sobota, 18 września 2021

VILLON / BOY / MALEŃCZUK - "piórem wojują, bo słowo zostaje"

Dziś trochę o tym jak w tytule stoi: o śladach Villona i Żeleńskiego w twórczości krakowskiego barda - M.M. Maleńczuka. A jeden i drugi w tychże aktach może nie od razu na wskroś widoczny, aczkolwiek dostrzegalnym jest. Postaram się (ledwie, co prawda) naszkicować dzieje obecności trzech dzieł literackich, które wciąż trwają w świadomości obecnego pokolenia Polaków (i mają szansę zaistnieć w umysłach przyszłych obywateli TEJ ziemi - dzięki ciągłej próbie ożywiania). A wszystko zaczyna się od gościa, paryżanina, jakieś 500 lat temu w schyłkowej epoce Średniowiecza. Francois Villon dymił, w burdach brał udział, w więzieniach lądował, wychodził, znów go łapali. Doigrał się chłop wyroku powieszenia. Niby to pewnym był nieuchronności kary, więc zapamiętale Wielki Testament tworzył, by słowem u króla łaskę wyprosić. Swego dopiął. Karę śmierci zamieniono mu na 10 lat banicji z Paryża. Nikt nie wie, co się z nim działo po opuszczeniu miasta. Identyfikacji dalszych losów brak.


czwartek, 9 września 2021

SASHA GREY - KLUB JULIETTY [WRAŻENIA]

TAKIE książki TAKICH AUTOREK z TAKIM TEMATEM, w opiniotwórczych medialnych korporacjach - mówiąc językiem filmów AVN Awards - jebie się na wejściu. Jebie się po to, żeby na blogowo-wlogowym poletku opowiadania o książkach, mało komu przyszło do głowy zachwycać się, czy jakoś tam dobrze oceniać czytadła tego typu. Nie oszukujmy się - nie jest to opowieść nie wiadomo jaka, nawet jeśli polscy czytelnicy w gruncie rzeczy czytają  dzieło tłumacza, a nie Sashy Grey. Stety/niestety tak się sprawy mają - nawet sięgając po Mistrza i Małgorzatę - nie czytamy Bułhakowa, a Drawicza, względnie Lewandowską i Dąbrowskiego. Poza tym - wiadomo - Sasha... Przecież uznana gwiazda porno nie może potrafić pisać... Nie umie pisać! Dlaczego? Bo jest gwiazdą porno oczywiście. Nieważne, że emerytowaną. Takie to opiniotwórcze stwierdzenia zalały polski Internet w miażdżącej ilości rodzimych recenzji. A jak ktoś udaje, że nie ma pojęcia kto to jest Sasha Grey, to musiał przeleżeć pod lodem pół wieku...

 

piątek, 3 września 2021

MARK TWAIN - LISTY Z ZIEMI - przedmowa do polskiego wydania

Pewnie całkiem spora część miłośników czytania klasyki zakochana w muzyce pierwszy raz zetknęła się z owym dziełem amerykańskiego pisarza gdzieś w okolicach przełomu milenialnego. Zanim jeszcze audiobooki stały się tak przeogromnie popularne jak ma to miejsce w chwili obecnej, wydawnictwa tego typu funkcjonowały wcześniej dużo, dużo częściej w formie słuchowisk. Specjalizowało się na tym poletku Polskie Radio, które dziś jest wielką skarbnicą udźwiękowionych wersji klasyki światowej literatury. Na rynku wydawniczym słuchowiska kojarzyły się wówczas (nie bez przyczyny) z winylami i kasetami skierowanymi do najmłodszego pokolenia, na których rodzice i ich pociechy znajdowali przeróżne dźwiękowe wersje klasyki bajek. To właśnie u schyłku XX wieku charakterystyczny wokalista zespołu Kat, Roman Kostrzewski, wziął na warsztat Listy z Ziemi i podał ów utwór słuchaczom w formie słuchowiska. Słuchowiska, a nie audiobooka - i zrobił to (podobnie jak w przypadku dźwiękowej wersji Biblii satanistycznej) z niemałym rozmachem.