Magda Umer w 2013 roku w zajawce na tylnej okładce książki Anny Arno napisała: Minęło 60 lat od śmierci Poety, a my wciąż znajdujemy w wymyślonych przez niego światach coś dla siebie, wolimy nonsensy od sensów. I jak On drwimy z niepotrzebnego patosu. Po kolejnej dekadzie wystarczy tylko zamienić wstęp tego zdania na "Minęło 70 lat od śmierci Poety" i w sumie niewiele się zmieniło w postrzeganiu twórczości K.I. Gałczyńskiego. By "ocalić od zapomnienia" twórczość ojca, ogromna w tym zasługa po pierwsze córki - Kiry Gałczyńskiej - niestrudzonej orędowniczki, kustoszki i propagatorki tatowej poezji, a po wtóre środowiska artystycznego polskiej piosenki, które czerpało ze studni tekstów Gałczyńskiego, mając na wyciągnięcie ręki praktycznie stworzone do śpiewania niespotykane historie z nutą ironii, czy krzywego zwierciadła, ale także klasyczne pełne liryzmu strofy o umiłowaniu otaczającej poetę przyrody - czy swych muz - z Nataszą Awałow na czele.