Swego czasu, gdy duet autorów promował pierwszą część pt: "Narodziny, szkoła, Metallica, śmierć", pojawił się w Internecie taki oto wpis Paula Brannigana:
Wybitny amerykański polityk i filozof
Benjamin Franklin powiedział kiedyś: "Na tym świecie pewne są tylko
śmierć i podatki." Teraz możemy powiedzieć '... śmierć, podatki i letnie
koncerty Metalliki w Europie.' Z całą pewnością po ogłoszeniu, że
metalowy potwór z San Francisco będzie gwiazdą sierpniowych festiwali w
Reading i Leeds można uznać to za nieuniknione. Metallica odwiedziła te
rejony 13 razy w przeciągu 14 ostatnich lat, w tym roku grali już na
festiwalu Glastonbury i Sonisphere, Download swój lineup ma już ułożony,
więc decyzja o powrocie do festiwalu, którego headlinerem byli ostatni
raz w 2008 roku była dla nich sprawą oczywistą. Dlaczego więc fani
metalu w Wielkiej Brytanii są znów wkurwieni przez kwartet z San
Francisco? Cóż, całe oburzenie bierze się z dwóch powodów, po pierwsze –
kolejny raz z rzędu zagrają na festiwalu mającym niewiele wspólnego z
muzyką metalową, co jest zdradą wobec ich podstawowej grupy fanów, a po
drugie - ogłoszenie, że kolejne lato spędzą grając koncerty z całą
pewnością oznacza dalsze oczekiwanie na kolejny album, co również wyraża
zdradę wobec fanów. Kurwie syny! Oziębłe, zaślepione, bezduszne kurwie
syny!
Myśląc racjonalnie, pierwszy argument:
Metallica tego lata zagrała na Glastonbury ku możliwym do przewidzenia i
nie tak całkiem niezrozumiałym wyrazom protestu ze strony tych
najbardziej wrażliwych fanów na świecie, a potem zamykali festiwal
Sonisphere, oferując tym, którzy poczuli się odrzuceni pierwszym
festiwalem, możliwość obejrzenia ich w naturalnym, metalowym
środowisku. Mimo to, tysiące biletów na ten koncert było dostępnych
dosłownie do samego rana 6-go czerwca.
Drugi powód jest bardziej prawdziwy.
Minęło właśnie 6 lat od wydania ich ostatniego albumu, gdzie przez te
lata ich kwartet robił właściwie wszystko, byle tylko nie nagrywać w
studio. Pierwsze 5 lat tego zespołu, jako twórców dostarczyło nam cztery
klasyczne albumy, które są wzorcem dla całej generacji, natomiast
ostatnie 5 lat to eksperymentalna współpraca efektem czego zostało Lulu i
kolejne dziadostwo w postaci filmu Through The Never, no i jeden
kawałek Lords of Summer, który dostępny będzie również na winylu.
Jakkolwiek na to patrzeć, to wręcz niemożliwie ubogi powrót na drogę
twórczości.
Kolejną brutalną i przykrą prawdą jest
fakt, że Metallica skończyła się jako zespół muzyczny, są raczej
kustoszami wartej wiele milionów dolarów marki. Cliff Burnstein, manager
zespołu przyznał to nawet w 2011 roku w rozmowie z Wall Street Journal
mówiąc: 'Jesteśmy eksporterem ze Stanów i działamy jak Coca Cola.
Szukamy możliwie najlepszego miejsca na rynku, w który moglibyśmy
wejść.' Lulu w Stanach nie sprzedało się w nawet 35 tysiącach
egzemplarzach, natomiast z filmu Through The Never wartego 30 milionów
dolarów zwróciło im się niecałych 8 milionów, więc taka dziura w
budżecie musi zostać czymś zapchana. Taylor Swift jest jedyną artystką,
która w 2014 roku w Stanach sprzedała milion egzemplarzy swojego albumu,
nie trzeba więc być profesorem ekonomii, żeby zrozumieć, że ostateczne
zestawienie bilansowe Metalliki nie będzie zakończone saldem dodatnim do
czasu przychodów z nowego albumu, nawet jeśli byłby to najwspanialszy
zbiór utworów, które James Hetfield i Lars Ulrich kiedykolwiek napisali.
Ludzie, przejrzyjcie na oczy. Metallica
ma w dupie swoich prawdziwych fanów i wiecie co? Mieli od zawsze. 14
lat temu Lars Ulrich powiedział takie słowa: 'Jedną z najbardziej
błędnie rozumianych rzeczy o Metallice jest fakt, że robimy wszystko dla
fanów, nie kurwa, nie robimy tego dla pierdolonych fanów, robimy to dla
siebie.'
Jebać ten nowy album, Metallica znowu
do nas przyjedzie! Jasne, że tak, ale nie dlatego, że stęsknili się za
Anglią czy z powodu emocjonalnego przywiązania do festiwalu, który
zresztą przestał interesować się fanami metalu, ale tylko dlatego, że
już odpowiedni czas, żeby na konto wpłynęło trochę kapuchy. Więc znowu
James Hetfield stanie na brytyjskiej scenie przedstawiając utwory z
ubiegłego wieku i zacznie prawić jak to bardzo ważna i wyjątkowa jest
dla nich „rodzina Metalliki”. W tym przypadku pewnie jest szczery, ale
nie strójmy sobie żartów, ta „rodzina Metalliki” to nie banda biednych,
drżących w deszczu gości w wyblakłych koszulkach Master of Puppets, a
raczej przedsiębiorstwo uczciwych pracowników, począwszy od
wykwalifikowanych pracowników technicznych przypominających bardziej
służących aż do siedzących na dupie przez dziewięć miesięcy w roku
sprzątaczy biur Q Prime. Ludzie, jesteście dla nich niczym więcej niż
chodzącymi portfelami.
No to zaczynamy... Hit The Lights baby... Kończymy, dzięki Anglio, dobranoc, do zobaczenia za rok, Metallica Cię kocha!
No to zaczynamy... Hit The Lights baby... Kończymy, dzięki Anglio, dobranoc, do zobaczenia za rok, Metallica Cię kocha!
(tłumaczenie: Rafał Wojda. Overkill.pl listopad 2014)
Kilka dni później dla Overkill.pl napisałem coś takiego:
(Oczywiście nie miałem i nadal nie mam zamiaru obrażać autora. Chciałem
tylko pokazać, że te słowa, w które swoją historię ubrał Brannigan,
można podłożyć pod dowolnie wybrany temat. I będzie to miało
humorystyczne, pastiszowe ręce i nogi).
Wybitny amerykański muzyk, James
Hetfield, powiedział w 1989 roku gazecie The New York Times: "Tworzymy
głównie dla siebie. Ludzie to doceniają i to jest świetne, ale myślę, że
doceniają dlatego, że postępujemy uczciwie. Tworzymy muzykę na swój
własny sposób, a to czy ludziom się ona spodoba, nie należy już do nas.
Ważne, że nam się podoba" Teraz możemy powiedzieć „...podoba się nawet
takiemu perfidnemu hipokrycie, jakim jest Paul Brannigan”. Z całą
pewnością po wydaniu pierwszego i drugiego tomu biografii Metalliki,
Paul musi czuć się w jakiś sposób spełniony. Wraz ze swoim kompanem od
klawiatury – Ianem Winwoodem popełnili opowieść o największym zespole
muzycznym we wszechświecie. Dlaczego więc czytelnicy i jednocześnie fani
zespołu Metallica są wkurwieni na brytyjskiego pisarza? Cóż, całe
oburzenie bierze się z dwóch powodów, po pierwsze – Brannigan jako nie
wiadomo który z kolei autor wziął na warsztat temat grupy Metallica. Nic
to, że rynek wydawniczy na świecie wręcz pęka od biografii Ulricha i
spółki. Niedawno wydane książki Brannigana są zdradą dla czytelników,
którzy lubią Metallicę. W 99,9% w owych dwóch publikacjach znajduje się
to samo co u Micka Walla i Joeya McIvera. Cóż, dokładniejszej historii
po prostu nie da się napisać. Brannigan robi sobie jaja z czytelników,
po raz enty opisując tę samą historię i wydając ją w innej okładce.
Drugi powód jest bardziej prawdziwy. Na
rynek brytyjski trafił dosłownie na dniach drugi tom metallicowej
biografii. No właśnie. Dwa tomy. Z ekonomicznego punktu widzenia po to,
aby jeszcze bardziej napchać sobie kieszenie. Za dwie książki Brannigan
dostanie dwa razy więcej kasy. To jasne. Więcej! Brannigan wydał dwa
tomy na temat, który, jak okazało się po jego wpisie „Why Metallica
Don't Give A Fuck About You”, rajcuje go, ale tylko jako element hejtu i
drwin! Wyszło szydło z wora! W swoim opasłym dziele umieszcza ochy i
achy, a to, co naprawdę chce przekazać, wypisuje parę miesięcy później
na swoim blogu. Oziębły, zaślepiony, bezduszny... Paul Brannigan (w tej
części Brannigan użył po dwakroć słów, które obrażają Metallicę na polu
osobistym. Sprawdźcie oryginalny tekst i sobie dopowiedzcie, o jakie
słowa chodzi. Ja ich tu wypisywał nie będę).
Myśląc racjonalnie, pierwszy argument:
Brannigan wydał pierwszy tom metallicowej biografii pt: „Narodziny.
Szkoła. Metallica. Śmierć” dobre kilka miesięcy temu. Mimo stosunkowo
niewielkiemu upływowi czasu od momentu wydania, ów pierwszy tom naprawdę
szybko wylądował w dziale z przecenami. Dziś można tom pierwszy zdobyć w
koszyku z promocjami, dużo taniej, niż cena sugerowana. Dlaczego tak
się dzieje? Po prostu – fan Metalliki, przyszedł do księgarni, przejrzał
książkę i już jasnym było, że jej nie kupi, bo ma dokładnie to samo w
biografii autorstwa Micka Walla. Koniec. Kropka. Czytelnik nie da się
nabrać, panie Brannigan!
Drugi powód jest bardziej prawdziwy.
Paul chce wycyckać z czytelników ostatniego funta na czymś, co go
wybitnie uwiera – na temacie Metalliki. Nie, nie zobaczycie drodzy
Państwo tego uwierania w owym przepastnym, dwutomowym dziele. Na kartach
tejże biografii czytamy wspaniałomyślności. Czytamy wielowątkowe, do
granic absurdu rozbudowane zdania, w których autorzy niemal poetycko
podchodzą do tematu. Gdy już forsa na koncie pana Brannigana „zaczęła
się zgadzać”, autor postanowił pokazać swą hipokryzję, ukrywaną dłuższy
czas dla kasy i to, co naprawdę czuje do Metalliki. Boli go to, że
zespół koncertuje. Toż to skandal! Widzieliście kiedyś koncertujący
zespół muzyczny?! Tak być według Paula nie może!
Kolejną brutalną i przykrą prawdą jest
fakt, że Paul Brannigan nawet nie zbliżył się tymi dwoma publikacjami o
Metallice do zawodu pisarza. Jest tylko kserokopiarką, która przepisuje
to, co dużo wcześniej wykonał Joel McIver. Pisze, owszem, ale jego
głównym motywem działania (przynajmniej w przypadku ostatniego roku)
jest skok na dutki, ukryte w kieszeniach fanów zespołu Metallica. Jak
inaczej wytłumaczyć ten fakt? Po co komu setna biografia Metalliki, w
której nowych, i to tylko lekkich ciekawostek jest całe 0,0001%? Rzecz
puszczona na rynek wyłącznie dla forsy. Dlaczego Paul nie napisał
biografii zespołu Metallica trzydzieści lat temu? Proste. Trzydzieści
lat temu Hetfield i spółka nie byli tak dochodowi. Gdyby Brannigan zajął
się historią Metalliki w ów czas, nic by na tym nie zarobił. Ale teraz
na myśl o Metallice, zaświeciły mu się w oczkach funty.
Ludzie, przejrzyjcie na oczy. Paul Brannigan ma w dupie czytelników. I wiecie co? Miał ich w dupie od momentu, gdy zaczął kopiować pierwsze zdania do swego nowego tworu o Metallice. I takie zachowanie jest zadziwiające. Ma gdzieś nie tylko tych, dla których przeznaczone jest jego ostatnie dzieło. Nie szanuje także zespołu, na którego ciele pasożytuje. Drogi Paul: Jeśli piszesz coś na temat danej osoby, czy zespołu, miej choć trochę szacunku dla kogoś, dzięki komu hajs na twoim koncie się zgadza.
Jebać te nowe książki Brannigana! Jesteście fanami Metalliki? Wejdźcie do księgarni, włóżcie do koszyka tę dwutomową kopię z McIvera, podejdźcie do kasy z zamiarem kupna. Paul będzie przekonany, że właśnie na konto wpłyną mu kolejne funty... A tu takiego chuja! W ostatniej chwili odłóżcie koszyk, krzycząc: :Pierdol się Paul! Nie dam się nabrać!”. Naprawdę opisywanie w kółko tej samej historii, która ma ponad trzydzieści lat jest zbędne. Niepotrzebne. Nieartystyczne. Robione tylko dla $$$...tfu!...dla funtów (gdzie na klawiaturze jest funt???)
No to zaczynamy... Lars Ulrich do siedemnastego roku życia biegał po korcie za zieloną piłeczką, pod czujnym okiem swojego ojca – utytułowanego, zawodowego tenisisty... I kończymy... ”Metallica do dziś sprzedała ponad 100 milionów płyt na całym świecie, i wciąż zapełnia stadiony”. Ale Brannigan kopiuje. Musi utrzymać siebie i swoją rodzinę. Robi wszystko dla korzyści materialnej. Ludzie, jesteście dla niego niczym więcej niż chodzącymi portfelami.
Żeby było jasne. Ten tekst nie podchodzi pod polemikę. Są to oczywiste oczywistości. A z oczywistymi oczywistościami się nie dyskutuje. To są fakty. Jak dwa plus dwa równa się cztery. Aby do szczętu poczuć emocje, jakie targają takim hipokrytą jak Paul Brannigan, pójdę do tej księgarni i kupię obydwa tomy, które ów autor (wraz z kumplem) popełnił.
Ludzie, przejrzyjcie na oczy. Paul Brannigan ma w dupie czytelników. I wiecie co? Miał ich w dupie od momentu, gdy zaczął kopiować pierwsze zdania do swego nowego tworu o Metallice. I takie zachowanie jest zadziwiające. Ma gdzieś nie tylko tych, dla których przeznaczone jest jego ostatnie dzieło. Nie szanuje także zespołu, na którego ciele pasożytuje. Drogi Paul: Jeśli piszesz coś na temat danej osoby, czy zespołu, miej choć trochę szacunku dla kogoś, dzięki komu hajs na twoim koncie się zgadza.
Jebać te nowe książki Brannigana! Jesteście fanami Metalliki? Wejdźcie do księgarni, włóżcie do koszyka tę dwutomową kopię z McIvera, podejdźcie do kasy z zamiarem kupna. Paul będzie przekonany, że właśnie na konto wpłyną mu kolejne funty... A tu takiego chuja! W ostatniej chwili odłóżcie koszyk, krzycząc: :Pierdol się Paul! Nie dam się nabrać!”. Naprawdę opisywanie w kółko tej samej historii, która ma ponad trzydzieści lat jest zbędne. Niepotrzebne. Nieartystyczne. Robione tylko dla $$$...tfu!...dla funtów (gdzie na klawiaturze jest funt???)
No to zaczynamy... Lars Ulrich do siedemnastego roku życia biegał po korcie za zieloną piłeczką, pod czujnym okiem swojego ojca – utytułowanego, zawodowego tenisisty... I kończymy... ”Metallica do dziś sprzedała ponad 100 milionów płyt na całym świecie, i wciąż zapełnia stadiony”. Ale Brannigan kopiuje. Musi utrzymać siebie i swoją rodzinę. Robi wszystko dla korzyści materialnej. Ludzie, jesteście dla niego niczym więcej niż chodzącymi portfelami.
Żeby było jasne. Ten tekst nie podchodzi pod polemikę. Są to oczywiste oczywistości. A z oczywistymi oczywistościami się nie dyskutuje. To są fakty. Jak dwa plus dwa równa się cztery. Aby do szczętu poczuć emocje, jakie targają takim hipokrytą jak Paul Brannigan, pójdę do tej księgarni i kupię obydwa tomy, które ów autor (wraz z kumplem) popełnił.
Jak myślicie? Dobry motyw na promocję książki??? Naprawdę mocno polecam zestaw z Metallicą. Jest także możliwość tańszego kupienia tych pozycji osobno. Wszystkie informacje na stronie Wydawnictwa IN ROCK
Przedstawione zestawy także do kupienia w promocyjnych cenach na IN ROCK.pl
Zestaw MOTORHEAD
Zestaw ROLLING STONES
Zestaw SLAYER ANTHRAX SEPULURA
Zestaw NIRVANA
Wszystkie książki można oczywiście także kupić osobno w sporo niższych cenach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz