Autorzy tej książki (Jakub Krzyżański i Marcin Mieszczak) postawili sobie za cel uszeregować 100 utworów rodzimej muzyki rozrywkowej, w których prym wiedzie odwaga. Odwaga ta oparta jest wyłącznie o kontrowersyjny tekst każdej z wybranych piosenek. Do świadomości niemal ogółu polskiego społeczeństwa dotarł z pewnością fakt, że nasza muzyka służąca rozrywce rozbisurmaniła się w złotej erze lat 80. ubiegłego wieku - zarówno pod względem muzycznym, co jeszcze bardziej niż w epoce big-bitu zwanego później "mocnym uderzeniem", uwypukliło się chociażby w post-grunge'owej pierwszej połowie lat 90. Obecny szczyt instrumentalnej odwagi to spora zagraniczna kariera naszych etatowych "zachodnich" zespołów - Behemotha i Vadera. Natomiast pod względem tekstowym autorzy na przestrzeni kilku dekad swobodnie przekraczali kolejne granice "grzeczności". I wciąż je przekraczają. Wystarczy nadmienić, że w spisie treści znajdziemy tak świeże utwory, jak Kazikowy Twój ból jest lepszy niż mój, czy właśnie Macieja Maleńczuka ze swoim Fajnie.
Pierwsza, najważniejsza i tak naprawdę jedyna informacja, jaką chciałem posiąść w przypadku tejże publikacji to oczywiście liczba utworów, w jakich maczał palce Maciej Maleńczuk. Na szczęście autorzy przyszli czytelnikowi z pomocą i od razu zamieścili pełny spis treści. Krakowski poeta, muzyk, rockman, celebryta przywołany został na kartach tej książki trzykrotnie: w utworach Fajnie, Vladimir oraz W krainie ciemności (w składzie Püdelsów). Recepcja (książkowa) muzycznej twórczości Maleńczuka zamyka się więc obecnie na pięciu utworach - trzy z nich znajdują się w niniejszej książce wydanej w 2022 roku, dwa natomiast w zestawieniu przygotowanym przez panów Jana Skaradzińskiego i Konrada Wojciechowskiego w przepastnym tomisku z roku 2017 pt. Piosenka musi posiadać tekst. 200 najważniejszych utworów polskiego rocka. Tam znalazły się kompozycje Mundialeiro (również u boku Püdelsów), a także pierwszy przebój przygotowany na Męskie Granie w 2010 roku przez trio Waglewski/Maleńczuk/Abradab - Wszyscy muzycy to wojownicy. Zarówno jeśli chodzi o "najważniejszość", jak i "najodważniejszość" autorzy wzięli na tapet ciężar gatunkowy tekstów wybranych piosenek. I w pierwszym i w drugim przypadku czytelnik ma do czynienia z czysto subiektywnym autorskim doborem utworów, aczkolwiek nie ma co szukać w tych zestawach jakichś kontrowersji, bo te najbardziej rozpoznawalne, nucone i śpiewane rodzime evergreeny musiały się w obu książkach pojawić.
spis treści stu najodważniejszych polskich piosenek
Na razie pora na trzy Maleńczukowe utwory, które znalazły się na stronach przywoływanej książki. Kiedyś przyjdzie czas, by dokonać archiwizacji także dwóch fragmentów zbioru panów Skaradzińskiego i Wojciechowskiego - teraz natomiast clou tego wpisu. Oto, co mieli do zaproponowania czytelnikom panowie Krzyżański i Mieszczak:
str. 108-112: Maciej Maleńczuk - Fajnie
słowa: Maciej Maleńczuk
muzyka: Maciej Maleńczuk
album: The Ant / 2018
Maciej Maleńczuk: nadworny skandalista polskiej sceny muzycznej, odznaczony brązowym medalem "Zasłużony Kulturze Gloria Artis" (z rąk ministra Bogdana Zdrojewskiego w 2011 roku), w latach 80. skazany za odmowę dobycia służby wojskowej, autor hymnu piłkarskiej Cracovii. Nagrał kilkanaście płyt z Püdelsami, Homo Twist, Yugopolis, Psychodancing, a także pod swoim nazwiskiem. Droga jego kariery wiodła od krakowskich ulic, gdzie śpiewał standardy bluesowe amerykańskich pionierów gatunku, aż po jury programu Idol. Lista artystycznych wcieleń Maleńczuka jest znacznie dłuższa, ale jedno jest pewne: on wciąż pozostaje jednym z najbardziej wyrazistych i bezkompromisowych polskich artystów. A przy tym odważnych.
Moja klauzula sumienia nie pozwala mi milczeć, dość obrazowo scharakteryzował podejście do swojej twórczości w wywiadzie przeprowadzonym przez Karola Paciorka. Artysta od zawsze lubił wkładać kij w mrowisko. Zabierał głos i dosadnie piętnował postawy sprzeczne z jego światopoglądem. Dostawało się praktycznie wszystkim, od prawa do lewa: organizacjom kościelnym (Rycerze Maryi), radykalizującym się uczestnikom marszów (PZPR, Tęczowa swasta), Rosjanom (Sługi za szlugi), a nawet ich prezydentowi Władimirowi Putinowi (Vladimir) - o tej piosence piszemy osobno. Naturalną grupą, w którą celował ostrzem swoich songów, byli oczywiście politycy.
Maciej Maleńczuk w swoim repertuarze już wcześniej posiadał utwór bardzo zbliżony do Fajnie. Mowa o przeboju Wolność słowa, nagranym z Püdelsami na płycie pod tym samym tytułem w 2003 roku. Piosenka ma podobną, zabawną formułę wyliczanki i dotyczy ówczesnej sceny politycznej (z której autor wyjął w sumie 31 postaci rodzimej polityki):
ślini się Maniek
do Danuty Waniek
na władzę pazerni
bardziej od Jaskierni
słabo Leszek Głódź
powstrzymuje chuć
dosyć ma sutanny
wolałby na panny
obersztumbanfilet Miller
długo czekał na swą chwilę
połknął w biurze Kwasa
i z Labudą hasa
Sam Maleńczuk nazwał Wolność słowa satyryczną kroniką wydarzeń parapolitycznych. Oczywiście utwór od początku miał spore problemy z przebiciem się w mediach, co nie przeszkodziło mu stać się przebojem na początku XXI wieku. Do podobnej formuły artysta wrócił 13 lat później, pisząc tekst Fajnie, o którym również zrobiło się głośno. Zapowiadając ten kawałek na jednym z koncertów w 2019 roku, wokalista powiedział: Ja tam wiem, że jak jest wolność, to mi wolno. Ale jak tej wolności nie ma, to może mi też czegoś tam nie wolno. Tak sobie wymyśliłem, że nie wolno mi milczeć.
Utwór Fajnie trafił do sieci wraz z prowokacyjnym teledyskiem we wrześniu 2016 roku. Przy klezmerskich dźwiękach i z samplami oryginalnych wypowiedzi czołowych polskich polityków (słynne: Czy marihuana jest z konopi, chyba nie, ja nic na ten temat nie wiem Jarosława Kaczyńskiego) zaczęła się ironiczna wyliczanka - istna jazda bez trzymanki. W czterominutowym protestsongu artysta przywołał bolączki, o których dyskutowała ówczesna Polska: coraz większą polaryzację społeczeństwa, zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego, ekshumacje ofiar smoleńskich, wykorzystywane do doraźnych politycznych celów, pojawił się też wątek upadającej słynnej stadniny koni w Janowie Podlaskim. Przy okazji wokalista nie miał żadnego problemu ze wskazaniem winnych tego, że w Polsce jest "fajnie":
Bliski zawału prezes Trybunału
Święta nasza racja, po co komu demokracja!
Sowiecka - świecka Komisja Wenecka
Niech Unia poznaje nadwiślańskie obyczaje
Fajnie by było, gdyby Szydło wyszło z worka,
Ze sprutego worka zrobić szalik dla Kaczorka
Fajnie, że w resorcie służy Jaki-taki
Kiedy gada taki, przewracają mi się flaki
Pytamy Macieja Maleńczuka o to, czy Fajnie miało jakąś bezpośrednią inspirację, czy raczej był to pewien proces narastania frustracji - Muszę wam się przyznać do czegoś. Usłyszałem bośniacki zespół Dubioza Kolektiv. Grają taki rodzaj ska, są komunistami i śpiewają tylko o polityce. gdyby dokładnie wsłuchać się w ich teksty, to dla wielu byłyby one nie do przyjęcia... Spodobał mi się ten pomysł, że są tacy bezceremonialni i się tym zainspirowałem. W Polsce zrobiła się taka sytuacje, że nic, tylko trzeba było polecieć czymś takim. Więc jak tylko PiS przejął władzę i rozpoczęli swoje działania, bardzo mi zależało na tym, żeby być pierwszy. Myślałem, ze to wszystko będzie krócej trwało. Niestety w tych utworach bywam proroczy, także chciałbym teraz też być prorokiem i dać ludziom nadzieję, że tak jak ja w piosence Wolność słowa niektórzy są już dwiema nogami w finale, tak ci, o których śpiewam w Fajnie, już są na pewno jedną - mówi Maciej Maleńczuk.
Wyrazisty utwór, zdobywający szybką i dużą popularność, w tak spolaryzowanym społeczeństwie nie mógł przejść bez echa. Czy z prawej strony sceny politycznej, o której w głównej mierze jest piosenka Fajnie (chociaż w tekście i teledysku pojawiają się też np. przeprowadzający się do Brukseli politycy Platformy Obywatelskiej), dochodziły do artysty jakieś uwagi lub głosy sprzeciwu albo oburzenia? Maciej Maleńczuk odpowiada: Niczego takiego nie zauważyłem, oprócz steku bluźnierstw internetowych, na które już w tej chwili w ogóle nie zwracam uwagi. Głoszę zresztą hasło: chcesz być wolny - wyjdź z sieci. na ulicy nic złego mnie nie spotkało, wręcz przeciwnie: przechadzając się po swoim mieście i nie tylko, raczej spotykam się z wyrazami szacunku. W tej chwili po każdym moim koncercie publiczność krzyczy "Jebać PiS" - to są wyrazy sympatii.
Fajnie na stałe zagościło na koncertowej setliście muzyka. Utwór doczekał się także kilku "zaangażowanych" wykonań, można tu wspomnieć m.in. solowy występ Maleńczuka na demonstracji przeciwko reformie sądownictwa "3xVETO - Pod Pałacem Prezydenckim bez partyjnych liderów" w lipcu 2017 roku, kiedy publiczność entuzjastycznie reagowała na takie fragmenty, jak chociażby:
Fajnie, że prezydent miewa własne zdanie,
Że nie jest niczym kelner na każde zawołanie
Przysłowiowej oliwy do ognia dodał teledysk, w którym wielu polityków może zobaczyć swoje twarze, a śpiewany przez Maleńczuka tekst zilustrowano dosadnymi obrazkami. Wyreżyserowana przez Pawła Miszewskiego animacja podbiła polski Internet, a do dziś na samej platformie YouTube obejrzano ją ponad 3 700 000 razy.
- W dzisiejszych czasach, kiedy młode raperki śpiewają o połykaniu spermy, a młodzi raperzy o tym, że apartamenty były najczęściej tańsze o tej porze roku w przedsprzedaży, to przynajmniej my, starzy, jeszcze wiemy, co to jest wolność i wiemy, co to znaczy jej nie mieć. Młodzież tę wolność po prostu ma i chyba za mało ją docenia - podsumowuje Maleńczuk. Zapytany o ewentualne kontynuacje Fajnie, dodaje: - Wolałbym w przyszłości, jeżeli będę coś komponował, już nie zajmować się polityką, bo to też jest pułapka dla artysty, zawsze śpiewać wyłącznie przeciwko czemuś. Natomiast oczywiście nic o nas bez nas...
A to, że Maleńczuk rzeczywiście okazał się prorokiem, potwierdzają liczne komentarze pod teledyskiem na YouTube, np. (pisownia oryginalna):
- Adam Z: Lata mijają, a nic się nie zmienia, tylko stołki...
- Weronika Wasowska: 2021... wciąż w pętli. Koszmar, że nadal jest to aktualne.
-----------------------------------------------------------
str. 393-396: Maciej Maleńczuk & Psychodancing - Vladimir
słowa: Maciej Maleńczuk
muzyka: Maciej Maleńczuk
album: Tęczowa swasta / 2014
Każdy walczy jak potrafi, ja walczę pieśnią i słowem, wznoszę więc okrzyk: "Ni chuja!"
Świat w 2022 roku żyje napaścią Rosji na Ukrainę. Zarzewie tego konfliktu miało miejsce osiem lat wcześniej. Szereg działań rosyjskich przeciwko Ukrainie w 2014 roku wstrząsnął porządkiem w Europie. Demony wielkiej wojny znów rozpanoszyły się w wyobraźni osób, które żyją w najszczęśliwszych z czasów - blisko 80-letnim okresie względnego pokoju. Rosja dokonała wówczas aneksji należącego do Ukrainy Krymu, rozpoczęła działania zbrojne w Donbasie, a na wodzie doszło do incydentu w Cieśninie Kerczeńskiej.
Chwilę wcześniej Maciej Maleńczuk skomponował Vladimira. Gdy utwór powstawał, nie był bezpośrednio powiązany z agresją na Ukrainę, lecz siłą rzeczy nałożenie się publikacji Vladimira na początek wojny hybrydowej na Wschodzie sprawiło, że stał się głosem polskiego artysty na temat działań rosyjskiego prezydenta. Tekst Vladimir dręczy mnie już od dawna. Putin się uporczywie lansuje: lata, przewodzi ptakom na lotni, przewodzi rybom w głębinach, co gorsza obawiam się, że widziałem go nawet przy fortepianie. Prace pijarowskie nad tą osobą, nad tym kagiebowskim szczurem, żeby go uczłowieczyć, żeby pokazać go jako człowieka, niewiele przyniosły. Pierwszą moją myślą było wyśmianie tych jego pijarowskich zagrywek i myślałem, że może to zdążę puścić na Soczi [Zimowe Igrzyska Olimpijskie w rosyjskim Soczi, trwające od 7 do 23 lutego 2014 roku - przyp. aut.], nie zdążyłem, ale Vladimir sam się postarał o promocję tego kawałka, mówił wówczas w wywiadzie dla TVN/X-news Maciej Maleńczuk.
Kiedy teraz rozmawiamy z artystą o tym utworze, dodaje: - Uważałem wcześniej i teraz też tak uważam, że to jest po prostu absolutny skandal, co ten człowiek wyprawia. Napisałem piosenkę Vladimir, wykorzystując swoją przebrzmiałą znajomość języka rosyjskiego, którą wyniosłem z dawnych lat. Nawet niektóre napisy, które pojawiają się na teledysku, mają błędy ortograficzne, więc Rosjanie śmieją się z tego. Natomiast przekaz jest wiadomy: Vladimir ni chuja.
Na mocno rytmicznym (Maleńczuk nazwał go nawet prostym ruskim techno), elektronicznym podkładzie Maleńczuk swoim barytonem wysłał sygnał do rosyjskiego prezydenta:
Oj, Vladimir, Vladimir, Vladimir
Vladimir, Vladimir, Vladimir
Oj, Vladimir, Vladimir, Vladimir
Vladimir, Bloody mir
Ja tiebia, ja tiebia ni chuja
Ty mienia, ty mienia ni chuja
Ja tiebia, ty mienia ni chuja
My dawno, my dawno ni chuja
To był pierwszy tak dosadny głos polskiego artysty na temat zbrojnych działań rosyjskiego prezydenta. Zauważyła to Karolina Korwin-Piotrowska w wywiadzie z Maleńczukiem dla TVN Style. Na pytanie dziennikarki, dlaczego jest jedynym z polskich twórców, który zabiera głos w tej sprawie, Maleńczuk powiedział: To mnie dziwi. Może najzwyczajniej w świecie trzęsą zadami ze strachu. Ktoś mi powiedział, że pewien aktor, który często jeździ do Rosji i gra tam rolę złych Polaków, powiedział, że się nie wypowie, bo się boi o swoją rodzinę. Na koniec wywiadu muzyk nieco ironicznie dodał: Być może ja czegoś nie wiem. Może jestem nieświadomy, może moja odwaga to jest takie "ura, bura", a nawet nie zdaję sobie sprawy, że pod moim domem instaluje się snajper. Wtedy będziecie musieli postawić mi pomnik.
Kiedy my z perspektywy czasu pytamy o odwagę zabrania głosu w tej sprawie, Maciej Maleńczuk mówi: - Jeżeli odwagą jest coś takiego, to co można powiedzieć o tych dziewczynach ukraińskich, które się teraz szkolą w obsłudze karabinu, z pomalowanymi paznokciami, z kolczykami w nosie. Chociaż pierwotnie miał to być żartobliwy utwór nagrany jako bonus na płytę, szybko zaczęła mówić o nim cała Polska. Pojawiło się sporo artykułów i wywiadów, rozgorzały też fora internetowe, zwłaszcza pod teledyskiem na YouTube. Co ciekawe, można tam znaleźć bardzo dużo wpisów cyrylicą, co oznacza, że o piosence Maleńczuka zrobiło się głośno także u naszych wschodnich sąsiadów.
- Kiedyś przeprowadzał ze mną wywiad pani z rosyjskiego radia. Mówiłem jej, że nie przejmuję się negatywnymi komentarzami pod teledyskiem, bo przecież w Rosji mnie nikt nie zna. Zrobiła takie wielkie gały i mówi: "Panie Maćku - Pana wszyscy znają" - śmieje się Maleńczuk. Po zamieszczeniu teledysku pojawiło się sporo bardzo pozytywnych komentarzy: nie brak nawet głosów w stylu, że ta piosenka jest lepsza niż cały rosyjski pop. Inne komentarze wskazują na umiejętne wyczucie nastrojów, które zapanowały w Europie po incydentach wywołanych przez Putina. Nie zabrakło także żartobliwych opinii o tym, że w wielu miejscach tekst jest niegramatyczny. - Śmieją się z określenia "ni chuja", które u nich nie do końca znaczy to, co u nas - dopowiada artysta. Tę piosenkę dałem całemu narodowi, żeby wszyscy mogli wznieść ten okrzyk "ni chuja", ponieważ on jest uniwersalny [...]. Ja nie walczę tutaj o sprawę ukraińską, walczę tutaj o siebie, o swój kraj, swoje dzieci, swój dom i mówię głośno "ni chuja", mówił w 2014 roku Maciej Maleńczuk.
Niedługo przed inwazją w 2022 roku Maciej Maleńczuk powiedział nam: - Jeśli Putin się zdecyduje na atak, nadzieje się na taki opór, że będzie zdumiony. Narobi sobie bigosu, bo Ukraina to jest 50-milionowy naród, który powstał na dzikich polach, gdzie przez setki lat ludzie byli najemnikami i walczyli w różnych wojnach. To jest kraj wojowników i oni tę wojowniczość mają we krwi, co zresztą pokazali już na Majdanie. Myślę, że Putin sobie ząbki na Ukrainie połamie, jeśli się ośmieli. Uważam zresztą, że jest to szczytem bezczelności, aby sobie w środku Europy urządzać jatkę.
-----------------------------------------------------------
str. 397-396: Kora i Püdelsi - W krainie ciemności
słowa: Piotr Marek
muzyka: Düpą
album: Bela Pupa / 1988
Zostałem oświecony. Wpadłem w poezję, która mnie pochłonęła.
Keith Haring
To rozdział o szczególnym rodzaju dzieła artystycznego. O pieśni, która okazała się zapowiedzią tragicznej śmierci. Są takie piosenki, których słowa zamieniają się w życie, a potem stają się tożsame z umieraniem.
Coraz wolniej bije tętno światła
Ostatni oddech ginącego życia
W krainie ciemności rodzi się mrok
Za mną czai się demon nocy - lęk
Autorem tekstu tej piosenki jest Piotr Marek - krakowski malarz, lider zespołu Düpą. To postać niezwykła i jednocześnie tragiczna. Sztuka takich uwielbia. W 1968 roku podczas wydarzeń marcowych Marek trafił na miesiąc do aresztu na Montelupich. Przed swoimi dwudziestymi urodzinami po raz pierwszy próbował popełnić samobójstwo. Jako młody artysta szybko został doceniony przez środowisko. Wygrywał konkursy malarskie, jego obrazy zyskiwały pochlebne recenzje, a prace kupowali klienci zza granicy. Stał się kultową postacią krakowskiej bohemy. Stworzył zespół Düpą.
- Poznałem Piotra Marka, ale mną trochę gardził, w takim sensie, że ja byłem grajkiem ulicznym, a on był ogólnie podziwiany w Krakowie. Był gwiazdą, sprzedawał swoje obrazy po tysiąc dolarów za sztukę, a w tamtych czasach, jak ktoś miał pięć dolarów, to gości prosił - śmieje się Maciej Maleńczuk. - Miał płyty Franka Zappy, palił haszysz - wtedy nawet nie wiedzieliśmy, jak to wygląda. Pamiętam, że chodził w garniturach, miał bokobrody, był przez to całkowicie niemodny. Taki małomiasteczkowy dekadent. Bardzo go wtedy podziwialiśmy za zespół Düpą. Nagrali kasetę z jego patentami i wyszła taka wczesna elektronika. Bardzo inspirujące i odważne. Było tam dużo ciężkich bluzgów i wszelkiego rodzaju obrazoburstwa, co nam się oczywiście bardzo podobało - dodaje artysta.
Andrzej "Püdel" Bieniasz przyznał: Nie myśleliśmy o jakiejś stałej działalności, koncertach. Chcieliśmy we trójkę coś stworzyć, a wiedzieliśmy tylko, że wszyscy kochamy muzykę. Andrzej "Przesławny Potoczek" Potoczek wyjaśnił: Naszym takim jakby credo było kpiarstwo. Piotr był wielkim kpiarzem i w głębi duszy kpił ze wszystkiego. Widać to było w jego zachowaniu, w jego tekstach.
Na początku zespół grywał w gronie znajomych, a same koncerty przypominały raczej artystyczne happeningi w anturażu stworzonym przez Piotra Marka. Za czasem Düpą zyskiwało uznanie wśród innych muzyków, a z koncertu z Piwnicy pod Baranami, który odbył się 1 maja 1985 roku, została wydana nawet kaseta. Coraz pewniej czująca się ekipa postanowiła sprawdzić się tam, gdzie rozpoczynała karierę większość ówczesnych zespołów rockowych w Polsce - na festiwalu w Jarocinie. Do koncertu jednak nie doszło, gdyż Piotr Marek popełnił samobójstwo 5 sierpnia 1985 roku.
Świat wiruje za mgłą białą
W pulsującej ciszy snem
Rozpierdolę wszystko wkoło
Potem sam powieszę się
Düpą umarło wraz z Markiem, a artystyczną schedę po efemerycznym trio przejęli Püdelsi. Zespół - już z Maciejem Maleńczukiem na pokładzie - sięgnął po teksty Piotra Marka, m.in. właśnie W krainie ciemności.
- Kiedy wstąpiłem do Püdelsów i po śmierci Piotra Marka otrzymałem zeszyt z jego tekstami, który sam w sobie był dziełem sztuki, znalazłem tam W krainie ciemności. Nieco go poprawiałem... Tam jest taki fragment: "ostatni oddech ginącego życia". W zeszycie to było tak napisane, że wyglądało na "ostatni oddech ginącego zięcia". Strasznie się do tego przywiązałem, zresztą Piotr Marek miał tego rodzaju dowcip. Chciałem ten tekst troszeczkę sparodiować, żeby on nie był taki na serio, ale wyszedł strasznie grubo na serio... Püdel nie pozwolił na to, aby go parodiować, ponieważ jest to tekst o myślach samobójczych, a taką śmiercią skończyło się życie Piotra Marka. Muszę też przyznać, że stylistycznie nie wszystko mi się u Piotrka podobało, ale był on przecież profesjonalnym malarzem, a nie profesjonalnym muzykiem czy poetą. Przyszło mu do głowy zostać gwiazdą rocka i tak naprawdę ten rock'n'roll zabił go w krótkim czasie - opowiada Maciej Maleńczuk.
Utwór ukazał się na płycie Bela Pupa, którą Püdelsi nagrali z Korą. W krainie ciemności zaśpiewał jednak Maleńczuk (chociaż Kora wykonywała po latach utwór na solowych koncertach oraz nagrała go na płycie Kora Ola Ola!). Jak wspominał Püdel, cenzura zaingerowała w najmocniejsze fragmenty tekstu, wyciszając wokalistę: Przy produkcji płyty analogowej wytwórnia wyrzuciła słowo "rozpierdalać". Została dziura. Zepsuli historyczną, fajną płytę. Dopiero nośniki wydane w 1992 roku zawierały pełny tekst, pozbawiony działań cenzorskich. O tym, że kompozycja jest ważna w repertuarze Püdelsów, niech świadczy fakt, że zespół nagrał ją w nowej wersji w 1995 roku na płycie Viribus Unitis (tym razem pod tytułem Mrok). Filmowy potencjał piosenki dostrzegł też Krzysztof Zanussi, który wykorzystał ją w swoim obrazie Suplement z 2002 roku.
Kiedy wsłuchujemy się w takie piosenki, jak W krainie ciemności i zdajemy sobie sprawę z tego, co wydarzyło się po jej napisaniu, możemy doznać olśnienia. Oto przed nami leży rękopis napisany w mroku. Piosenka staje się portalem, za pomocą którego możemy przez moment zajrzeć w duszę człowieka, krok po kroku ogarnianą przez ciemność.
Zaś gdy długo spoglądasz w bezdeń, spogląda bezdeń także w ciebie.
Fryderyk Nietzsche
Jest w tym zbiorze jeszcze jeden ciekawy ze względu na Maleńczuka utwór - Szosa E7 (której autorem jest inny bard - Jan Krzysztof Kelus). Pan Maleńczuk wykonał utwór Kelusa w 2009 roku w ramach dwudziestej rocznicy pierwszych częściowo wolnych wyborów parlamentarnych do sejmu kontraktowego. 17 maja 2009 roku w Hali Reduta
w Warszawie koncertem Droga do wolności
został zainaugurowany Rok Kultury Niezależnej – projekt edukacyjny Instytutu
Pamięci Narodowej. Koncert zorganizowano we współpracy z Oficyną Wydawniczą
Volumen, Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, Narodowym Centrum Kultury,
Stowarzyszeniem Pokolenie oraz Europejskim Centrum Solidarności. MM obok Ballady… zaśpiewał wówczas jeszcze Tango zza krat (Więzienne tango). Występ
24.05.2009 o godz. 23.40 w Programie 2
TVP oraz 25.05.2009 o godz. 22.10 w TVP Polonia.
Ballada o szosie E7 nie będzie jednak elementem tegoż wpisu, ponieważ nie jest to autorska kompozycja Macieja Maleńczuka. Maciej został po prostu wynajęty do zaśpiewania jeszcze jednego koweru, jakich mnóstwo przewinęło się przez osobę MM na przestrzeni trzech dekad.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz