Wtorek, 24 lipca 1979 roku; Praga-Południe; mieszkanie w kamienicy przy ul. Rębkowskiej. "Sted" zażywa leki psychotropowe, a następnie próbuje podciąć sobie żyły – nieskutecznie. Pijany w sztok ma wszak problem nawet ze staniem, a co dopiero z harataniem ręki i żył podcinaniem. Bohater sięga po sznur. Jeszcze chwila i będzie po kolejnym poecie. Sukces! Bramy nieśmiertelności otwarte na oścież! Bo czymże jest nieśmiertelność? "Nie korpusu trwaniem, lecz przez żyjących dzieła twego miłowaniem". Ilu ich u nas było? Ilu będzie? Tych co sposobów na koniec będą szukać, by wreszcie odpocząć. Za Kraszewskim popłyńmy myślą: Ileż by nauki dla nas wytrysnąć mogło z mikroskopowego wejrzenia na to pełne bólu, upokorzeń, nędzy i odrzucenia życie nieznanych, nieszczęśliwych, odrzuconych istot, ledwie widnych na świecie. (...) W ogromnej a dziewiczej jeszcze przestrzeni historii człowieka ileż to zakątków ciemnych, niezbadanych, opuszczonych! Jak owi pisarze dawni, co mijając drobne twory, szli naprzód poznać się z tymi, co im w oko padały ogromem, kształtem lub barwą...
Sami ogrom po się zostawili, dostrzeżony przez żywych: Wojaczek, Stachura, (zapity na śmierć) Rybowicz, co się nie chciał, albo nie zdążył powiesić...
Stachuriada nieustannie czeka na zachwyty i skowyty, bo najgorsza dla twórczości neutralność, albo kiedy odbiór jednolity. Zgodliwość obu tych stron aż krzyczy za Rybowiczem: "Mówią: jest pan zdolny, błyskotliwy i wybitny, przystojny, inteligentny, mądry i moralny, wstrzemięźliwy - mówię: Tak! Mówią: jest pan wariatem, alkoholikiem, idiotą, głupcem, grafomanem, erotomanem, zerem,
przestępcą, nikim - Tak! Mówię: Tak!".
przestępcą, nikim - Tak! Mówię: Tak!".