Jakiś czas temu dla oficjalnego fanklubu zespołu Metallica w Polsce - Overkill.pl - napisałem kilka zdań na temat pośmiertnej biografii Iana "Lemmy" Kilmistera. Te kilkanaście linijek udało mi się zapisać, dzięki recenzenckiemu egzemplarzowi książki autorstwa Micka Walla. Dla polskich fanów Metalliki Mick Wall jest pisarzem ważnym. To on jest autorem najlepszej nieautoryzowanej biografii Metalliki, która pojawiła się na polskim rynku. Ale wracamy do biografii Lemmy'ego... Recenzja biografii podsumowującej życie i twórczość Lemmy’ego, którą na polski rynek wypuściło Wydawnictwo IN ROCK,
po prostu na Overkill musiała się znaleźć. Trudno wyobrazić sobie
Metallicę bez Motorhead. Lemmy na przestrzeni lat przecież wielokrotnie
przecinał ścieżkę swojego życia z karierą Metalliki. Pamiętacie Larsa
siedzącego w kanciapie z Motorhead, którzy tworzyli utwory na „Iron
Fist”? O „Iron Fist” w „Lemmym” jest na szczęście kilka wspominek, ale nie z każdym albumem jest tak różowo... Ale po kolei...
Recenzja na potrzeby fanklubu Metalliki została napisana w specyficzny sposób: pod fana Metalliki.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------
Czy da się 70 lat życia niezwykle płodnego twórcy zawrzeć na 280-ciu
stronach? Mick Wall udowodnił, że jak najbardziej można... jednak z
pewnych wydarzeń w takim przypadku trzeba zrezygnować. 280 stron na 40
lat istnienia Motorhead jakiegoś wielkiego wrażenia nie robi, tym
bardziej, że dość spora część tej publikacji została poświęcona na
perypetie Kilmistera z The Rockin’ Vickers oraz calutki rozdział ku pamięci Hawkwind.
Przed Wami „Lemmy” – „Pan Trupia Czaszka i Piszczele, Doktor Swastyka i istne wcielenie rock and rolla”. Mamy do czynienia z czterdziestoletnią działalnością Motorhead, podzieloną na trzy wyraźne okresy:
1) pierwsze lata i złoty skład Trzech Amigos - Kilmister, Clark, Taylor;
2) dość mocną zapaść kapeli w połowie lat 80, gdy rozpadło się wymienione trio;
3) najdłuższy okres funkcjonowania Motorhead, gdy albumem „1916” w końcu podbili USA i wrócili do łask.
Pierwsza próba zdobycia amerykańskiej publiki miała miejsce w roku
1981, gdy Lemmy i spółka byli suportem dla Ozzy’ego. Reakcja
hamburgerożernej publiczności nie była, delikatnie mówiąc, zbyt
obiecująca. Czy czegoś Wam to nie przypomina?....... Bingo! Dokładnie
pięć lat później Ozzy zabierze w trasę Metallicę, której poszczęści się o
wiele bardziej. Kolejne łudząco podobne perypetie? Proszę bardzo!
Lemmy: „Kiedy
obudziłem się rano, stali nade mną wszyscy z The Birds – Ronnie, Art i
Ted „Co to za koleś? Co on robi na sofie? Skończyło się tym, że parę
dni spędziłem z Birdsami, podczas gdy oni grali koncerty”. Historię Larsa z Diamond Head wszyscy znamy na pamięć...
Muzyczne początki Lemmy’ego? „Założyłem
zespół z bębniarzem imieniem Malvin. Facet miał straszny zestaw
perkusyjny, składający się jedynie z dwóch puszek po ciastkach na
stojaku. Jego bęben basowy ciągle się przewracał, co wytrącało mnie z
równowagi”. Ach te lustrzane odbicia dotyczące Metalliki: James – „(Lars) miał tylko jeden talerz, który ciągle się przewracał. Musieliśmy przerywać granie, by mógł go postawić”. Jeszcze? Lemmy: „Nie
chciałem być wokalistą. (...) Naprawdę staraliśmy się o wokalistę z
prawdziwego zdarzenia, ale trudno znaleźć kogoś naprawdę dobrego w tym
fachu. (...) po prostu sam zacząłem śpiewać, bo ktoś musiał”.
Metallica z czasów „Kill ‘Em All” i „Ride the Lighting” to niemal kopia
sytuacji. Takich smaczków dla fana Metalliki jest sporo. Choćby Eddie
Clark płacący za pierwszą próbę z zespołem. Perypetie z managerem
Dougiem Smithem łudząco są podobne do tych, które przeżywała Metallica,
gdy próbowała się uwolnić od niewygodnej umowy z Jonem Z.
Gdy fan Metalliki będzie czytał tę książkę, naprawdę uśmiechnie się przy
fragmentach z wyrzuconym Dougiem Smithem. Od razu przed oczami stanie,
delikatnie mówiąc, niezadowolony Mustaine. O perypetiach ze zmianami w
składzie Kilmister wypowiedział się bardzo krótko, dosadnie i
prawdziwie: „Dla
każdego zespołu odejście to naprawdę poważna sprawa. Muzycy często tym
grożą. „Odejdę z zespołu, jeśli nie zrobicie tego czy tamtego”. Przez
chwilę to działa. A potem myślimy sobie: „A idź w cholerę” – i od razu przez myśl przemknął niczym kometa, Jason N.
Lemmy od początku nie miał najlepiej: „dzieciństwo Ian przeżył jako jedynak wychowywany jedynie przez matkę w tuż powojennym świecie”.
Dla mnie najbardziej surrealistycznym tematem poruszanym w tej biografii
jest fakt, że Lemmy pamięta czasy bez rock and rolla. Kim zatem
inspirował się Lemmy? Jacy muzycy wywarli na niego największy wpływ?
Wszystkiego dowiecie się z biografii napisanej przez Walla. Oprócz braku
rocka niewyobrażalne dzisiaj wrażenie robi fakt, że Lemmy posiadał
prawo jazdy już w czasach, gdy nie obowiązywały jeszcze ograniczenia
dotyczące zawartości alkoholu we krwi kierowcy! Łatwo zgadnąć, że
Kilmister trzeźwy za kierownicę nie wsiadał.Niezwykle przejmująca jest końcówka opowieści o ojcu chrzestnym ciężkiego grania i jego codzienne zmagania z pogarszającym się stanem zdrowia, które w końcu doprowadziły do śmierci. Jest naprawdę smutno, niemalże przygnębiająco.
Jeśli chcecie się dowiedzieć:
- dlaczego Lemmy zrezygnował ze szkoły?
- jaki był jego ulubiony „wspomagacz”?
- po co na kilkanaście lat zmienił nazwisko?
- na jakim albumie można po raz pierwszy usłyszeć śpiewającego Lemmy’ego?
- kto skomponował największy przebój Hawkwind?
- co przykrego przydarzyło się Lemmiemu na festiwalu w Polsce?
- dlaczego Lemmy mógł zasilić kategorię „one song artist”, ale na tym nie poprzestał?
- jaki był jego ulubiony „wspomagacz”?
- po co na kilkanaście lat zmienił nazwisko?
- na jakim albumie można po raz pierwszy usłyszeć śpiewającego Lemmy’ego?
- kto skomponował największy przebój Hawkwind?
- co przykrego przydarzyło się Lemmiemu na festiwalu w Polsce?
- dlaczego Lemmy mógł zasilić kategorię „one song artist”, ale na tym nie poprzestał?
...to „Lemmy” jest właśnie dla Was!
Czym jest biografia sławnego muzyka? Oczywiście próbą opisu jego życia i
twórczości. I niestety tej twórczości tutaj zabrakło. Zdajemy sobie
wszyscy sprawę z tego, że Motorhead wydali ponad dwadzieścia albumów.
Wcale nie oczekiwałem niekończących się peanów na temat kolejnych
tytułów utworów. Jednak choćby tytuł albumu mógłby przemknąć. Nie jestem
do końca pewien, czy było choć zdanie o „Bastards”. Niestety o „Overnight Sensations”
nie wspomniano nawet słówkiem (na 100%, ponieważ czekałem na moment,
gdy dojadę z czytaniem do czasów wydania mojego ulubionego krążka
Motorhead. I nic. Cisza. Zero). Szkoda tym większa, że na końcu nie
znalazł się nawet rozdział podający chronologicznie wszystkie płyty, w
których maczał palce Lemmy. Nikt nie oczekiwał szerokich opisów każdego
krążka, ale choćby to minimum w postaci szybkiej listy naprawdę by się
książce przysłużyło.
Dobra, na koniec troszkę ponarzekałem... Podsumowując:
książka ze względu na multum informacji jest wydawnictwem bardzo
dobrym. Dodatkowy punkt należy się autorowi za sposób prowadzenia
narracji. Mamy poukładany styl Micka Walla, który autor przełamuje
wypowiedziami Lemmy’ego, tym samym znakomicie uzupełniając treść.
Chcecie mieć w swojej kolekcji kompendium informacji o Kilmisterze?
Kupcie tę książkę, dołóżcie do tego film dokumentalny z 2010 roku i
dodajcie pozycję „Motorhead w studio”. Ta ostatnia dla wszystkich,
którzy narzekają na niedostateczne potraktowanie dyskografii Motorhead w
książce „Lemmy”. Tak, tak... Dla mnie też.
[recenzja oryginalnie zamieszczona na portalu Overkill.pl ]
OCENA: 7/10 (Bardzo dobra)
TYTUŁ: Lemmy
TŁUMACZENIE: Lesław Haliński
WYDAWNICTWO: In Rock
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz