poniedziałek, 9 lipca 2018

RYSZARD KAPUŚCIŃSKI - CESARZ [RECENZJA]

Jakaś mania, przyjacielu, ogarnęła ten szalony i nieobliczalny świat, mania rozwoju. Wszyscy chcą się rozwijać! Każdy myśli, jak tu rozwinąć się, i to nie tak zwyczajnie, zgodnie z prawem bożym, że człowiek rodzi się, rozwija i umiera, ale rozwinąć się niebywale, dynamicznie i potężnie, rozwinąć się tak, żeby wszyscy podziwiali, zazdrościli, wymieniali, głowami kiwali. Skąd się to wzięło - nie wiadomo. Ludźmi owładnął jakiś owczy pęd, jakieś pazerne zaślepienie, bo dość, żeby na drugim końcu świata ktoś się rozwinął, a zaraz wszyscy chcą się rozwijać, zaraz napierają, szturmują, żądają, żeby ich też rozwinąć, żeby podnieść i zrównać, a wystarczy, przyjacielu, żebyś zaniedbał te głosy, a natychmiast masz bunty, krzyki, przewroty, negacje, frustracje...
Sięgając po ten tytuł z bibliotecznej półki zupełnie w ciemno, otworzyłem dokładnie na stronie z powyższym fragmentem - przeczytałem i pomyślałem: jak to możliwe, żeby Kapuściński umieścił w swojej książce moje słowa? 


Nie zagłębiając się więcej w treść Cesarza, przeczuwałem, że może być to rzecz o którymś chińskim cesarzu, powiedzmy, władającym jakieś 3000 lat temu. Ale nie - Cesarz to opowieść reportażowa o Hajle Syllasje - ostatnim cesarzu Etiopii, który przestał być cesarzem w roku 1974, a 10 lat wcześniej zahaczył o Polskę, zabrał order i pojechał.  Zostało nam na pamiątkę ledwie siedem minut tejże wizyty.

Oto pierwsza moja próba zmierzenia się z pisarstwem Ryszarda Kapuścińskiego. Owa reportażówka została wydana w 1978 roku. Za trzy lata Polskę czekało to, co Etiopię nawiedziło w roku 1960, czyli pierwsza próba zmiany władzy. W Etiopii skończyło się to krwawym stłumieniem rebelii, u nas stanem wojennym.



Kończąc lekturę, zastanawiałem się, dlaczego akurat Etiopię Ryszard Kapuściński wybrał na modelowy przykład opisu władzy totalitarnej. Można to samo zrobić z każdym systemem. 30 lat wolności Polski pokazuje, że równie dobrze taką historię o lizusostwie i ciągłym knowaniu jesteśmy w stanie napisać o naszym ukochanym od trzech dekad kapitalizmie. Kapitalizmie, który już dawno utracił ludzką twarz. Kapitalizmie, gdzie praca jest tylko towarem, za który można kupić inne dobra - wyłącznie konsumpcyjne. Kapitalizmie, w którym praca jest tylko sposobem na zarobienie pieniędzy, a jeśli mowa o rozwoju, to wyłącznie po to, by polepszać słupki wydajności. Kurwa, praca tylko dla tych papierków, które są prawnym środkiem płatniczym w Polsce jest dla mnie mega irytująca. Pracować, żeby kupić samochód. Pracować, żeby wziąć kredyt i być grzecznym w systemie aż do śmierci.

 -----------------------------------------------------------------
Wyobraźcie sobie, Państwo, że któregoś pięknego, słonecznego dnia 50% ludzi oznajmia, że ogranicza konsumpcję o połowę, albo o 70%. Nie do wyobrażenia, prawda? Cały ten nasz piękny kapitalizm pierdolnął by z takim hukiem o dno, że podejrzewam, iż owo dno jeszcze by się oberwało. A wszystko przez to, że kapitalizm bez ludzkiej twarzy, tylko dzięki temu funkcjonuje - dzięki konsumpcji, konsumpcji ponad potrzeby. Nie masz potrzeb? Nie martw się. Reklamy skutecznie wytworzą w twojej głowie sztuczne potrzeby, które najpierw musisz poznać. Bo jakże pożądać czegoś, o czym nie ma się pojęcia, że istnieje?


To samo z kapitalistyczną pracą ponad siły: 
Lud bowiem nigdy nie burzy się z tego powodu, że dźwiga ciężki wór, nigdy nie burzy się z powodu wyzysku, ponieważ nie zna on życia bez wyzysku, nie wie, że ono istnieje, a jakże można pożądać czegoś, czego nie ma w naszym wyobrażeniu? Lud wzburzy się dopiero wtedy, kiedy nagle, jednym ruchem ktoś spróbuje wrzucić mu na plecy drugi wór. Chłop wtedy nie wytrzyma, padnie twarzą w błoto, ale zerwie się i chwyci siekierę. i to, łaskawco, chwyci siekierę nie dlatego, żeby już żadną siłą nie mógł dźwignąć owego drugiego wora, nie, on by go dźwignął! Chłop zerwie się, ponieważ odczuwa to tak, że chcąc nagle i jakby cichcem wrzucić mu drugi wór na plecy, próbowałeś go oszukać, potraktowałeś go jako bezmyślne zwierzę, podeptałeś resztkę jego zdeptanej godności biorąc go za durnia, który nic nie widzi, nie czuje, nie rozumie. Człowiek chwyta za siekierę nie w obronie swojej kieszeni, tylko swojego człowieczeństwa, tak łaskawco, i dlatego pan nasz skarcił urzędników, którzy dla własnej wygody i próżności, miast po trochu, małymi mieszkami ciężarów dokładać, od razu, wyniośle spróbowali rzucić na plecy cały wór. Zaraz też pan nasz, chcąc mieć na przyszłość spokój w cesarstwie, zagonił urzędników, żeby mieszki szyli i dopiero po małym mieszku, a z przerwami, ciężary doczepiali, bacząc pilnie po minach tragarzy, czy zdzierżą jeszcze trochę, czy już nie, czy jeszcze krztynę dołożyć, czy dać odsapnąć. W tym, łaskawco, mieściła się cała sztuka, aby nie tak od razu, grubo, z butami, na oślep, tylko dobrotliwie, z troską, po twarzach czytać, kiedy można dołożyć, kiedy zakręcić, a kiedy odkręcić. I tak idąc wedle wskazań monarchy, po czasie, gdy już krew wsiąkła, a dymy wiatr rozegnał, znów jęli urzędnicy podatków dokładać, ale już dawkując, mieszkując, łagodnie, ostrożnie, a chłopi wszystko znieśli i nie czuli obrazy

Kurczę, powyższy fragment żywcem wyciągnąłem z Cesarza, a jak ulał pasuje do naszego kapitalistycznego sukcesu, gdzie wzrost gospodarczy nieustannie zwyżkuje... Ciekawi mnie, o ile jeszcze może wzrastać, zanim cały ten wymarzony system jebnie z niebywale głośnym hukiem.

Cesarz sportretowany przez Kapuścińskiego, to jedna skrajna opowieść. Cesarz sportretowany przez  prof. Andrzeja Bartnickiego (25 minutowy program Polskiego Radia do odsłuchu), to z kolei skrajność w drugą stronę. Teraz wyciągnijcie Państwo własne wnioski i stwórzcie prawidłowy obraz nie kolorem czarnym lub białym, ale odcieniami szarości. Czy po detronizacji Hajle Syllasje cokolwiek się w Etiopii zmieniło? Czy rewolta, na czele której stali ludzie oświeceni, wyuczeni na europejskich uczelniach cokolwiek w Etiopii zmieniła? Cesarz Hajle Syllasje został oskarżony o to, że doprowadził setki tysięcy Etiopczyków do śmieci głodowej. Detronizacja nastąpiła w roku 1974... a 11 lat później Bob Geldof organizuje koncerty Live Aid, by zebrać fundusze dla umierających z głodu... Etiopczyków. Ot, mamy w pełnej krasie tę oświeconą rewoltę, która zajęła tylko stołki, człowieka pozostawiając na pastwę losu. Jakoś bardzo długo szedł nowej, niecesarskiej władzy ów rozwój, którego tak bardzo żądali w latach 70.

 

OCENA: 6/10 (dobra)  

TYTUŁ:   Cesarz
AUTOR:   Ryszard Kapuściński
WYDAWNICTWO:   Czytelnik
ILOŚĆ STRON:   156
   ROK:   1978 (2010)


egzemplarz wypożyczony z biblioteki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz