wtorek, 16 maja 2017

GIGI BUFFON & ROBERTO PERRONE - NUMER 1 [RECENZJA]


TRUSKAWKA NA TORCIE

Gdy piszę te słowa, jest godz. 15.00, 16 maja 2017 roku. Dwadzieścia kilka godzin do meczu finałowego o Puchar Włoch z Lazio Rzym.

Gigi spróbuje jutro wykonać pierwszy z trzech ważnych kroków sezonu 2016/17. Będzie powstrzymywał piłkarzy Lazio, by zdobyć trzeci Puchar Włoch. 16 sezonów w Juventusie, sukcesy, zwątpienia, odbicie klubu od dna i znów zwątpienia... Od sześciu sezonów wielkie sukcesy i tylko jedna zadra – brak pucharu Ligi Mistrzów. Ileż to się już ciągnie... 16 lat i tylko dwa finały Champions Leauge. Niestety mało... Oto nadchodzi najlepszy moment, by nadrobić tę statystykę. Numero Uno stoi przed drzwiami z napisem „potrójna korona po raz pierwszy w historii Juve”. Sam Gigi ma już na koncie własną potrójną koronę: jest faszystą, nazistą i komunistą w jednym... oczywiście wg. włoskich mediów.
 


Autobiografia Buffona została napisana w 2008 roku. Minęła niemal dekada. Polskie tłumaczenie i uaktualnienie ukazało się w 2014 roku, czyli na rok przed finałem Ligi Mistrzów z 2015 roku. Ów finał nic w karierze Buffona nie zmienił. Po porażce z Barceloną Gigi mógłby jedynie powtórzyć to, co opisał po przegranym finale z Milanem w 2003 roku:

Oparty o mur Old Trafford palę papierosa. Przed moimi oczami przebiegają kolejne osoby, rzeczy, a przede wszystkim mija czas. Kiedy przegrywasz mecz takiego kalibru, ów mijający czas zabiera ci wszystkie pozytywne emocje, zostawiając jedynie gorycz i rozczarowanie. Ten wieczór w samym sercu Anglii jest wyjątkowo ciepły i duszny. Można by nawet pomyśleć, że to nie Anglia, a Włochy – w finale zagrały przecież dwie włoskie drużyny. Choć wydaje mi się, że mówię w myślach, w rzeczywistości pytam na głos sam siebie: Kiedy będę miał drugą taką szansę, do cholery?

Obsesja Buffona na wygranie Ligi Mistrzów trwa w najlepsze. Trzecia szansa na pozbycie się demonów zapisana jest na 3. czerwca 2017 roku. Tryumf w czerwcu, byłby  - jak powiedział kiedyś Tomek Hajto – truskawką na torcie.


Numero 1 swój pierwszy wielki finał przegrał... W Turcji w roku 1993 na Mistrzostwach Europy do lat 16. stanął  w bramce reprezentacji Włoch i wpuścił jednego gola, którego strzelił... Marcin Szulik, zawodnik Dozametu Nowa Sól. Wynik finału: Polska – Włochy 1:0. 

Były czasy, gdy Buffon nie kochał Juve. Gigi nie owija w bawełnę i jasno pisze, że przenosiny do Turynu były dla niego decyzją czysto zawodową. Odchodzić z Juve chciał dwa razy: po degradacji Juventusu do Serie B, oraz cztery lata po awansie do Serie A, gdy Juve było cieniem. Na szczęscie zadzwonił do niego Antonio Conte i przedstawił swój plan powrotu na szczyt.

Więcej treści zdradzał nie będę, bo owej treści nie ma zbyt wiele. Troszkę ponad 200 stron, tyle, że czcionka jest monstrualnych rozmiarów. Moim spokojnym tempem czytania uporałem się z nią w jakieś cztery godziny. No cóż... Bardziej obszernej lektury o kapitanie Juventusu fani Biankonerich jeszcze nie uświadczyli. Przeczytałem ją drugi raz parę dni temu (to moje przygotowania do finału LM). Na końcu Gigi puszcza oko do czytelników, pisząc, że na kolejną książkę przyjdzie czas. Pozostaje więc czekać... i na kolejną książkę i na potrójną koronę...



OCENA: 6/10 (dobra)

TYTUŁ:   Numer 1
AUTORZY: Gianluigi Buffon; Roberto Perrone
TŁUMACZENIE:   Aleksandra Paukszta; Marcin Nowomiejski
WYDAWNICTWO:   SQN
ILOŚĆ STRON:   218 + 12 stron ze zdjęciami
 ROK:   2014
Egzemplarz kupiony: 20 zł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz