poniedziałek, 16 maja 2022

(premiera): DALTON TRUMBO - Johnny poszedł na wojnę [wrażenia]

Johnny poszedł na wojnę w polskim tłumaczeniu od Wydawnictwa Replika jest dla mnie tym, czym dla głównego bohatera powieści była możliwość „porozmawiania” z decydentami przy pomocy alfabetu Morse’a:

Czuł się jak człowiek siedzący w cichym pokoju który czeka na kogoś bardzo ważnego kogo wyczekiwał od dawna i nagle słyszy pukanie do drzwi. Przez krótką chwilę zastanawia się kto to może być i czego chce i po co przyszedł. Przez krótką sekundę jest wystraszony bo choć czekał od lat właściwie nie spodziewał się, że ktoś zapuka. W końcu wstaje idzie do drzwi otwiera najpierw lekko przygotowując się na wstrząs rozczarowania kiedy okaże się że to nie ten na kogo czekał. Ale okazuje się że stała się rzecz niemożliwa że przybył gość o którego się modlił i czuje taką ulgę i zaskoczenie że właściwie nie wie co powiedzieć ani jak zacząć. Czego chciał? 

 

Czuł się jak ktoś kto marzył o morzu i statku nagle dostał statek i zapytano go dokąd chce popłynąć. Nie liczył na to że dostanie ten statek więc ciągle o nim marzył nie miał czasu na wyobrażanie sobie co z nim zrobi jak już go dostanie. Z nim było podobnie. Właściwie nigdy nie liczył na to że w końcu zdoła się przebić tak długo to trwało i tyle wysiłku wkładał w to żeby go zrozumieli. To była tylko myśl coś na co mógł mieć nadzieję o co mógł się starać a im było trudniej tym ważniejsze się stawało aż w końcu doprowadzało go niemal do szaleństwa. Ale jeszcze przed godziną nie przypuszczał że kiedykolwiek uda mu się rzeczywiście przebić. A jednak to osiągnął. Udało się i pytają go czego chce. I choć zdawało się że cała ta resztka życia która mu pozostała zależy od jego odpowiedzi nie był w stanie poskładać myśli na tyle żeby zrozumieć samego siebie a co dopiero żeby zrozumiał go ktoś inny.

Marzyłem o tej książce w języku polskim; marzyłem przez 16 lat, by móc się zapoznać z jej treścią. Gdy w 2001 zobaczyłem pierwszy raz teledysk do utworu One Metalliki; gdy w 2006 roku poznałem filmową adaptację z roku 1971, przez cały ten czas oczywiście chciałem przeczytać powieść Daltona Trumbo, ale tak naprawdę nie liczyłem, nie przypuszczałem, że będzie mi dane kiedykolwiek przeczytać tę książkę po polsku. A teraz siedzę z egzemplarzem recenzenckim, który otrzymałem dzięki uprzejmości poznańskiego Wydawnictwa Replika, i zabieram się za drugie czytanie, tym razem papierowej kopii (koniec męczarni z plikiem pdf).

Aż Grzesiuk mi się przypomniał. Niby śmieszno, ale do szpiku kości straszno...

 

Ojczyzna bez żołnierza, to jak bez miecza kat

Więc biorą kwiat młodzieży od wielu, wielu lat

A gdy spod ciężkich tanków robocza tryska krew

W salonach hut i banków wesoły słychać śpiew:

 

Niech żyje wojna!

Muzyczka marsza rżnie

Wojna!

Pieniążki sypią się...

Wroga bij w imię boga

Za cudzą kieszeń oddaj młode życie swe.

 

Dyrektor w gabinecie kolację smaczną pcha

Wesoły jest bo przecie waleczną armię ma

A gdy robociarz marnie w okopach będzie gnił

On grubą forsę zgarnie i brzuch mu będzie tył.

 


Joe Bonham jest żywym przykładem  ofiary wojennej propagandy; przykładem o wiele bardziej przemawiającym  do społeczeństwa, niż ciało martwego żołnierza wrzucone do masowej mogiły; bardziej przemawiającym, niż  „tylko” sparaliżowany w Wietnamie aktywista antywojenny – Ronald Ković, którego pamiętniki wykorzystał reżyser Oliver Stone, tworząc filmowe mistrzowskie dzieło pt. Urodzony 4 lipca; Bonham przemawia o wiele, wiele mocniej mimo tego, że nie ma oczu, uszu, ust, nosa, rąk, nóg…

Oto jest hipokryzja rządu w całości. Bo hipokryzją jest to, że rząd używa słowa „my”, kiedy na tapet wjeżdża temat walki, a w rzeczywistości jedynymi, którzy walczą w wojnie, są żołnierze, podczas gdy rząd siedzi i patrzy. Ciśnie się na usta jedno zasadnicze pytanie: Kto przy zdrowych zmysłach, u licha, zdecydowałby się iść na wojnę, bo usłyszał jakąś quasi-patriotyczną piosenkę? Okazuje się, że jest to naprawdę spora część tych, którzy „chcą oddać coś krajowi”. Wykorzystywanie piosenek do propagandy to od zawsze była świetna reklama takich, czy innych poglądów. Piosenki, plakaty i slogany są wszędzie. Przyszły żołnierz bombardowany jest nimi zewsząd i przez tak mocne natężenie tychże, ucieczka przed propagandą staje się niewykonalna. Nawet wtedy, gdy Joe wsiadał do pociągu zmierzającego na front, jeszcze słyszał zawołania pełne patriotycznego pokrzepiania serc: Jak powiedział wielki patriota Theodore Roosevelt: „Ameryko kocham cię jesteś dla mnie jak wybranka”; Jak powiedział wielki patriota Woodrow Wilson: „Promyk nadziei wśród tych chmur lśni ciemnych”; Jak powiedział wielki patriota Patrick Henry: „Johnny, chwyć a broń!”.

Gdy Bonham leży już na szpitalnym łóżku jak kawałek mięsa, dostrzega, że wojna jest tylko złem, że nie ma w niej zwycięzców ani świętości. Jedynym jej skutkiem jest śmierć i cierpienie. Rządowa propaganda wykorzystywana jest także do tego, by ukrywać skutki wojny. Ciało głównego bohatera powieści Johnny poszedł na wojnę jest idealnym przedstawieniem tego, jak brzydka jest wojna. Mimo tego, że Joe nie dokonał żadnego przestępstwa, przetrzymywany jest w szpitalnej sali jak w więzieniu – odcięty od opinii publicznej. To przywódcy, którzy prowadzą wojnę nie chcą, aby świat zobaczył wpływ wojny na żołnierzy. Rozpętujący wojnę rząd ukrywa jej brzydotę i blizny, które pozostawia na ciałach i duszach żołnierzy; wykorzystując propagandę i oszustwo, sprowadza wojnę do tanich, quasi-patriotycznych dyrdymałów. Propaganda pozłaca wojenne realia. Kapitalny odcinek o inwalidach wojennych nakręcił swego czasu Irytujący Historyk, Jakub Czerwiński:

 

Joe Bonham pragnie być żywą reklamą wojny wystawiając swoje ciało na widok publiczny; chce skorzystać z tej wolności i demokracji, o które tak walczył z dala od domu w dalekiej Francji. Te wielkie słowa są oczywiście wydmuszką, ponieważ ową wolnością i demokracją jest jego przerażające ciało – kawałek mięsa; kadłubek, trochę kości i włosów (można też pokusić się o pogardliwe stwierdzenia typu walizka bądź samowar… – oglądając mnie, będą wiedzieli jak wygląda wojna. Nie zapomną tego widoku aż do końca życia. Rzecz jasna rząd nigdy nie pokazałby okaleczonego Bonhama opinii publicznej. Prawda wojny wyrządziłaby jedynie głębokie szkody w umysłach społeczeństwa, właśnie dlatego manipuluje się i społeczeństwem i żołnierzami, nie mówiąc im tego, jak straszna jest wojna. A ostatecznie każda wojna to walka o abstrakcyjne idee, które z rzeczywistością nie mają nic wspólnego i praktycznie nie przydają się do życia. 

Szczerze zachęcam do przeczytania polskiego wydania, ponieważ wymowa antywojenna powieści jest o wiele, wiele mocniej przedstawiona w książce, niż w filmowej adaptacji. Wydawnictwo Replika wypełniło kolejną białą plamę na polskim rynku książkowym. 

 


.
.
OCENA: 9/10 (wybitna)

  Data premiery: 17 maja 2022
 
TYTUŁJohnny poszedł na wojnę
AUTORDalton Trumbo
TŁUMACZENIE: Ewa Ratajczyk
WYDAWNICTWO:   Replika
MIASTO: Poznań
ILOŚĆ STRON:  286
 ROK:  2022

Egzemplarz recenzencki dzięki uprzejmości

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz