poniedziałek, 15 października 2018

HANNE ØRSTAVIK - PASTOR [RECENZJA]

Piątek, piąteczek, piątunio... czyli czas na pogrzeb.
Nie jest to reportaż. Jest to obyczajówka z niemalże reportażowymi opisami świata przedstawionego. Wioska na północy Norwegii - zimno, śnieżno, ciemno, szaro, zimno... Okropnie zimno jest w tej wiosce nad fiordem... Tereny rozłożyste, wszędzie daleko. Do tego trup. Nawet dwa. Dwa żeńskie trupy. Powieść owa nie jest także kryminałem. Znów mi zimno na samą myśl o wiosce na północy Norwegii. Są, a raczej byli jeszcze Lapończycy jakieś 150 lat temu. Przeczytali kawałek Biblii w swoim języku, Biblii dość nieudolnie przetłumaczonej przez norweskich osadników. Zbuntowali się Lapończycy, bo przecież każdy równy jest i jest napisane: Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Saamowie zwani Lapończykami wzięli ten miecz i ruszyli na białych osadników w wiosce na północy Norwegii.



Znów trupy, wina, kara śmierci, kara wieloletniego więzienia i kilku gapiów, wobec których odstąpiono od wymierzania kary. A gdzie w tym wszystkim owy pastor? Raczej owa pastor, bo to kobieta, na którą luterańscy koledzy pastorzy patrzą z niechęcią, spode łba, bo jak to? To tylko ktoś kiedyś napisał, że kobieta sutannę może założyć i mszę odprawić, komunię rozdać. Ale to tylko teoria. W praktyce nie ma bab pastorów. A tu przyjeżdżają na zjazd nawet dwie. I się panoszą, ba! Zabierają głos na panelu o teraźniejszych wyzwaniach religii i zapraszaniu wiernych do wspólnoty.

Wartko napisana (w dziwny sposób przetłumaczona przez Marię Sibińską. Dziwny, schizofreniczny sposób. Nie potrafię znaleźć bardziej odpowiedniego słowa - czytelnik po prostu musi sprawdzić na własnym umyśle owo tłumaczenie), nieco baśniowa powieść Hanne Ørstavik łączy pytania o znaczenie religii i języka z rozważaniami o poszukiwaniu wiary, winie, przebaczeniu i potrzebie empatii, stając się współczesnym moralitetem.


Las, plaża nad fiordem, trup, trup. Pani pastor norweskiej wioski jeździ, szuka odpowiedzi, przesiaduje w swoim pokoju na piętrze, patrzy w okno i szuka odpowiedzi, popija whisky i szuka odpowiedzi.  A do tego niezbędne opisy ukształtowania terenu, przyrody i pogody norweskiej. Opisy, które dla mnie były rajem dla wyobraźni. Książka napisana strumieniem świadomości. Ja użyłbym słowa "zlew", jak Kazimierz po ojcu Staszewski: 

zlew - estetyka zlewu, czyli niekontrolowanego wyrzucania z siebie słów i dźwięków, była mi znana już wcześniej, pierwszy raz opowiadał o niej Olaf Deriglasoff. Parę piosenek w tym stylu wygenerowałem, nie tylko "12 groszy", ale też "Poznaj swój raj" czy "Plamy na słońcu". Strumień świadomości, tyle, że ułożony w pewnej kolejności. Zlew bywa jednak nieokiełznany, czasem do tego stopnia, że staje się niedobry. Trudno być cały czas skupionym do tego stopnia, aby wszystko, co wygenerujesz, było dobre.

W Pastorze to nie autorka ma problem z okiełznaniem strumienia świadomości. Problem ma czytelnik.  Różnych myśli wylanych na kartkę mnóstwo i czytający, który musi sobie z tym przytłoczeniem, często oderwanych od siebie słów poradzić. Jeśli sobie nie radzi, traci wątek, wraca do początku akapitu i czyta raz jeszcze. Siedem minut "zlewu" w kazikowych "12 groszach" to może wydawać się dużo. Hanne Ørstavik daje czytającym 200 stron takiegoż "zlewu". 


Mimo wątków obyczajowych, nie jest to powieść lekka i łatwa. Nie jest lekka ani w czytaniu, ani w tematach podejmowanych w głowie pani pastor. Po to chyba człowiek wymyślił pracę. Żeby ludzie nie mieli czasu na myślenie. Człowiek nie ma myśleć, ma działać. Gdy ktoś za dużo myśli, to w piątek, piąteczek, piątunio nie odpoczywa, nie cieszy się weekendem. Robi sobie pogrzeb.

A na pierwszy rzut oka tak niewiele się w tej książce dzieje... Wydarzenia teraźniejsze, trwające od niedzieli do piątku; wydarzenia wspomnieniowe, które miały miejsce 12 miesięcy wcześniej i historia z roku 1852, kiedy słowa Biblii mieszały się z joikiem.

 
.
OCENA: 6/10 (dobra)
.
TYTUŁ:   Pastor
AUTORHanne Ørstavik
TŁUMACZENIE: Maria Sibińska
WYDAWNICTWO:   słowo / obraz terytoria
ILOŚĆ STRON:   206
 ROK:   2006

Egzemplarz wypożyczony z biblioteki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz