piątek, 13 stycznia 2017

Promocja cenowa na książki Wydawnictwa IN ROCK

Jako wieloletni użytkownik, a przez chwilę nawet administrator jedynego oficjalnego fanklubu zespołu Metallica w Polsce, nie mogę przejść obok takich promocji obojętnie. Chociażby zestaw trzech biografii Metalliki - no kosmos po prostu! Sam oczywiście wszystkie te książki posiadam. Jeśli choć jedna osoba zaopatrzy się w ten zestaw dzięki mojemu wpisowi, to znaczy, że cel jeszcze szerszego rozpromowania akcji zostanie przeze mnie osiągnięty.



 Swego czasu, gdy duet autorów promował pierwszą część pt: "Narodziny, szkoła, Metallica, śmierć", pojawił się w Internecie taki oto wpis Paula Brannigana:

Wybitny amerykański polityk i filozof Benjamin Franklin powiedział kiedyś: "Na tym świecie pewne są tylko śmierć i podatki." Teraz możemy powiedzieć '... śmierć, podatki i letnie koncerty Metalliki w Europie.' Z całą pewnością po ogłoszeniu, że metalowy potwór z San Francisco będzie gwiazdą sierpniowych festiwali w Reading i Leeds można uznać to za nieuniknione. Metallica odwiedziła te rejony 13 razy w przeciągu 14 ostatnich lat, w tym roku grali już na festiwalu Glastonbury i Sonisphere, Download swój lineup ma już ułożony, więc decyzja o powrocie do festiwalu, którego headlinerem byli ostatni raz w 2008 roku była dla nich sprawą oczywistą. Dlaczego więc fani metalu w Wielkiej Brytanii są znów wkurwieni przez kwartet z San Francisco? Cóż, całe oburzenie bierze się z dwóch powodów, po pierwsze – kolejny raz z rzędu zagrają na festiwalu mającym niewiele wspólnego z muzyką metalową, co jest zdradą wobec ich podstawowej grupy fanów, a po drugie - ogłoszenie, że kolejne lato spędzą grając koncerty z całą pewnością oznacza dalsze oczekiwanie na kolejny album, co również wyraża zdradę wobec fanów. Kurwie syny! Oziębłe, zaślepione, bezduszne kurwie syny!

Myśląc racjonalnie, pierwszy argument: Metallica tego lata zagrała na Glastonbury ku możliwym do przewidzenia i nie tak całkiem niezrozumiałym wyrazom protestu ze strony tych najbardziej wrażliwych fanów na świecie, a potem zamykali festiwal Sonisphere, oferując tym, którzy poczuli się odrzuceni pierwszym festiwalem, możliwość obejrzenia ich w naturalnym, metalowym środowisku. Mimo to, tysiące biletów na ten koncert było dostępnych dosłownie do samego rana 6-go czerwca.

Drugi powód jest bardziej prawdziwy. Minęło właśnie 6 lat od wydania ich ostatniego albumu, gdzie przez te lata ich kwartet robił właściwie wszystko, byle tylko nie nagrywać w studio. Pierwsze 5 lat tego zespołu, jako twórców dostarczyło nam cztery klasyczne albumy, które są wzorcem dla całej generacji, natomiast ostatnie 5 lat to eksperymentalna współpraca efektem czego zostało Lulu i kolejne dziadostwo w postaci filmu Through The Never, no i jeden kawałek Lords of Summer, który dostępny będzie również na winylu. Jakkolwiek na to patrzeć, to wręcz niemożliwie ubogi powrót na drogę twórczości.

Kolejną brutalną i przykrą prawdą jest fakt, że Metallica skończyła się jako zespół muzyczny, są raczej kustoszami wartej wiele milionów dolarów marki. Cliff Burnstein, manager zespołu przyznał to nawet w 2011 roku w rozmowie z Wall Street Journal mówiąc: 'Jesteśmy eksporterem ze Stanów i działamy jak Coca Cola. Szukamy możliwie najlepszego miejsca na rynku, w który moglibyśmy wejść.' Lulu w Stanach nie sprzedało się w nawet 35 tysiącach egzemplarzach, natomiast z filmu Through The Never wartego 30 milionów dolarów zwróciło im się niecałych 8 milionów, więc taka dziura w budżecie musi zostać czymś zapchana. Taylor Swift jest jedyną artystką, która w 2014 roku w Stanach sprzedała milion egzemplarzy swojego albumu, nie trzeba więc być profesorem ekonomii, żeby zrozumieć, że ostateczne zestawienie bilansowe Metalliki nie będzie zakończone saldem dodatnim do czasu przychodów z nowego albumu, nawet jeśli byłby to najwspanialszy zbiór utworów, które James Hetfield i Lars Ulrich kiedykolwiek napisali.

Ludzie, przejrzyjcie na oczy. Metallica ma w dupie swoich prawdziwych fanów i wiecie co? Mieli od zawsze. 14 lat temu Lars Ulrich powiedział takie słowa: 'Jedną z najbardziej błędnie rozumianych rzeczy o Metallice jest fakt, że robimy wszystko dla fanów, nie kurwa, nie robimy tego dla pierdolonych fanów, robimy to dla siebie.'

 Jebać ten nowy album, Metallica znowu do nas przyjedzie! Jasne, że tak, ale nie dlatego, że stęsknili się za Anglią czy z powodu emocjonalnego przywiązania do festiwalu, który zresztą przestał interesować się fanami metalu, ale tylko dlatego, że już odpowiedni czas, żeby na konto wpłynęło trochę kapuchy. Więc znowu James Hetfield stanie na brytyjskiej scenie przedstawiając utwory z ubiegłego wieku i zacznie prawić jak to bardzo ważna i wyjątkowa jest dla nich „rodzina Metalliki”. W tym przypadku pewnie jest szczery, ale nie strójmy sobie żartów, ta „rodzina Metalliki” to nie banda biednych, drżących w deszczu gości w wyblakłych koszulkach Master of Puppets, a raczej przedsiębiorstwo uczciwych pracowników, począwszy od wykwalifikowanych pracowników technicznych przypominających bardziej służących aż do siedzących na dupie przez dziewięć miesięcy w roku sprzątaczy biur Q Prime. Ludzie, jesteście dla nich niczym więcej niż chodzącymi portfelami.

No to zaczynamy... Hit The Lights baby... Kończymy, dzięki Anglio, dobranoc, do zobaczenia za rok, Metallica Cię kocha!

(tłumaczenie: Rafał Wojda. Overkill.pl listopad 2014)


Kilka dni później dla Overkill.pl napisałem coś takiego:

(Oczywiście nie miałem i nadal nie mam zamiaru obrażać autora. Chciałem tylko pokazać, że te słowa, w które swoją historię ubrał Brannigan, można podłożyć pod dowolnie wybrany temat. I będzie to miało humorystyczne, pastiszowe ręce i nogi).

Wybitny amerykański muzyk, James Hetfield, powiedział w 1989 roku gazecie The New York Times: "Tworzymy głównie dla siebie. Ludzie to doceniają i to jest świetne, ale myślę, że doceniają dlatego, że postępujemy uczciwie. Tworzymy muzykę na swój własny sposób, a to czy ludziom się ona spodoba, nie należy już do nas. Ważne, że nam się podoba" Teraz możemy powiedzieć „...podoba się nawet takiemu perfidnemu hipokrycie, jakim jest Paul Brannigan”. Z całą pewnością po wydaniu pierwszego i drugiego tomu biografii Metalliki, Paul musi czuć się w jakiś sposób spełniony. Wraz ze swoim kompanem od klawiatury – Ianem Winwoodem popełnili opowieść o największym zespole muzycznym we wszechświecie. Dlaczego więc czytelnicy i jednocześnie fani zespołu Metallica są wkurwieni na brytyjskiego pisarza? Cóż, całe oburzenie bierze się z dwóch powodów, po pierwsze – Brannigan jako nie wiadomo który z kolei autor wziął na warsztat temat grupy Metallica. Nic to, że rynek wydawniczy na świecie wręcz pęka od biografii Ulricha i spółki. Niedawno wydane książki Brannigana są zdradą dla czytelników, którzy lubią Metallicę. W 99,9% w owych dwóch publikacjach znajduje się to samo co u Micka Walla i Joeya McIvera. Cóż, dokładniejszej historii po prostu nie da się napisać. Brannigan robi sobie jaja z czytelników, po raz enty opisując tę samą historię i wydając ją w innej okładce.

Drugi powód jest bardziej prawdziwy. Na rynek brytyjski trafił dosłownie na dniach drugi tom metallicowej biografii. No właśnie. Dwa tomy. Z ekonomicznego punktu widzenia po to, aby jeszcze bardziej napchać sobie kieszenie. Za dwie książki Brannigan dostanie dwa razy więcej kasy. To jasne. Więcej! Brannigan wydał dwa tomy na temat, który, jak okazało się po jego wpisie „Why Metallica Don't Give A Fuck About You”, rajcuje go, ale tylko jako element hejtu i drwin! Wyszło szydło z wora! W swoim opasłym dziele umieszcza ochy i achy, a to, co naprawdę chce przekazać, wypisuje parę miesięcy później na swoim blogu. Oziębły, zaślepiony, bezduszny... Paul Brannigan (w tej części Brannigan użył po dwakroć słów, które obrażają Metallicę na polu osobistym. Sprawdźcie oryginalny tekst i sobie dopowiedzcie, o jakie słowa chodzi. Ja ich tu wypisywał nie będę). 

Myśląc racjonalnie, pierwszy argument: Brannigan wydał pierwszy tom metallicowej biografii pt: „Narodziny. Szkoła. Metallica. Śmierć” dobre kilka miesięcy temu. Mimo stosunkowo niewielkiemu upływowi czasu od momentu wydania, ów pierwszy tom naprawdę szybko wylądował w dziale z przecenami. Dziś można tom pierwszy zdobyć w koszyku z promocjami, dużo taniej, niż cena sugerowana. Dlaczego tak się dzieje? Po prostu – fan Metalliki, przyszedł do księgarni, przejrzał książkę i już jasnym było, że jej nie kupi, bo ma dokładnie to samo w biografii autorstwa Micka Walla. Koniec. Kropka. Czytelnik nie da się nabrać, panie Brannigan!

Drugi powód jest bardziej prawdziwy. Paul chce wycyckać z czytelników ostatniego funta na czymś, co go wybitnie uwiera – na temacie Metalliki. Nie, nie zobaczycie drodzy Państwo tego uwierania w owym przepastnym, dwutomowym dziele. Na kartach tejże biografii czytamy wspaniałomyślności. Czytamy wielowątkowe, do granic absurdu rozbudowane zdania, w których autorzy niemal poetycko podchodzą do tematu. Gdy już forsa na koncie pana Brannigana „zaczęła się zgadzać”, autor postanowił pokazać swą hipokryzję, ukrywaną dłuższy czas dla kasy i to, co naprawdę czuje do Metalliki. Boli go to, że zespół koncertuje. Toż to skandal! Widzieliście kiedyś koncertujący zespół muzyczny?! Tak być według Paula nie może!
  
Kolejną brutalną i przykrą prawdą jest fakt, że Paul Brannigan nawet nie zbliżył się tymi dwoma publikacjami o Metallice do zawodu pisarza. Jest tylko kserokopiarką, która przepisuje to, co dużo wcześniej wykonał Joel McIver. Pisze, owszem, ale jego głównym motywem działania (przynajmniej w przypadku ostatniego roku) jest skok na dutki, ukryte w kieszeniach fanów zespołu Metallica. Jak inaczej wytłumaczyć ten fakt? Po co komu setna biografia Metalliki, w której nowych, i to tylko lekkich ciekawostek jest całe 0,0001%? Rzecz puszczona na rynek wyłącznie dla forsy. Dlaczego Paul nie napisał biografii zespołu Metallica trzydzieści lat temu? Proste. Trzydzieści lat temu Hetfield i spółka nie byli tak dochodowi. Gdyby Brannigan zajął się historią Metalliki w ów czas, nic by na tym nie zarobił. Ale teraz na myśl o Metallice, zaświeciły mu się w oczkach funty.

Ludzie, przejrzyjcie na oczy. Paul Brannigan ma w dupie czytelników. I wiecie co? Miał ich w dupie od momentu, gdy zaczął kopiować pierwsze zdania do swego nowego tworu o Metallice. I takie zachowanie jest zadziwiające. Ma gdzieś nie tylko tych, dla których przeznaczone jest jego ostatnie dzieło. Nie szanuje także zespołu, na którego ciele pasożytuje. Drogi Paul: Jeśli piszesz coś na temat danej osoby, czy zespołu, miej choć trochę szacunku dla kogoś, dzięki komu hajs na twoim koncie się zgadza.

Jebać te nowe książki Brannigana! Jesteście fanami Metalliki? Wejdźcie do księgarni, włóżcie do koszyka tę dwutomową kopię z McIvera, podejdźcie do kasy z zamiarem kupna. Paul będzie przekonany, że właśnie na konto wpłyną mu kolejne funty... A tu takiego chuja! W ostatniej chwili odłóżcie koszyk, krzycząc: :Pierdol się Paul! Nie dam się nabrać!”. Naprawdę opisywanie w kółko tej samej historii, która ma ponad trzydzieści lat jest zbędne. Niepotrzebne. Nieartystyczne. Robione tylko dla $$$...tfu!...dla funtów (gdzie na klawiaturze jest funt???)

No to zaczynamy... Lars Ulrich do siedemnastego roku życia biegał po korcie za zieloną piłeczką, pod czujnym okiem swojego ojca – utytułowanego, zawodowego tenisisty... I kończymy... ”Metallica do dziś sprzedała ponad 100 milionów płyt na całym świecie, i wciąż zapełnia stadiony”. Ale Brannigan kopiuje. Musi utrzymać siebie i swoją rodzinę. Robi wszystko dla korzyści materialnej. Ludzie, jesteście dla niego niczym więcej niż chodzącymi portfelami.

Żeby było jasne. Ten tekst nie podchodzi pod polemikę. Są to oczywiste oczywistości. A z oczywistymi oczywistościami się nie dyskutuje. To są fakty. Jak dwa plus dwa równa się cztery. Aby do szczętu poczuć emocje, jakie targają takim hipokrytą jak Paul Brannigan, pójdę do tej księgarni i kupię obydwa tomy, które ów autor (wraz z kumplem) popełnił.
 
 


 Jak myślicie? Dobry motyw na promocję książki??? Naprawdę mocno polecam zestaw z Metallicą. Jest także możliwość tańszego kupienia tych pozycji osobno. Wszystkie informacje na stronie Wydawnictwa IN ROCK


 












Przedstawione zestawy także do kupienia w promocyjnych cenach na IN ROCK.pl

 
Zestaw MOTORHEAD





Zestaw ROLLING STONES
Zestaw SLAYER ANTHRAX SEPULURA
Zestaw NIRVANA



 






Wszystkie książki można oczywiście także kupić osobno w sporo niższych cenach.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz