sobota, 1 sierpnia 2020

HIMILLS BACH - WOJNA PODJAZDOWA. OBRONA PAŁACYKU MICHLA

Pałacyk Michla, Żytnia, Wola - bronią jej chłopcy spod "Parasola" - ten właśnie fragment znanej powstańczej piosenki wykorzystali muzycy z kapeli Lao Che w utworze pt. Barykada z kultowego dziś krążka "Powstanie Warszawskie". Cytat z książeczki albumu brzmi następująco: BARYKADA - 3-11 sierpnia 1944 - pododdziały Batalionu "Zośka" walczą na Woli. Niemieckie natarcie na barykadę przez bataliony Dirlewangera. Atakujące hordy faszystów i nasze Szare Szeregi (grupy szturmowe), które odpierają ataki. Zbliża się nieunikniona klęska Woli i systematyczne wycofywanie się powstańców na Stare Miasto. Dziś chcę z wiadomych względów przypomnieć drugie słuchowisko muzyczne, które wyszło z umysłów części muzyków Lao Che. Czas na prezentację drugiego krążka z katalogu formacji Himills Bach.


Jeszcze w kwietniu br. przypomniałem na blogu zarys powstania pierwszego albumu brygady Himills Bach. A jak to było? Jest 2011 rok. Oszałamiający, fenomenalny, wspaniały sukces artystyczny twórców "Powstania Warszawskiego" sprawił, że odtąd (czyli wówczas od sześciu lat) Lao Che może nagrywać co chce, jak chce i kiedy chce, nie musząc martwić się o odbiór kolejnych projektów. W 2005 roku odnieśli sukces i w dziedzinie sztuki muzycznej wolno im wszystko. Sześć lat po tym epokowym polskim muzycznym wydarzeniu, dzięki stypendium z budżetu Ministra Kultury i Dziedzictwa narodowego, Mariusz "Denat" Denst - odpowiedzialny za samplowanie na albumach Lao Che, dostał niezobowiązującą szansę, by spróbować kontynuować ideę przedstawioną w roku 2005.. Krótko pisząc, chodziło o muzyczny projekt na zamówienie. Takie podejście do sprawy często przyrównywane jest do niskiej jakości przygotowanego materiału - ot, muzyk zgarnął kasiorę do kieszeni, zrobił, co miał zrobić i wyszło, co wyszło, rozeszło się po kościach, nikt już o projekcie nie pamięta, etc. W tym przypadku było na szczęście zupełnie inaczej. Może krążek nie odbił się głośnym echem w polskim światku muzycznym, ale wartość historyczna - podobnie jak przy "Powstaniu Warszawskim" - jest niepodważalna. Denat wskrzesił swój poboczny projekt o nazwie Himills Bach i zaczął pożytkować dotację od ministra Bogdana Zdrojewskiego. Powstały wówczas dwa albumy - dziś o tym drugim: Himills Bach - Wojna podjazdowa.

W pierwszych dniach Powstania, Niemcy co rusz natrafiali na barykadowy opór młodych Polaków, którzy błyskawicznie z harcerzy, przemienili się w żołnierzy AK. Jest 3 sierpnia - początek jednej z najlepiej zapisanych w pamięci obron polskich pozycji, kluczowych do obrony stolicy.


Po raz drugi postanowiłem więc (tym razem w rocznicę PW) przedstawić przebieg wydarzeń w czasie obrony Pałacyku Michla. Znów przetransportowałem mówione fragmenty albumu Wojna podjazdowa. Ot, dla upamiętnienia i przypomnienia, że ważne historycznie tematy można przedstawić w wielce ciekawej formie, niekoniecznie za pomocą książki. Słuchowisko raz jeszcze sprawdziło się świetnie, jako forma przekazania wiedzy.


INWOKACJA

4 sierpnia 1944 roku Warszawa walczy… Halo! Tu „Błyskawica” – stacja nadawcza Armii Krajowej…
-Naprzód!!!
Opór Niemców był zaciekły i długotrwały. Do akcji obronnej wprowadzili Niemcy czołgi obronne typu „Tygrys”, kilka dział…

W pierwszych dniach Powstania batalion „Parasol” zakleszczył południowy skraj obrony cmentarzy na Woli. Wieczorem 3 sierpnia, wykombinowano, aby utworzyć wysuniętą placówkę na ul. Wolskiej. Miała ona ryglować przedpole obrony cmentarzy na wysokości barykady przy skrzyżowaniu z ul. Młynarską.

Kilkunastoosobowa czata z pierwszej kompanii pod dowództwem Gryfa zajęła pozycje w Pałacyku Michla – Wolska 40. Po drugiej stronie ulicy w budynku nr 39 zagnieździła się drużyna Kruka z plutonu „Narocz”, taktycznie podporządkowana pierwszej kompanii.

Powstańcy byli jednolicie umundurowani w niemieckie „panterki”, spodnie i buty zdobyte w magazynach wojskowych na Stawkach. Ekwipunek uzupełniały ładownice, plecaki i pasy wojskowe. Uzbrojenie składało się z MG-42, lekkiego km, paru epeemek typu steel MP-40 „Błyskawica”. Dodatkowo posiadano karabiny ręczne, pistolety oraz liczne granaty zaczepne i butelki z benzyną.

niemieckie "panterki"

Rano 4 sierpnia Gryf ze swoim wojskiem odszedł do innych zadań a budynek pałacyku zajęli ludzie z sekcji Sława i Sylwestra z plutonu „Narocz”, którzy dotychczas pełnili rolę obserwacji przedpola placówki. Po dokonaniu zmiany stanowisk niespodziewanie nadjechał niemiecki samochód wojskowy. Wywiązała się strzelanina. Sójka po wymianie ognia z kierowcą, choć sam został ranny, zmusił hitlerowca do poddania się. Niemiec okazał się być podoficerem SS. Zeznał on, że dowództwo zgromadziło pokaźne siły specjalne szykujące się do szturmu generalnego. Były to formacje SS i policji, przetransportowane w trybie pilnym z różnych miast Rzeszy do Warszawy.

Na ul. Wolskiej stanął pierwszy batalion z pułku specjalnego „Dirlewanger”. Pierwotnie jednostka ta składała się głównie z ludzi osadzonych za kłusownictwo. Orientowali się oni bowiem doskonale w trudnym terenie, umieli biegle posługiwać się bronią i zakładać pułapki. Z powodu strat pułk ten uzupełniono żołnierzami SS, którzy zostali skazani za poważne wykroczenia lub złamali reguły kodeksu szkół podoficerskich. Z czasem zwerbowano także zwykłych kryminalistów i bandziorów wyłowionych z niemieckich więzień i obozów. Hałastrą tą dowodził Oskar Dirlewanger – dewiant i recydywista, który zezwalał swoim podkomendnym na szerzenie terroru, gwałty, rabunek i hekatombę ludności cywilnej.

O 21.00 Gryf ponownie przybył na placówkę i obsadził swymi ludźmi Pałacyk Michla. Pluton „Narocz” urzędował już w domu naprzeciwko. Chłopcy zorganizowali wieczornicę. Nocą miały miejsce zrzuty alianckie dla walczącej Warszawy.


PIERWSZE NATARCIE

Stacja nadawcza Armii Krajowej – „Błyskawica”…

Wczesnym rankiem 5 sierpnia Niemcy rozpoczęli koncentryczne uderzenie na Wolę. Po silnym ostrzale artyleryjskim i nalocie eskadry bombowców VI Floty Powietrznej Rzeszy, ruszyło natarcie pierwszego batalionu pułku „Dirlewanger” na ulicy Wolskiej. Duży oddział niemieckich kłusowników posuwał się wzdłuż ul. Wolskiej w kierunku barykady.

Halo?! Żołnierze walczący Warszawy…

- Raus, Raus!

W Pałacyku Michla i na Wolskiej 39 zawrzało. Powstańcy zajęli pozycje i czekali na sygnał Gryfa. Dowódca, mający doświadczenie wyniesione z lasu, przyzwyczajony był do obrony elastycznej i do ciągłego zaskakiwania nieprzyjaciela. Postanowiono wciągnąć dirlewangerowców w pułapkę.

- Czekać aż Niemcy przejdą i dopiero wtedy salwą na sygnał gryziemy zł

Huknęło! Hitlerowcy padli jak muchy rażone gromem. Nieliczni pozostali przy życiu, po omacku odpowiadali ogniem i stopniowo rozpoczęli odwrót w kierunku pozycji wyjściowych. Ostatnia grupa ss-manów została przepędzona przez wiązki granatów rzucone z okien Pałacyku. Celnym strzałem ubity został oficer SS, który prowadził całą tę bandę na rzeź.

Euforia. Obie załogi podekscytowane walką. Na Wolskiej 39 zabity Ryś i ranny Kruk z Czarnym. Dowództwo przejmuje Sław. W Pałacyku Michla nikt nawet nie draśnięty. Ulica pokryta ciałami zabitych i rannych Niemców. Jęczą… ale teraz najważniejsza jest broń pozostawiona przez nieprzyjaciela na ulicy.

Chłopaki zdobywają MG-44 i dwie skrzynki taśm amunicyjnych, jedno KB i pistolet maszynowy typu "Škoda" – trochę uszkodzony. Wywołuje to natychmiastowy ogień od strony niemieckiej, wsparty ostrzałem czołgu „Pantera”, co powoduje straty wśród powstańców - rannych ściągają z ulicy koledzy. Czeka ich transport do szpitala. Gryf ponownie zarządza obsadzenie pozycji.




ATAK DRUGI

… niemiecki, otaczający stolicę…

W tyle godziny ósmej hitlerowcy zmontowali kolejne natarcie. Tym razem, po rozpoznaniu ogniem pozycji powstańczych, zdecydowali się wykorzystać do wzmocnienia siły ogniowej ataku czołg typu „Panter”. Posuwał się on po nieparzystej stronie Wolskiej i skutecznie blokował strzałami załogę Pałacyku. Po drugiej stronie ulicy parła do przodu niemiecka soldateska. Czołg strzelał w okna Pałacyku Michla, odrzucając powstańców w głąb budynku. Niemiecka piechota dotarła pod bramę i usiłowała wedrzeć się na parter. Fruwały granaty. W plutonie „Narocz” byli ranni.

Nadludzkim wysiłkiem i nadludzkimi ofiarami utrzymać… To jest wojna.

Gryf przegrupował swój oddział. Część żołnierzy „Parasola” pobiegła do piwnic, a część do bramy wjazdowej. W tym samym czasie załoga Wolskiej 39 także podzieliła się na dwie grupy. Jedni zostali z granatami i butelkami zapalającymi na piętrze, pozostali ruszyli na dół pilnować parteru. SS-mani siedzieli przyczajeni za czołgiem. Powstańcy uderzyli. Posypały się granaty z piwnic i bramy wjazdowej oraz budynku. Vis-a-vis strzyknęła salwa powstańcza, bezpardonowo kosząc wroga. Dosłownie ich rozpruto. Trzaskały butelki zapalające. Czołg, zagrożony bezpośrednim atakiem, zaczął się wycofywać, a wraz za nim pozostali przy życiu hitlerowcy. Natarcie załamało się. Na ulicy leżała masa zabitych. Ranni dogorywali. Niektóre ciała były zmiażdżone przez gąsienice czołgu. Konwulsyjne drgawki…
-Widzę Gryfa. Wstrzymać ogień! Przegrupować się! Na czujce wystawiono czternastoletniego Batika.

Na placówkę przybył Jeremi wraz z Rafałem i Niną. Wspólnie uradzono zmianę stanowisk, celem ponownego zaskoczenia przeciwnika. Wycofano załogę z Wolskiej 39, która sprawnie przebiegła ulicę pod osłoną barykady wynosząc swoich rannych. Jeremi z częścią chłopaków obsadził piętra Pałacyku, a Gryf z obsadą MG-42 i resztą załogi zajęli poddasze magazynu koło bramy wjazdowej do młynów.


SZTURM

Nie czekali długo. O 10.00 ruszyło trzecie natarcie na pozycje „Parasola”. Tak jak poprzednio, północną stroną Wolskiej szła piechota niemiecka, wsparta już dwoma czołgami „Panter”, które posuwały się po nieparzystej stronie Wolskiej. Pierwszy czołg zatrzymał się przy fabryce „Franaszka” i ostrzeliwał Pałacyk Michla. Drugi podjechał na Wolską 40 i manewrował tak, aby wyważyć bramę. Ukryci za nim hitlerowcy próbowali kolbami wybić okna parteru i wrzucić przez nie do środka granaty.

Jeremi rozkazał zajęcie sąsiedniej posesji. Stamtąd zaatakowano czołg wroga butelkami z benzyną i granatami zaczepnymi. Na poddaszu magazynu pracował MG-42 i powstańcy Gryfa, osłaniając ewentualny odwrót kolegów. Walka narastała. Mimo to ss-mani wdarli się do Pałacyku Michla przez bramę wjazdową. Grupa Jeremiego była odcięta. To była ostatnia chwila na odwrót. Ruszyli momentalnie. Podczas przebicia w kierunku magazynów, harcerze zostali ostrzelani przez nieprzyjaciela. Kilku otrzymało lekkie rany – w tym Jeremi. Zabrano ich do sanitariatu. Na szczęście zaatakowany czołg płonął i zaczął się wycofywać, a wraz z nim dirlewangerowcy.

Opadający kurz rysował apokaliptyczny obraz: budynki płonęły, dymy spowiły Wolską, na ulicy walały się resztki zabitych ciał ss-manów. Ręka, noga, mózg na ścianie… Czerwono od krwi. Gryf przegrupował chłopaków w głąb młyna pozostawiając czajkę uzbrojoną w MG na strychu magazynu.

 




CZWARTE NATARCIE

Czołg zaatakował o 11.00. Jeden prowadził ciągły ostrzał od strony ul. Działdowskiej, a drugi ruszył w kierunku Pałacyku. Wraz z nim podążyła piechota niemiecka ale jakby ostrożniej – w przyczajeniu.

Gdy czołg podjechał pod Pałacyk, rozpoczął ostrzał na wprost przez bramę wjazdową w kierunku młyna, co spowodowało ogromny huk eksplodujących pocisków. Zza czołgu wytrysnęło paru żołdaków, usiłując wedrzeć się na dziedziniec młyna. Dobrze ustawiony posterunek powstańczy na poddaszu magazynu znakomicie ryglował ostrzałem ten rejon Wolskiej i szybko ostudził zapędy ss-manów.

Drugi czołg ustawiony na ul. Działdowskiej wywalił dziurę w ścianie bocznej młyna. Piechota niemiecka zaatakowała także tą drogą. Jednak oddział Gryfa wewnątrz młyna skoncentrował celny ogień na wyrwie w ścianie nie pozwalając Niemcom na wtargnięcie do środka. Udało się hitlerowcom jedynie wrzucić parę granatów, ale nie wyrządziły one żadnej szkody. W owym czasie przybiegła łączniczka i przyniosła z dowództwa rozkaz opuszczenia placówki. Natychmiast ściągnięto ubezpieczenie ze strychu magazynu i Gryf dał rozkaz odskoku. Cały oddział w szyku ubezpieczonym przeszedł przez rów łącznikowy na ul. Staszica, a dalej przez dziedzińce i podwórka kamienic. Przedarł się do skrzyżowania Górczyckiej i Młynarskiej.


Pałacyk Michlera - ul. Wolska 40


WOJNA PODJAZDOWA

Warszawa! ... Warszawa! … Daje radę!

Za niecałą godzinę Sław z plutonem „Narocz” osadził ponownie placówkę na ulicy Wolskiej 40/42. Fakt ten nie umknął uwadze obserwatorom niemieckim i na przedpolu przy Działdowskiej momentalnie pojawiły się czołgi i piechota, której część pchnięto ponownie do ataku na pozycje powstańców. Pałacyk Michla ostrzeliwano na odległość.

Warszawa! Warschau! Warszawa!

W tym czasie Gryf z kilkoma żołnierzami „Parasola” przedarł się przez różne podwórka, opłotki i piwnice do ogrodu Wawelberga, a stamtąd na tyły do ul. Działdowskiej. Wyszli na piętro posesji i z góry wiązkami granatów zaatakowali skupisko czołgów i dirlewangerowców. Reszty zniszczenia dopełniły butelki z benzyną. Gdy odskakiwali na Młynarską, jeszcze długo widać było płonące maszyny wroga.

Warszawa! ... Warszawa! … Warszawa! …

Tymczasem w Pałacyku Michla rozgorzała walka. Niemcy otoczyli powstańców z plutonu „Narocz”. Sekcja Siódemki została odepchnięta za młyn, a oddział Sława przedostał się na parter próbując przebić się przez tylne podwórze. Jednak nieprzyjaciel zdążył już zabezpieczyć tyły i zasypał ich gradem kul. Dwóch dostało. Byli odcięci… Chłopaki wciągnęli rannych kolegów do środka budynku. Sylwek już nie żył, a Sław był bardzo poharatany. Dowodzenie przejął Erko. Ubezpieczono okno na pierwszym piętrze i klatkę schodową. Żołnierze „Naroczy” zaczęli przebijać przejście przez ścianę do sąsiedniej posesji, a dalej plan zakładał przejście w ciszy na dół przez piwnice do ogrodów Wawelberga i ul. Młynarskiej. Sław dogorywał. Musieli go zostawić… Chłopcy dali mu rewolwer, który kurczowo zacisnął w dłoni… Gdy otwór był gotowy, ruszyli.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz