Trzeba uwypuklić dwie sprawy
związane z powieścią Wojciecha Pogonowskiego: po pierwsze nie wszystkie postaci
pojawiające się na kartkach książki są wymyślone, mimo tego, że bez dwóch zdań
do czynienia mamy z fikcją literacką: Władysław Gomułka i Mieczysław Moczar to
rzeczywiste postacie z krwi i kości, mimo tego, że nawet pokoleniu Y kojarzą
się głównie z krwią. Z drugiej strony taki Stanisław Ryszard Zgrzebski, czy
naczelny tygodnika „Literatura” – towarzysz Kalwe – oni nie istnieją. Ich
pisarstwo także jest wytworem całkiem pojemnej wyobraźni Pogonowskiego… Hmmm…
Czy wyobraźnia może być pojemna? Albo, czy kostki lodu mogą w drinku zgrzytać?
Czy jednak zgrzytają wyłącznie zęby…
Po drugie: szczucie potencjalnego czytelnika
zakończeniem „ciąg dalszy nastąpi…” i reklama kontynuacji, która ukaże się „wkrótce”...