Okres świąteczno-noworoczny chciałem początkowo potraktować do bólu klasycznie - sięgając po dwie książki Dickensa - po raz enty przed Wigilią Bożego Narodzenia po Opowieść wigilijną właśnie; po wtóre przed sylwestrem - po Dzwony... O ile Opowieść wigilijna jest popkulturowo przedymana (może poza tytułem samej opowiastki) do cna, o tyle sylwestrowe Dzwony... nie doczekały się żadnej "klasycznej" ekranizacji przeznaczonej na srebrny ekran. Poza tym coroczne mierzenie się z ekranizacją jakiejkolwiek "ważnej, klasycznej literatury" po dekadach niesie ze sobą całą masę przeinaczeń, przekłamań, "wizji" reżysera, czy scenarzysty... Po prostu po dekadach adaptowania tekstu na ekran telewizora sam tekst źródłowy po tak długim czasie zabawy formą może czytelnika bardzo mocno zaskoczyć. A jeśli jedna, druga, czy trzecia taka ekranizacja stanie się tą "kultową", to częstokroć widz, który zdecyduje się na przeczytanie oryginału, doznaje zaskoczenia, bo przecież od tylu lat zna tę historię z telewizji, a tu jest w trakcie lektury, i to w ogóle nie tak przecież pokazywali...
Przykładami takich zabiegów scenariuszowo-reżyserskich niech będą ekranizacje klasyki - choćby Doktor Jeckyll i pan Hyde - autorstwa Roberta Louisa Stevensona, albo Frankenstein pani Mary Shelley, czy też Dracula od Brama Stokera. Słysząc tytuły, wyobrażamy sobie mniej więcej, o czym traktuje fabuła w/w filmów... Bo to właśnie amerykańskie filmowe adaptacje stają przed oczami ludzi, którzy nie mieli jeszcze okazji zapoznać się z wersją pisaną - a to przecież pierwowzór literacki był genesis całego tego amerykańskiego popkulturowego nurtu, który to rynek na potrzeby show postanawiał przez dziesiątki lat karmić typowego zjadacza popkornu przystępną, unowocześnioną wersją klasyki literatury (głównie amerykańskiej)w formie ruchomej. Przez te dziesiątki lat fabuła Opowieści wigilijnej skutecznie opierała się unowocześnianiu i w gruncie rzeczy pozostała w ekranizacjach nienaruszoną (prócz tytułu), toteż w tym roku darowałem sobie wrażenia po entym przeczytaniu noweli pt. Kolęda prozą, czyli opowieść wigilijna o duchu - przynajmniej w taki sposób przełożyła tytuł Krystyna Tarnowska w 1958 roku, bo właśnie na jej tłumaczeniu oparte jest wydanie Kolędy prozą od warszawskiego Wydawnictwa "ALFA" z 1987 roku, które od x lat jest częścią mojej domowej biblioteczki.
A sylwestrowe Dzwony, które dzwonią, gdy odchodzi stary rok i nadchodzi nowy? W tym przypadku do pełnego tytułu (nie na okładce a na karcie tytułowej) dodano - Opowieść o duszkach. I też jest to zasługa Krystyny Tarnowskiej i jej tłumaczenia - również z roku 1958. Dzwony... nie doczekały się jakiejś sławnej, albo chociaż trochę rozpoznawalnej adaptacji filmowej; w sumie to chyba nie doczekały się żadnej adaptacji... Nikt tej opowiastki nie przeniósł na ekran, by owa historia mogła się wryć w głowy kolejnych pokoleń ludzi szykujących się właśnie do Nowego Roku.
Noworoczna opowieść Dickensa oparta jest na identycznym patencie co wigilijna historia o Scrooge'u Z tym, że Ebenezer Scrooge nie lubi ludzi, nie znosi świąt, gardzi radością i dba jedynie o własny interes, który przynosi pieniądze. Jest osobą majętną, ale strasznie skąpą - spartańskie warunki, które bohater funduje sam sobie byle tylko zatrzymać w garści kilka pensów więcej - oddają cały charakter pana pożyczkodawcy. Natomiast Toby Veck - miejski goniec (główny bohater Dzwonów..) - jest człowiekiem ciężko pracującym, która to praca (cały czas na zewnątrz - czy gorąco, czy deszcz, czy mróz) fizycznie go wyniszcza. I jako harujący przedstawiciel ludu pracującego, jest permanentnie biedny. W chwilach szukania uzasadnień dla takiego a nie innego własnego losu z pomocą przychodzi mu córka - Margaret - która nieustannie przypomina ojcu, że na los biedaka niewiele można poradzić:
"- No więc Ryszard mówi, ojczulku - podjęła Meg głosem drżącym nieco, ale wyraźnym - że znowu rok mija i jaki ma sens to czekanie z roku na rok, kiedy takie małe mamy widoki, żeby nam się kiedykolwiek w życiu lepiej działo. Ryszard powiada, ojczulku, że teraz jesteśmy biedni, i że w przyszłości też będziemy biedni, ale teraz przynajmniej jesteśmy młodzi, a lata biegną szybko i zanim się spostrzeżemy, przyjdzie starość. Ryszard powiada jeszcze, ojczulku, że kiedy ludzie tak biedni jak my czekają, aż im się droga życia ułoży, zostaje im w końcu jedna tylko droga... Wspólna wszystkim droga do grobu."
O ile Scrooge'a wigilijne duchy nawiedzały w domu, o tyle tutaj to Toby we własnej osobie postanowił odwiedzić dzwony, które od wielu, wielu lat codziennie słyszy, przemierzając od dekad londyńskie ulice jako "lokalna poczta nożna". Na kościelnej wieży spotyka dzwony we własnej... osobie (?!), jak i (bodaj trzy) duchy dzwonów, które postanawiają mu pokazać sceny przyszłych dni nowego roku. Ergo - w Opowieści wigilijnej duchy oprowadzają bogacza, w Dzwonach... - biedaka. Dickens przedstawia więc czytelnikowi opowiastkę o (bodaj) trzech duchach kościelnych dzwonów i (coś około) pięć scen Nowego Roku z lat przyszłych.
Dziełko Dickensa to w sumie przedstawienie staduim urzędowej pomocy społecznej, gdzie wielcy panowie, senatorowie, posłowie, rajcy, sędziowie cedzą na obiadkach wielkie słowa o pomocy koniecznej do polepszenia losu biedoty i... na słowach w trakcie przeżuwania i wznoszenia toastów się cała ta pomoc kończy. A biedak żyje nadzieją takich słów, dopędzony w końcu prozą marnego życia do ostateczności:
"(...) pewien urzędnik powołany do udzielania dobroczynności publicznej (urzędowej dobroczynności, nie zaś miłosierdzia głoszonego kiedyś na Górze) raczył nędzarzy do siebie zawołać i pytał ich; i jednemu mówił: - Idź tu i tu - a drugiemu - Przyjdź za tydzień. - a trzeciego zamieniał w piłkę, którą odbijano stąd tam, z rąk do rąk, z domu do domu aż ów wyczerpany kładł się i umierał (...)"
Oby ten Nowy Rok szczęśliwym był dla ciebie i dla wielu, których szczęście zależnem jest od ciebie! Oby ten Nowy Rok szczęśliwszym był od poprzedniego, i oby nikt z najbiedniejszych naszych braci i sióstr, nie został wyłączony ze sprawiedliwego udziału w tem, co wielki nasz Stwórca dla ludzkiego stworzył użytku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz