sobota, 18 lutego 2017

JERZY PILCH - POCIĄG DO ŻYCIA WIECZNEGO [RECENZJA]

Felieton jest specyficzną formą pisarską. Choćby nie wiem jak genialny, skazany jest na zapomnienie. Od jednego numeru magazynu, w którym jest publikowany, do następnego. Biorąc pod uwagę owe obostrzenia czasowe, można zadać pytanie: Ile w przestrzeni publicznej przetrwa felieton? Tydzień? Dwa tygodnie? Miesiąc? A co po miesiącu? Pojawia się kolejny felieton, a wcześniejszy idzie w zapomnienie. Zdarzają się (na szczęście) publicyści, pisarze, którzy są ważni w życiu kulturalnym, czy inteligenckim. I dla takich ważnych osób wydawnictwa przygotowują od czasu do czasu książkę w postaci zbioru owych felietonów. Wówczas fani, czy po prostu czytelnicy chcący zapoznać się z felietonową twórczością autora, sięgają po taką książkę i mają te ciekawe  formy pisarskie na wyciągnięcie ręki, w jednym miejscu.  

Pociąg do życia wiecznego jest zbiorem felietonów z lat 2002 - 2007, które Jerzy Pilch pisał dla "Polityki" i "Dziennika". Jak zaznacza Pilch: "Gdy piszesz jadowitą polemikę, nakręcasz się samoistnie. Druga połowa [felietonu] musi być ostrzejsza". Jakie są felietony Jerzego Pilcha? Dla mnie to pisarstwo dzieli się na cztery grupy (w nawiasie liczba takich w "Pociągu..."): 

- felietony genialne (7)
- felietony bardzo dobre (23);
- felietony nużące (8)
- felietony, o których nie mam zdania (31)

W felietonach nużących znajdują się wpisy (nie wszystkie) dotyczące braci Kaczyńskich. Pan Jerzy pastwi się na bliźniakami,  mam wrażenie, dla zasady. Podobnie jak dla zasady Kaczyńscy pastwili się nad Lechem Wałęsą.  Kontrast przedstawiony wyłącznie dla kontrastu w głowie i palcach (uznanego) pisarza mi nie pasuje. Pisarz pokroju Pilcha musi posiadać o wiele wyższe możliwości przekazywania myśli za pomocą liter, niż "jechanie" po Kaczorach" -  nawet jeśli to "jechanie" jest bardzo dobrze pisarsko podane. Żeby chociaż w 'kaczych" felietonach zawrzeć trochę tła historycznego, to bym się czegoś ważniejszego dowiedział. Jebanie, tylko po to, żeby jebać, nie robi na mnie najmniejszego pozytywnego wrażenia. Czuję jedynie znużenie.

Jeden z tematów jaki został mi w głowie po lekturze "Pociągu...", to niejako zdziwienie autora, że Polacy w ogromnej większości angażują się w życie polityczne wyłącznie w czasie wyborów. Ja również należę do tej grupy społecznej. Nie mogę ogarnąć, dlaczego Jerzy Pilch jest tym zdziwiony. A cóż ja, głosujący obywatel, mam jeszcze robić? W wyborach wybieram swojego przedstawiciela do parlamentu. Jeśli "mój" poseł przez cztery lata nie wykonuje spraw, które obiecał mi w kampanii wyborczej, to jedyne co mogę zrobić, to przy kolejnej sposobności wyboru, nie oddaję na niego głosu. Jeśli "mój" poseł robi mnie w chuja już po roku trwania kadencji, to co ja, głosujący obywatel, mogę zrobić? Ano nic. Nie mam prawa odwołać posła, jeśli ten robi mnie w jajo

Nie wiem też, w jaki sposób Jerzy Pilch traktuje politykę. Dla mnie polityka  jest szambem. Nie mam ochoty sam w szambie nurkować, dlatego wybieram co cztery lata swojego człowieka, by ten nurkował w  tym gównie za mnie i łowił DLA MNIE co lepsze rzeczy. Jeśli kąski (jeżeli jakieś są) mi nie odpowiadają, to w kolejnym głosowaniu takiego dziada odstrzelam. Polacy nie ekscytują się naszą parlamentarną elytą codziennie. Polacy po owocach poznają. Jeśli owoc gnije, zostaje szybko odrzucony na kupę z kompostem.

Pan Jerzy Pilch przytacza też słowa Ryszarda Kapuścińskiego, o tym, że w Polsce skończyły się elity, że w polityce nie ma przywódców, że są urzędnicy. No cóż... Żyjemy w najspokojniejszych europejskich czasach. Wojen w Europie brak, a przywódcy pokroju Piłsudskiego krystalizują się w walce, na wojnie. Dziś parlamentalna elita to właśnie urzędnicy (nawet słurz(ż)ędnicy). Stawiam krzyżyk przy nazwisku kandydata i oczekuję profitów dla siebie. Oczywiście wiadome jest, że taki wybrany poseł będzie zabezpieczał również siebie. I ja absolutnie nie mam mu tego za złe. Niech zdobywa kontakty,  znajomości, niech kręci swoje lody. Oby tylko nie zapomniał o wyborcach i dla nich też coś uszczknął. 
Jeśli natomiast walczy tylko o swoje, to niech spierdala. Za cztery lata na mój krzyżyk niech nie liczy.


Felietony genialne z "Pociągu do życia":

"Wnuk kloszarda"
"Mój zmarły ubek"
"Cud na Dworcu Centralnym"
"Prezydent z Generalnej Guberni"
"Alojzy Piontek i Ryszard Krynicki"
"Sześciometrowy kolos"
"Studnia stalinizmu"


OCENA: 5 / 10 (przeciętna)


TYTUŁ:   Pociąg do życia wiecznego
AUTOR:   Jerzy Pilch
WYDAWNICTWO:   Świat Książki
ILOŚĆ STRON:   320
ROK:   2007
Egzemplarz pożyczony

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

APOCALYPTICA - "Ekscytacja kreatora połączeń" [METAL HAMMER 9/2024]

Apocalyptica zaskoczyła mnie w tym roku swoją płytą po trzykroć - wypuścili drugą część z materiałem Metalliki, który znów postanowili zagra...