Film w reż. Jana Pawła Matuszyńskiego zadebiutował dość dawno temu, bo we wrześniu 2016 roku. Dopiero w okresie świąteczno-noworocznym ubiegłego roku postanowiłem po raz pierwszy obejrzeć ten film. Wrażenie, jakie na mnie ten obraz pozostawił w tamtym zimowym momencie było nie do opisania. Oto coś mnie natchnęło, żeby odpalić sobie wieczorem ów film. Otworzyłem więc zmrożoną za oknem barmańską wiśniówkę, odpaliłem plik z filmem i spędziłem niezapomniane dwie godziny w świątecznym nastroju: barmańską dolewałem, świąteczne lampki na oknie mieniły się kolorami, za oknem mroźno, w pokoju przyjemnie ciepło i ja: sam na sam z rodziną Beksińskich. Co za klimat mi się wówczas wytworzył! I w pokoju i w filmie! Rewelacyjny!