Rano 4 sierpnia Gryf ze swoim wojskiem odszedł do innych zadań a budynek pałacyku zajęli ludzie z sekcji Sława i Sylwestra z plutonu „Narocz”, którzy dotychczas pełnili rolę obserwacji przedpola placówki. Po dokonaniu zmiany stanowisk niespodziewanie nadjechał niemiecki samochód wojskowy. Wywiązała się strzelanina. Sójka po wymianie ognia z kierowcą, choć sam został ranny, zmusił hitlerowca do poddania się. Niemiec okazał się być podoficerem SS. Zeznał on, że dowództwo zgromadziło pokaźne siły specjalne szykujące się do szturmu generalnego. Były to formacje SS i policji, przetransportowane w trybie pilnym z różnych miast Rzeszy do Warszawy.
Na ul. Wolskiej stanął pierwszy batalion z pułku specjalnego „Dirlewanger”. Pierwotnie jednostka ta składała się głównie z ludzi osadzonych za kłusownictwo. Orientowali się oni bowiem doskonale w trudnym terenie, umieli biegle posługiwać się bronią i zakładać pułapki. Z powodu strat pułk ten uzupełniono żołnierzami SS, którzy zostali skazani za poważne wykroczenia lub złamali reguły kodeksu szkół podoficerskich. Z czasem zwerbowano także zwykłych kryminalistów i bandziorów wyłowionych z niemieckich więzień i obozów. Hałastrą tą dowodził Oskar Dirlewanger – dewiant i recydywista, który zezwalał swoim podkomendnym na szerzenie terroru, gwałty, rabunek i hekatombę ludności cywilnej.
O 21.00 Gryf ponownie przybył na placówkę i obsadził swymi ludźmi Pałacyk Michla. Pluton „Narocz” urzędował już w domu naprzeciwko. Chłopcy zorganizowali wieczornicę. Nocą miały miejsce zrzuty alianckie dla walczącej Warszawy.
PIERWSZE NATARCIE
Stacja nadawcza Armii Krajowej – „Błyskawica”…
Wczesnym rankiem 5 sierpnia Niemcy rozpoczęli koncentryczne uderzenie na Wolę. Po silnym ostrzale artyleryjskim i nalocie eskadry bombowców VI Floty Powietrznej Rzeszy, ruszyło natarcie pierwszego batalionu pułku „Dirlewanger” na ulicy Wolskiej. Duży oddział niemieckich kłusowników posuwał się wzdłuż ul. Wolskiej w kierunku barykady.
Halo?! Żołnierze walczący Warszawy…
- Raus, Raus!
W Pałacyku Michla i na Wolskiej
39 zawrzało. Powstańcy zajęli pozycje i czekali na sygnał Gryfa. Dowódca,
mający doświadczenie wyniesione z lasu, przyzwyczajony był do obrony
elastycznej i do ciągłego zaskakiwania nieprzyjaciela. Postanowiono wciągnąć dirlewangerowców
w pułapkę.
- Czekać aż Niemcy przejdą i dopiero wtedy salwą na sygnał gryziemy
zł
Huknęło! Hitlerowcy padli jak
muchy rażone gromem. Nieliczni pozostali przy życiu, po omacku odpowiadali
ogniem i stopniowo rozpoczęli odwrót w kierunku pozycji wyjściowych. Ostatnia
grupa ss-manów została przepędzona przez wiązki granatów rzucone z okien
Pałacyku. Celnym strzałem ubity został oficer SS, który prowadził całą tę bandę
na rzeź.
Euforia. Obie załogi podekscytowane walką. Na Wolskiej 39 zabity Ryś i ranny Kruk z Czarnym. Dowództwo przejmuje Sław. W Pałacyku Michla nikt nawet nie draśnięty. Ulica pokryta ciałami zabitych i rannych Niemców. Jęczą… ale teraz najważniejsza jest broń pozostawiona przez nieprzyjaciela na ulicy.
Chłopaki zdobywają MG-44 i dwie
skrzynki taśm amunicyjnych, jedno KB i pistolet maszynowy typu "Škoda" – trochę uszkodzony.
Wywołuje to natychmiastowy ogień od strony niemieckiej, wsparty ostrzałem
czołgu „Pantera”, co powoduje straty wśród powstańców - rannych ściągają z
ulicy koledzy. Czeka ich transport do szpitala. Gryf ponownie zarządza
obsadzenie pozycji.
Na placówkę przybył Jeremi wraz z Rafałem i Niną. Wspólnie uradzono zmianę stanowisk, celem ponownego zaskoczenia przeciwnika. Wycofano załogę z Wolskiej 39, która sprawnie przebiegła ulicę pod osłoną barykady wynosząc swoich rannych. Jeremi z częścią chłopaków obsadził piętra Pałacyku, a Gryf z obsadą MG-42 i resztą załogi zajęli poddasze magazynu koło bramy wjazdowej do młynów.
SZTURM
Nie czekali długo. O 10.00
ruszyło trzecie natarcie na pozycje „Parasola”. Tak jak poprzednio, północną stroną
Wolskiej szła piechota niemiecka, wsparta już dwoma czołgami „Panter”, które
posuwały się po nieparzystej stronie Wolskiej. Pierwszy czołg zatrzymał
się przy fabryce „Franaszka” i ostrzeliwał Pałacyk Michla. Drugi podjechał na
Wolską 40 i manewrował tak, aby wyważyć bramę. Ukryci za nim hitlerowcy
próbowali kolbami wybić okna parteru i wrzucić przez nie do środka granaty.
Jeremi rozkazał zajęcie
sąsiedniej posesji. Stamtąd zaatakowano czołg wroga butelkami z benzyną i
granatami zaczepnymi. Na poddaszu magazynu pracował MG-42 i powstańcy Gryfa,
osłaniając ewentualny odwrót kolegów. Walka narastała. Mimo to ss-mani wdarli
się do Pałacyku Michla przez bramę wjazdową. Grupa Jeremiego była odcięta. To
była ostatnia chwila na odwrót. Ruszyli momentalnie. Podczas przebicia w
kierunku magazynów, harcerze zostali ostrzelani przez nieprzyjaciela. Kilku otrzymało
lekkie rany – w tym Jeremi. Zabrano ich do sanitariatu. Na szczęście
zaatakowany czołg płonął i zaczął się wycofywać, a wraz z nim dirlewangerowcy.
Opadający kurz rysował apokaliptyczny obraz: budynki płonęły, dymy spowiły Wolską, na ulicy walały się resztki zabitych ciał ss-manów. Ręka, noga, mózg na ścianie… Czerwono od krwi. Gryf przegrupował chłopaków w głąb młyna pozostawiając czajkę uzbrojoną w MG na strychu magazynu.
Czołg zaatakował o 11.00. Jeden
prowadził ciągły ostrzał od strony ul. Działdowskiej, a drugi ruszył w kierunku
Pałacyku. Wraz z nim podążyła piechota niemiecka ale jakby ostrożniej – w przyczajeniu.
Gdy czołg podjechał pod Pałacyk, rozpoczął ostrzał na wprost przez bramę wjazdową w kierunku młyna, co spowodowało ogromny huk eksplodujących pocisków. Zza czołgu wytrysnęło paru żołdaków, usiłując wedrzeć się na dziedziniec młyna. Dobrze ustawiony posterunek powstańczy na poddaszu magazynu znakomicie ryglował ostrzałem ten rejon Wolskiej i szybko ostudził zapędy ss-manów.
Drugi czołg ustawiony na ul.
Działdowskiej wywalił dziurę w ścianie bocznej młyna. Piechota niemiecka
zaatakowała także tą drogą. Jednak oddział Gryfa wewnątrz młyna skoncentrował
celny ogień na wyrwie w ścianie nie pozwalając Niemcom na wtargnięcie do środka.
Udało się hitlerowcom jedynie wrzucić parę granatów, ale nie wyrządziły one
żadnej szkody. W owym czasie przybiegła łączniczka i przyniosła z dowództwa
rozkaz opuszczenia placówki. Natychmiast ściągnięto ubezpieczenie ze strychu
magazynu i Gryf dał rozkaz odskoku. Cały oddział w szyku ubezpieczonym
przeszedł przez rów łącznikowy na ul. Staszica, a dalej przez dziedzińce i
podwórka kamienic. Przedarł się do skrzyżowania Górczyckiej i Młynarskiej.
WOJNA PODJAZDOWA
Warszawa! ... Warszawa! … Daje radę!
Za niecałą godzinę Sław z plutonem „Narocz” osadził ponownie placówkę na ulicy Wolskiej 40/42. Fakt ten nie umknął uwadze obserwatorom niemieckim i na przedpolu przy Działdowskiej momentalnie pojawiły się czołgi i piechota, której część pchnięto ponownie do ataku na pozycje powstańców. Pałacyk Michla ostrzeliwano na odległość.
Warszawa! Warschau! Warszawa!
W tym czasie Gryf z kilkoma
żołnierzami „Parasola” przedarł się przez różne podwórka, opłotki i piwnice do
ogrodu Wawelberga, a stamtąd na tyły do ul. Działdowskiej. Wyszli na piętro
posesji i z góry wiązkami granatów zaatakowali skupisko czołgów i dirlewangerowców.
Reszty zniszczenia dopełniły butelki z benzyną. Gdy odskakiwali na Młynarską,
jeszcze długo widać było płonące maszyny wroga.
Warszawa! ... Warszawa! … Warszawa! …
Tymczasem w Pałacyku Michla
rozgorzała walka. Niemcy otoczyli powstańców z plutonu „Narocz”. Sekcja Siódemki
została odepchnięta za młyn, a oddział Sława przedostał się na parter próbując
przebić się przez tylne podwórze. Jednak nieprzyjaciel zdążył już zabezpieczyć
tyły i zasypał ich gradem kul. Dwóch dostało. Byli odcięci… Chłopaki wciągnęli
rannych kolegów do środka budynku. Sylwek już nie żył, a Sław był bardzo poharatany.
Dowodzenie przejął Erko. Ubezpieczono okno na pierwszym piętrze i klatkę
schodową. Żołnierze „Naroczy” zaczęli przebijać przejście przez ścianę do sąsiedniej
posesji, a dalej plan zakładał przejście w ciszy na dół przez piwnice do
ogrodów Wawelberga i ul. Młynarskiej. Sław dogorywał. Musieli go zostawić…
Chłopcy dali mu rewolwer, który kurczowo zacisnął w dłoni… Gdy otwór był
gotowy, ruszyli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz