła i Roberta. Dla kogoś, kto był na miejscu,
niesamowite, niewyobrażalne wprost pamiątki i kawał historii; dla kogoś kto nie
był – kapitalna, niemalże baśniowa opowieść o czymś z kompletnie innego świata
okraszona serią świetnych fotografii… Opowieść równie dobrze nadająca się na
bajkę przed snem. Dawno, dawno temu…
Z tym, że to wszystko wydarzyło się naprawdę; nie za siedmioma górami i
siedmioma rzekami, a o rzut beretem – w Katowicach - chociaż ekipa wałbrzyska może się z ostatnim tym stwierdzeniem nie zgodzić, bo wg ich relacji droga, którą dziś pokonuje się w trzy godziny była wówczas dalece niezaplanowaną i żywiołową wyprawą w nieznane.
Kiedy w wakacje 2020 roku Mateusz Żyła ogłaszał swój pomysł książkowego udokumentowania lutowych koncertów Metalliki, nie przypuszczałem, że z tych ziaren rzuconych w przestrzeń Internetu, wykiełkują aż tak owocne plony. Udokumentowała je nie tylko książka Metallica Poland 1987. Behind the Iron Curtain (wrzesień 2021), ale też trzeci odcinek dokumentalnej serii produkcji Canal Plus – W rytmie wolności, w którym wystąpiła wspomniana ekipa z pokoju 222, a wśród nich Paweł Lulis i Robert Janicki.
Pudełko z książką Metallica Poland 1987. Behind the Iron Curtain znalazłem pod choinką w 2021 roku. Drugi raz więc świętuję rocznicę tych koncertów z owym książko-albumem przed oczami (i oczywiście z katowickim bootlegiem sączącym się z głośników). Wspomnienia ludzi uczestniczących (są na kartach tej książki tacy, którzy zaliczyli dwa koncerty) i niesamowite zdjęcia to jedno, ale jest w niej coś jeszcze równie cennego: komplet sprawozdań ówczesnej prasy muzycznej z wydarzeń katowickich (bo nie tylko koncerty są tam opisane), zahaczające o dziwnie ubraną publiczność i dewastację pociągów i innych środków komunikacji publicznej.
Problem z zaimkiem (i nie tylko)
Książka ma tylko jeden mankament w rozdziale kończącym tę historię – owe przedruki z prasy są potraktowane bez staranności. Pan Krzysztof Szymczyk, odpowiedzialny za korektę, akurat w tej sekcji książki nie popisał się. Czytając te przedrukowane relacje prasowe pierwszy raz, byłem prawie przekonany, że postanowiono „zachować ducha epoki” i nie poprawiać ewidentnych błędów. Sęk w tym, że nie zostało to w żaden sposób zaznaczone w żadnym przypisie, czy wstępie… Z ciekawości więc porównałem dwa przedrukowane artykuły, w których tych błędów znalazłem najwięcej. Porównałem je ze skanami oryginalnych tekstów, jakie ukazały się w prasie… O ile autor Krzysztof Wacławiak rzeczywiście miał problemy z odmienianiem w bierniku nazwy zespołu w artykule Metal nieujarzmiony, o tyle nazwisko Kirka Hammetta zapisywał poprawnie (przez dwa t na końcu) – w przedrukach są właśnie takie dziwne błędy w zapisie nazwiska gitarzysty. To samo tyczy się nazwiska Larsa – w skanach prawidłowo Ulrich, u Mateusza Żyły – Urlich…
No i zaimek w przedrukowanym podtytule fragmentu artykułu Jacka Demkiewicza Power Metal z Magazynu Muzycznego: „Tą dużą żółtą małpę poproszę”, gdzie oryginalnie na skanach widnieje poprawne – „tę dużą żółtą małpę poproszę”. Poza tym autorem artykułu z Non Stop pt. Metal nieujarzmiony jest Krzysztof Wacławiak, a nie jak podpisano w książkowym przedruku, Romek Rogowiecki. Na czym więc polegała praca korektora przy książce Mateusza Żyły, jeśli nie na poprawianiu tak ewidentnych błędów?
Pomimo korektorskich niedociągnięć, Sebastian Riedel podjął naprawdę znakomitą decyzję, aby wydać w swoim wydawnictwie tę rewelacyjną książkę, kolorując tym samym ogromną białą plamę na mapie spotkań Metalliki z polskimi fanami. Już nie tylko bootleg z kaseciaka i komentarze na YouTube, opisujące legendy lutowych dni sprzed blisko czterdziestu lat, nie tylko fotka z „gierkówki” ale także owa szczegółowa dokumentacja czterech dni za żelazną kurtyną, wspaniale rozjaśniają meandry ówczesnej krajowej rzeczywistości, a w niej historię o grupie Amerykanów, którzy z pewnymi obawami przybyli, zobaczyli i zwyciężyli pierwszą potyczkę z polskimi fanami. Metallica Poland 1987. Behind the Iron Curtain została wydana we wrześniu 2021 roku w limitowanym nakładzie 1000 sztuk: nadal robiący wrażenie kartonowy, czarny box, a w nim reprodukcje biletów wstępu na oba koncerty, seria pocztówkowych zdjęć oraz sama książka w (okropnie „palcującej się”!!) zamszowej oprawie… A cała przyjemność kosztowała wraz z wysyłką 120 zł.
Wydanie przepiękne, dziś trudno dostępne – na Allegro wisi jedna oferta zapieczętowanego, nieużywanego egzemplarza w cenie 555 zł… Niby dużo, jednak gdybym nie miał własnego egzemplarza, wiedząc, że tych boksów sprzedano tylko 1000 oraz patrząc obecnie na wartość polskiego pieniądza, pewnie skorzystałbym z tej aukcyjnej oferty. Ale jestem gościem, który ma w domowej bibliotece komplet polskich książek o Metallice, więc mogę być troszkę nieobiektywny, jeśli chodzi o realną wartość tegoż boxu. Cóż, towar jest wart tyle, ile ktoś za niego zapłaci… Poza tym w tym przypadku wchodzimy bardziej w rynek handlu antykami, niż książkami. Jak to brzmi… Dwuletni antyk :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz