wtorek, 10 stycznia 2017

Rozkręcenie bloga: Próba 1

Minęły dwa miesiące od mojego pierwszego wpisu. Przez sześćdziesiąt dni nie czułem weny do pisania. Bo niby o czym? I w takich momentach na lewym ramieniu siadał duszek mojego Ja i wrzeszczał: "Jak to o czym?!?!?! To ma być blog o książkach, tak? To pisz o książkach do cholery!".

Kolejne wpisy będą ściśle oparte o mój profil na LubimyCzytać.pl . Na pierwszy ogień pójdą oczywiście pozycje przeczytane, które posiadam w swojej bibliotece. Absolutnie nie nazwę siebie książkoholikiem. Czytam nie za dużo. Książek u siebie mam nie za dużo. Na palcach jednej ręki mogę podliczyć pozycje kupione nieświadomie, lub pod wpływem impulsu (No dobra: ostatnio taka jedna wpadła mi w ręce. Ej! No co! 6.99 zł. kosztowała). Kupuję rozważnie - i tylko takie tytuły, które ściśle wiążą się z moimi zainteresowaniami. I mimo wszystko staram się zapamiętywać treść książek, które czytałem.

Wpadł mi ostatnio przed oczy cytat z Jerzego Pilcha: "Książek nie czyta się po to, aby je pamiętać. Książki czyta się po to, aby je zapominać, zapomina się je zaś po to, by móc znów je czytać.

Myśl naprawdę ciekawie ubrana w słowa, ale nie dal mnie. Ja niestety (stety?) nie jestem pożeraczem skandynawskiego kryminału na masową niemalże skalę. Nie cierpię też obyczajówki (chyba, że jest to obyczajówka bardzo mocno wpisana w okres II Wojny Światowej). 


POSTANOWIENIE NOWOROCZNE: Jedno. Rozhulać bloga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz