środa, 3 maja 2017

SCOTT IAN, JON WIEDERHORN - AUTOBIOGRAFIA TEGO GOŚCIA Z ANTHRAX [RECENZJA]

Moja recenzja tej pozycji została zamieszczona w sylwestra 2016 roku na oficjalnej stronie polskich fanów zespołu Metallica - Overkill.pl. Napisałem te kilka zdań z okazji urodzin lidera Anthrax.
To moja kolejna recenzja książki jakoś tam pośrednio związana z Metallicą, przez to napisana właśnie pod fana Metalliki...

Kolejna książka, której recenzji na Overkillu zabraknąć nie mogło. Po pierwsze ze względu na wstęp pióra Kirka Hammetta. – mnóstwo oczywiście w tym Kirkowym intro odniesień do Music Building oraz lodówki i tostera. Tuż przed premierą informacja o polskim wydaniu autobiografii Iana pojawiła się na Overkillu. Życie książki na rynku jest krótkie: od przedwydawniczych zapowiedzi, po kilkanaście recenzji już po wydaniu. I tyle. Postanowiliśmy przedłużyć życie tej książce. Wraz z wydawnictwem IN ROCK uznaliśmy, że jednak warto zamieścić recenzję Autobiografii tego gościa z Anthrax.


 
Każdy mężczyzna szuka swojej cudownej Perły. Znajdź i ty.

Po przeczytaniu, książkę podzieliłem na dwa bardzo odmienne okresy: 

Okres pierwszy: opowieść życia, snuta przez żydowskiego dupka. Dupka do granic możliwości, dupka do szpiku kości. Opowieść tego dupka z Anthrax. Bardzo zadufanego w sobie jegomościa. Bezczelny Żyd! Przez trzysta stron czytałem o tym, jak to wszyscy dookoła nie są spoko... JA! SCOTT IAN JESTEM SPOKO! Przez bagatelka trzy setki stron czytelnik może się zapoznać ze sposobem zarządzania zespołem jednoosobowo. Sporo tu wtrąceń typu: „przecież ja wszystko robiłem dobrze, a efekt komercyjny żaden”. To chyba pierwsza książka z jaką się zapoznałem, gdzie frontman tak dosadnie opowiada o tym, jak z każdą płytą walczył o wielki sprzedażowo-rozpoznawalny sukces, a ten mega sukces jakoś nie chciał przyjść... Nie wiem, nie znam się... Może do komercyjnego sukcesu potrzebny jest pop, a nie crossover przesiąknięty thrashem? Scott! Nie poprzestawaj na zdjęciach u boku Madonny. Nagraj z nią duet! Będziesz miał komercyjny strzał w dychę.

Okres drugi: Na 325. stronie opowieści następuje zwrot o 180 stopni. Ni z gruchy ni z pietruchy za sprawą jednej kobiety, nasz Scott przemienia się w spoko kolesia. Człowieka dostrzegającego wszystkie swoje wtopy zarządzania Athraksem, człowieka, dla którego w końcu ważniejszy staje się drugi człowiek (w postaci przyszłej [trzeciej] żony – Pearl). Ian przemienia się w trzeźwo myślącego gościa z Anthrax. CUD!


Co zadecydowało o sukcesie Anthrax w muzycznym światku? Niech odpowiedzią będzie poniższy cytat:

Zawsze byłem najmniejszy w klasie, nie potrafiłbym skrzywdzić muchy, ale kumplowałem się z właściwymi ludźmi i nikt nie ważył się mnie tknąć.

Wtrącenia związane z Metallicą są po prostu wspaniałe: W naszej sali prób mieliśmy toster i lodówkę. Podarowaliśmy im je po tym, jak zobaczyłem ich basistę Cliffa Burtona jedzącego zimnego hot-doga. (...) Pamiętam Jamesa jedzącego samą mortadelę, bo nie było go stać na chleb. Nazywaliśmy to „obiadem przegranych”: mortadela bez chleba.

Gdy czytam tego typu teksty, autentycznie jeszcze bardziej cieszę się z fortuny, do jakiej Lars i James doprowadzili Metallicę i siebie samych.

Brak szczęścia do przemysłu muzycznego to kolejny temat, pojawiający się tu i ówdzie. Są to jakieś delikatne wtrącenia, ale ma się wrażenie, że pojawiają się w każdej części książki. Czytając o tych wiecznych problemach z menadżerami i wytwórniami, (jako fan) jestem bardzo rad, że Metallica od końcówki 2012 roku posiada własną Blackened Recordings. Własna wytwórnia plus doprowadzenie do przedsądowej ugody z Elektra Records w 1994 roku dają Metallice niemalże pewność, że nikt nie będzie ich (jak to opisuje Scott) „dymał”:

Przemysł muzyczny wydymał nas w dupę trzeci raz z rzędu, i choć nikt nie uznawał zasady „do trzech razy sztuka”, nastroje w zespole były napięte.

Lektura autobiografii lidera Anthrax ma jeszcze jedną niemalże bombową informację. Jako fani Metalliki zostajemy uświadomieni, dlaczego Jason Newsted odszedł z Metalliki, a nie został z niej wyrzucony.
Oprócz faktów z życia Anthraxu, czytelnik dostaje bardzo dużo informacji o funkcjonowaniu rynku muzycznego. Czytając kolejne fragmenty z opisem walk z wytwórniami, niemalże wizualizowałem sobie, w jaki sposób w analogicznej sytuacji postępował ze swoją kapelą Lars Ulrich. Na szczęście Lars dał radę.



OCENA: 6/10 (dobra)


TYTUŁ:   Autobiografia tego gościa z Anthrax
TŁUMACZENIE:   Robert Filipowski
WYDAWNICTWO:   In Rock
ILOŚĆ STRON:   412 + 48 stron ze zdjęciami
 ROK:   2016
 

Egzemplarz recenzencki od

http://inrock.pl/
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz