środa, 14 września 2022

ANATOL WINOGRADOW - POTĘPIENIE PAGANINIEGO (Paganini vs. Maleńczuk)

Sięgając po najstarszą książkę z mojego księgozbioru (wyd. 1949), nastawiałem się na to, że wyciągnę trochę wszystkich tych szczegółów, które łączą wielkiego genuańskiego skrzypka - Mikołaja Paganiniego z wielkim krakowskim bardem-poetą - Maciejem Maleńczukiem. Potępienie Paganiniego pojawiło się na mojej półce dzięki Panu Maleńczukowi właśnie. To Pan Maleńczuk poświęcił swego czasu spory fragment autorskiego poematu (Chamstwo w Państwie) postaci Niccolo Paganiniego. Poemat ów był drugim momentem w moim życiu, kiedy to spotkałem się z postacią włoskiego skrzypka - a było to gdzieś w 2006 roku, gdy mozolnie zaczynałem kolekcjonowanie oryginalnych wydawnictw z twórczością Maleńczuka. Natomiast absolutnie pierwsza styczność z twórczością tego, który na wielkim Guarnerim zagrać umiał wszystko, nastąpiła jakoś w 2000 roku przy okazji premiery filmu w reż. Olafa Lubaszenko pt. Chłopaki nie płaczą.

 

Gdy dziekan Zajączek nie pozwala spóźnionemu Kubie przystąpić do egzaminu, który to egzamin ma wyłonić reprezentantów uczelni na konkurs we Francji, Brenner nagrywa na taśmę program egzaminacyjny i wysyła kasetę pocztą do Paryża. W tej scenie słyszymy chyba najpopularniejszy fragment twórczości Paganiniego: Kaprys nr 24 - ostatni składający się na najsłynniejszy zestaw kompozycji pt. 24 Caprices (24 kaprysy).

Już po zakończonej lekturze miałem (i nadal mam) wrażenie, że Maciej Maleńczuk przystępując do pisania Rozdziału VI swojego poematu - był zaznajomiony z treścią powieści Winogradowa. Wskazują na to bardzo mocno po pierwsze wątki z życiorysu Niccolo nakreślone w poemacie, a po wtóre MM jako wielbiciel rosyjskiej literatury po prostu nie mógł nie sięgnąć po jedyne polskie tłumaczenie historii o włoskim skrzypku i gitarzyście. A, właśnie! Oto jest pierwszy szczególik łączący niejako Maleńczuka i Paganiniego: gitara. Po latach od śmieci wirtuoza skrzypiec zapomina się o fakcie, że Mikołaj był oczywiście genialnym skrzypkiem, ale także sprawnym gitarzystą; kompozycje na ten instrument również po sobie pozostawił. 

Wracamy jednak do skrzypiec: Pewnego razu naciągnięta przez Paganiniego struna pękła. Wtedy skrzypek w pośpiechu naciągnął przez roztargnienie altowe i wiolonczelowe struny. Spostrzegłszy omyłkę, zamiast ją naprawić, uśmiechnął się nagle owym tajemniczym i zagadkowym uśmiechem, który wykwita na ustach obłąkańców, alchemików i uczonych, odkrywających po długich poszukiwaniach nowe połączenie właściwości starych, dawno znanych substancyj. Paganini postanowił wypróbować nowe struny i skrzypce zagrały o wiele różnorodniej i bogaciej. I w tym momencie jak (nomen omen) "dyjabeł" z pudełka wyskakuje Pan Maleńczuk i ostatni (jak na razie) studyjny album Homo Twist pt. "Matematyk": Chciałem zaprezentować swoje nowe brzmienie w postaci specjalnie skonstruowanej gitary, która na pierwszy rzut oka wygląda jak zupełnie normalna gitara, ale grubość strun... nie jest normalna, ponieważ jest to jak gdyby półbasowa gitara, teraz w stroju H, do której zakładam część strun basowych. Wydaje mi się, że jest to najciekawsza riffowo płyta Homo Twist.

 

To, że Paganini wirtuozem techniki był, nie może ulegać wątpliwości. Gdy jednak sytuacja koncertowa tego wymagała, czarodziej techniki muzycznej ustępował miejsca natchnionemu pieśniarzowi odznaczającemu się niezwykłą prostotą i majestatyczną wyrazistością wykonania; i owa majestatyczna wyrazistość prostoty jako żywo charakteryzuje również Macieja Maleńczuka: wirtuozem gitary rzecz jasna Maleńczuk nie jest, ale wystarczy, że dwa razy brzdęknie w strunę i już ma na sali 800 osób. Kolejnym punktem zbieżnym biografii obu muzyków jest więzienie. O ile jednak w przypadku Paganiniego były to srogie ploty mające utrudnić mu koncertowanie, o tyle MM w więzieniach rzeczywiście przesiedział 16 miesięcy. 

No i w pojedynku Maleńczuk vs. Paganini zostaje cała ta sprytnie pomyślana medialna akcja PR z cyklu artysta-skandalista (czyt. artysta kontrowersyjny): o ile u Maleńczuka jest to po prostu zabawa z popkulturą, wodzenie mediów za nos a często i manipulacja publicznością, wykorzystywanie zainteresowania sobą, żeby finalnie się z tego naigrywać - naigrywać z tego, co podaje w eter MM: że satanista, że buddysta, że odwrócony krzyż na klacie jako sprzeciw wobec pedofilskich działań KK. Pan Maleńczuk maluje bardzo grubą kreską po prostu. Chociaż w sumie w Polsce wystarczy powiedzieć kilka słów prawdy, żeby zrobił się skandal. Niccolo też miał prasę niczego sobie: diabelne inkantacje i targi z rogatym o talent, zabójstwo konkubiny, więzienie, zsyłka na galerę (i ucieczka z niej), czy wreszcie szaleńcze dźwięki z piekła rodem wydobywające się ze skrzypiec Paganiniego, a wszystko dzięki strunom, które muzyk wykonał jakoby z jelit zamordowanej matki swego syna. Paganini najpierw próbował walczyć i prostował dziwaczne prasowe doniesienia, a po czasie, gdy okazało się to walką z wiatrakami, naigrywał się z coraz to nowych historii na swój temat. Nie naigrywał się za to kościół katolicki, który ekskomunikował w końcu wybitnego włoskiego romantyka.

Jak się kończy ziemska historia życia i (po)śmierci Paganiniego, zgrabnie w kilkunastu zdaniach przedstawił M. M. Maleńczuk w swym poemacie z roku 2003. Autor otrzymał za ów pamftel nagrodę Śląskiego Wawrzynu Literackiego i pięknie znalazł się obok papieża Polaka. Takiej nagrody nie dostaje się wszak za piękne oczy.

Tuż przed wybuchem popularności big-bitu, szefostwo redakcji muzycznej Polskiego Radia (w latach 1945-1963) nadal sprawował wybitny pianista i znakomity kompozytor. Władysław Szpilman nienawidził tych szarpidrutów i tej muzyki. Dla niego zresztą nie było to coś, co można by nazwać muzyką. Nawet po wielu, wielu latach, gdy Szpilman stał się bohaterem filmu dokumentalnego dla TVP autorstwa Marii Szabłowskiej i Wioletty Lewandowskiej (pt. Szpilman - pianista Warszawy), na pytanie Szabłowskiej: Czy teraz po latach, po tym, jak już Czerwone Gitary, Niemen, Nalepa, Grechuta, po wszystkim, co się później wydarzyło... Czy pan dziś odwoła te swoje słowa o polskiej muzyce rock'and'rollowej? Szpilman: Nie, ja nienawidzę. To prymitywna, okropna muzyka. Jak widać bariera wieku i estetyki robią jednak swoje. Mój dziadek ponoć, gdy słyszał w radiu Niemena, kwitował po swojemu - że się chłop drze, i włączał sobie z czarnego krążka kojące dźwięki warszawskich melodii z głosem Jaremy Stępowskiego - ten się przynajmniej nie darł.

Niccolo Paganini podobne sądy niezrozumienia ciskał w kierunku akordeonu: Proszę tylko pomyśleć! To, co nazywamy organami - te olbrzymie miechy, które wdmuchują powietrze w metalowe i drewniane trąby, rodząc dźwięki, wstrząsające swym majestatem - ludzie przekształcili w nędzny instrumencik z miechami i przerabiają organy w okropną rosyjską harmonię. Dźwięki te są kpiną z muzyki. Jakże nieszczęśliwy jest ten kraj, w którym organy przekształcają się w harmonię i jakże nieszczęśliwy ten wynędzniały lud, który znajduje dla siebie pociechę w tym instrumencie... Myślę teraz o Chopinie i o tych torturach śmiertelnych, które stosowali w Warszawie żandarmi rosyjscy! Co może być okropniejszego od tego gigantycznego kraju!

Pisarz Andrzej Stasiuk i dziś podziela pogląd o akordeonie, jako o zbędnym instrumetarium polskiego oberka: Nagrania Andrzeja Bieńkowskiego z harmonią są dla mnie trochę nie do przyjęcia. To tak nie rajcuje jak ta surowość skrzypiec, tych czterech strun i smyczka; i z tego można wydobyć wszystko. Także uważam, że akordeon przyniósł zagładę polskiemu oberkowi, z czym oczywiście można się nie zgodzić... 

 


Potępienie Paganiniego to również niejako hołd złożony przez autora tej wielkiej plejadzie muzyków - gwiazdorów, którzy okazali się głównymi kompozytorami i wirtuozami nowej epoki europejskiej sztuki - romantyzmu. Na kartach powieści przewijają tuzy muzycznego romantyzmu: Niccolo Paganini, Wolfgang Amadeusz Mozart, Ludwig van Beethoven, Fryderyk Chopin, Franciszek Liszt, Robert Schumann, czy wreszcie ówcześni polscy mistrzowie skrzypiec: August Duranowski i Karol Lipiński.

Jak to los potrafi być przewrotny... Ojciec, który władzą kościoła się nie przejmował, a i nie raz był jej wrogi, ten który ciągłymi koncertami i rozjazdami z nimi związanymi manifestował swą wolność i niezależność, (pośmiertnie) doczekał się syna - prawnika kanonicznego - wiernego syna Kościoła, który zrobił wszystko, co mógł, by pochować ciało ojca. Geniusz epoki legł w ziemi w 1896 roku - 56 lat po swej śmierci.


 
OCENA: 7/10 (bardzo dobra)

TYTUŁPotępienie Paganiniego
AUTORAlatol Winogradow
TŁUMACZENIE: Włodzimierz Słobodnik
WYDAWNICTWO:   Książka i Wiedza
MIASTO: Warszawa
ILOŚĆ STRON:  464
 ROK:  1949
 
Egzemplarz kupiony w internetowym antykwariacie

 
PS: Zespół Homo Twist ostatni raz wydawniczo pojawił się w roku 2008. Ale nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o tym, że być może na 15-lecie nieobecności, będzie jakaś miła niespodzianka, a wszystko za sprawą Pana Maleńczuka, który w sierpniu po koncercie Earth Festival w Uniejowie (transmisja w Polsacie), na którym wykonał utwór Wojna z najnowszej solowej Klauzuli sumienia, udzielił wywiadu portalowi Interia. Katarzyna Sielicka na koniec zapytała: Nad czym pracujesz teraz?
 
MM: W tej chwili pracujemy nad małą reaktywacją Homo Twist, ponieważ mam potrzebę grania czegoś cięższego. Poza tym wydaje mi się, że być może widownia do tego dorosła. Kiedy nagrywaliśmy Homo Twist, ktoś powiedział, że to jest muzyka na 30 lat do przodu. No i minęło te 30 lat, ale czy widownia jest na to gotowa - nie wiem. Zobaczymy.
 
A więc Maciej Maleńczuk postanowił po latach odnowić swe konszachty z diabłem, by zyskać na nowo chęć tworzenia tej diabelnej, szarpidruckiej, metalowej muzyki. Dobre riffy warte są najbardziej piekielnych i mrocznych inkantacji, by na nowo wzniecić wenę ostrego grania. Jak ja się, kurwa, cieszę na takie wieści!

W tej chwili pracujemy nad małą reaktywacją "Homo Twist" ponieważ mam potrzebę grania czegoś cięższego. Poza tym wydaje mi się, że być może widownia do tego dorosła. Kiedy nagrywaliśmy Homo Twist, ktoś powiedział, że to jest muzyka na 30 lat do przodu. No i minęło te 30 lat, ale czy widownia jest na to gotowa - nie wiem. Zobaczymy.

Czytaj więcej na https://muzyka.interia.pl/raporty/raport-earth-festival-2022/wiadomosci/news-maciej-malenczuk-zostawimy-naszym-dzieciom-pieklo,nId,6224057#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz