czwartek, 31 grudnia 2020

Maciej M. Maleńczuk - TAMIREO - "NIWA" [ODC. 10] (październik 2010)

Pobuuuuudkaaaaa! Darł się Psichuj. Do robotyyyyyy, luuuudzie, mieszańcy, pedały, złodzieje, gwałciciele, przewalacze, szmaciarze, łajzy, brudasy, gnoje! Do roboty, kasto leniuchów, urwipołci, drani! W odpowiedzi Niwa znanym zwyczajem Wykwintnej Mowy odpowiedział mu pięknym za nadobne.
- Zawrzyj wnękę, pasożycie, bo prowadzisz nędzne życie. Któregoś dnia niemianowany książę Niwa wstanie, otrzepie pył z kolan i odejdzie na zawsze, jego noga więcej w bagnie tym nie stanie, ty Psichuju wredny, coś w życiu jest biedny, do śmierci już tutaj zostaniesz. 
Nagle Niwa uświadomił sobie, że przecież jest w swojej celi, w Brockhausie ADAM 545, bezpieczny za murami więzienia. Nikt chyba nigdy jeszcze nie cieszył się tak z tego, że wylądował w pudle na B12. A więc to był tylko zły sen, nie było żadnego wypadku i nie spotkał żadnego mnicha i nie został porwany, leży sobie spokojnie na swojej pryczy w kryminale, odbywa karę, czeka na swój czas i nic a nic się nie stało. Jest dobrze, jest dobrze, jest dobrze, jak diabli dobrze, jak cholera.

 

czwartek, 24 grudnia 2020

Maciej M. Maleńczuk - KOFFE - "NIWA" [ODC. 9] (wrzesień 2010)

Nie było nikogo bardziej legendarnego. Bardziej osławionego. Bardziej tajemniczego i przerażającego, nie było także nikogo silniejszego niż Koffe. Dziewczęta, które go znały lub co nieco o nim słyszały, po prostu to wiedziały i z tym nie było dyskusji. Chciały też przeżyć z nim to, o czym opowiadały koleżanki – kiedy pojawił się na B17, szybko spowiła go sława cudownego, niepowtarzalnego, jedynego w swoim rodzaju kochanka. Był jedynym czarnym w galaktyce B. Nie sposób było pomylić go z innym. Do tego w krótkim czasie zawładnął przemytem porostu i władał podziemiem twardą ręką. Nikt na niego nie śmiał podnieść ręki – większość bandytów jest przesądna, a Koffe obwieszał się, jak świąteczne drzewko, swoim afrykańskim ładunkiem z Ziemi – talizmanami, które uosabiały wszelkie nieszczęścia po kolei, jakie mogą spotkać nieszczęśnika, na którego drodze pojawi się rozeźlony. Znał się na bójkach jak nikt inny, załatwiał mieszańców w sobie tylko znany sposób, kopiąc ich w kolana lub w stopy. Także swój gang wyuczył sztuczek, których nie znały rozleniwione psy z B17.


czwartek, 17 grudnia 2020

Maciej M. Maleńczuk - ODDZIAŁ SPECJALNY - "NIWA" [ODC. 8] (sierpień 2010)

Niwie założono żółty kombinezon i posadzono go w poczekalni, wreszcie zaprowadzono do pomarańczowej celi. Pozwolono mu zatrzymać kopertę, którą wręczył mu Sędzia Śledczy, po czym potraktowano kolacją: dostał jajo bataka w paliczkach na laku.

- Nie do wiary – mruknął Niwa - jajo bataka! I to w paliczkach na laku! 

Po śnieżnobiałej brei na śniadanie i czerwonej zupie na obiad, którą więźniowie zwali pieszczotliwie „periodem”, była to niemała odmiana.


- Cholera, ktoś tu podejrzanie dba o mnie – mruczał – żując może nazbyt łapczywie paliczki. Maczał je w laku, jajo zostawiając na koniec. Rozkoszował się normalnym jedzeniem, na później zostawiając sobie przejrzenie papierów. I dobrze się stało, że spokojnie zjadł kolację. 

czwartek, 10 grudnia 2020

Maciej M. Maleńczuk - SĘDZIA ŚLEDCZY - "NIWA" [ODC. 7] (lipiec 2010)

- Kanniwares Manning proszony jest jak najuprzejmiej, ażeby pozwolił sobie na wstanie z łoża, barłogu swego człowieczego, i udał się we wskazanym kierunku... – kpiąc w żywe oczy z fikfintnej mofy mieszaniec podniósł Niwę z pryczy.

Przekonany, że zawalił coś w robocie, rozchełstany i spocony Niwa spokojnie poszedł za mieszańcem, zwanym Psichujem, w stronę zabudowań administracji. Nie był to najgorszy mieszaniec ze wszystkich, kpił jednak z ludzi i znał świetnie przedział swojej władzy, a nawet nieco więcej. Więźniowie dali mu przezwisko Psichuj z sympatii przemieszanej z czystą nienawiścią. Potrafił być ultrawkurwiający, gdy o czwartej piętnaście rano wisiał przez pięć minut na przeraźliwie dzwoniącym dzwonku, wrzeszcząc wniebogłosy piskliwym głosem: Pooobuuuudkaaaa! Kryminaliści, zbierając się ze swych szmat, kłębowisk, prycz, wyr słali mu najgorsze bluzgi, klęli wymyślnie, mozolnie i długo – i nie były to już wiązanki, ale całe bukiety: Ty zwierzu parszywy, ty szmato białkowa, ty chujakształtny, cwelopodobny łachu plazmowy, ty smarku limfatyczny, leukocycie ciula ty! 

czwartek, 3 grudnia 2020

Maciej M. Maleńczuk - ZACHARIASZ BIEGUN - "NIWA" [ODC. 6] (czerwiec 2010)

Przeszklony ogromny budynek, najwyższy w Centrum, prześwitywał ażurową konstrukcją. Wszyscy wewnątrz biegali wte i wewte, niosąc w rękach, to kawę, to znów jakieś papiery, na dachu bez przerwy lądowały helikoptery, a te, które oczekiwały na możliwość przybicia, krążyły wokół gigantycznej szklanej pułapki niczym szerszenie wokół gniazda. Budynek buczał, gwizdał i ryczał syrenami ostrzegawczymi, błyskał światłami nawigacji i ostrzegał przez megafon, że jeśli ten czy tamten statek nie zrobi miejsca, zostanie natychmiast odholowany przez policyjne służby na magnetyczny parking. Wewnątrz gwizdały łączenia i wszelkiego rodzaju komunikatory. Cały ten rozgardiasz
faktycznie był podobny do roju szerszeni, które nigdy nie śpią i zawsze gotowe są śmiertelnie ukąsić, jeśli tylko przyniesie to korzyść gniazdu, czyli siedzibie NOKTO, najbardziej znienawidzonej i najchętniej oglądanej telewizji w całej konstelacji B. I choć prawdziwe przywileje i bazę mieli, owszem, na B17, ale emisję – wszędzie.