Kolega Mietek o wdzięcznej ksywie
KANAR.
Mietek zyskał ten przydomek,
bo miał zwyczaj chodzić w żółtej sukience swojej siostry i w niebieskich
jeansach i do tego był gadatliwy.
Zapierdolił siostrze żółtą
sukienkę na ramiączkach, ale naprawdę bardzo zabawnie się w tym prezentował
(śmiech). Weźmy pod uwagę, że to był hipizm. Społeczeństwo było w tamtym
czasie dużo bardziej tolerancyjne. Jednocześnie dużo bardziej szare.
Jak pojawiłem się na Rynku w
Krakowie i zacząłem poznawać się z hipisami, to poznałem Mietka. Mietek poza
tym, że był ćpaczem i kombinował cały czas jakieś tajemnicze tabletki, co mi
się podobało, to wkurwiał mnie tym, że wszystko to zalewał wódką.
Cały czas się przyjaźnimy, ale nie spotykamy się non stop, bo chcąc spotkać
się z Mietkiem, muszę liczyć się z tym, że przyjmujemy na tę chwilę jego styl
(śmiech)... Dlatego widuję się z Mietkiem raz na jakiś czas. Biorę go wtedy do
siebie na wieś, łykamy sobie jakąś fajną tabletkę, palimy ganję i bajerzymy.
Pijemy również trochę alkoholu, bo Mietek lubi się napić. Jest to dobry,
porządny człowiek. Napisałem o nim piosenkę Totalny dym, ponieważ jego
skłonność do podjudzania zadymy była znana. Mietek ma mnóstwo powiedzonek,
które osobiście ukuł. Przytoczę kilka, bo są naprawdę niezłe:
- Dupa każdej kobiety w pewnym
wieku jest genialna;
- W tym kraju każdy chociaż
raz miał w ręku łopatę;
- Dobry rastaman to skóra
przed kominkiem;
- Nikt ci tak nie da jak stara dupa;
Często też rzuca do mnie hasłem: Maciek, pamiętaj! Rembrandt to światło! (śmiech).
Wyobraź sobie, że on to mówi w jakimś towarzystwie,
gdzie siedzą kobiety i rozmawiają o proszkach do prania i płynach do mycia
naczyń, a tu nagle Mietek wyjeżdża z takim tekstem! (śmiech). Jak się upije -
jest nieobliczalny! Krzyczy, robi zadymę, hałasuje. Potrafi pijany zasnąć na
torach tramwajowych. Jak któregoś razu skaleczył się, będąc na jakimś wojskowym
osiedlu, to zachlastał krwią drzwi wszystkich lokatorów, wykrzykując: Chcieliście
krwi, to macie! (śmiech)... Jest to absolutnie niespokojny typ. Wydaje mi
się, że tak naprawdę największą krzywdę robi mu alkohol. Gdyby spokojnie ćpał
sobie tylko te tableteczki, gdyby nie zalewał tego wódką, to byłby niegłupim,
opanowanym gościem, ale jest uzależniony od alkoholu i to się już raczej nie
zmieni. Tak już po prostu jest. Nadal pozostaje moim przyjacielem. Uważam, że
fajnie jest mieć takiego kumpla. Mimo, że jest to człowiek z problemami, to
jest dla mnie najfajniejszym gościem, jakiego znam.
Powyższy fragment pochodzi z
pierwszego wywiadu-rzeki z Panem Maleńczukiem. Z Maciejem rozmawiała Barbara
Burdzy. Książka pt: Ćpałem, chlałem i
przetrwałem ukazała się w 2015 roku nakładem wydawnictwa Czerwone
i Czarne.
Jest to pierwsza z aktualnie dwóch książek Macieja Maleńczuka, które się
dotychczas ukazały. Część pierwsza to rozmowa stricte biograficzna.
Dzieciństwo, młodość, więzienie, twórczość i nałogi. Książka nr 2 pt: Chamstwo
w Państwie to już rozmowa o poglądach na życie, którą uzupełnia zbiór
tekstów bohatera.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz