...ponieważ nie toleruję czytników. Czytam o: Metallice, Maleńczuku, Juventusie, muzyce, koszmarze obozów koncentracyjnych, piłce nożnej i trochę o polityce III RP.
Jeśli książki, to tylko papierowe!
czwartek, 4 lipca 2024
BOŻENA SZAYNOK - POGROM ŻYDÓW W KIELCACH 4 LIPCA 1946 [wrażenia]
Dawno temu wpadł mi w uszy (wówczas najnowszy) album Jacka Kleyffa pt Znalezienie. Na tym wydawnictwie obok całej serii wyróżniających się melodycznie (a przede wszystkim tekstowo) wspaniałych piosenek z opowieścią na pierwszym planie, jest kilka takich, które absolutnie zgruzowały mi głowę warstwą tekstową - a wśród nich utwór pt. Hebron. - Ot, biblijna opowieść o Abrahamie i Izaaku. Całkiem zgrabna - myślałem. Ale te wtręty o Kielcach nie dawały mi spokoju... Poszperałem i trafiłem na YouTube na reportaż Henio - w którym Henryk Błaszczyk - "uprowadzony" przez Żydów - opowiada o kieleckim pogromie z 4 lipca 1946 roku. Na końcu filmu o pogromie wypowiada się w studiu autorka opisywanej przeze mnie książki, dr Bożena Szaynok oraz kojarzony przeze mnie z Klubu Trójki historyk - prof. Jan Żaryn. O ile sam reportaż powstał w roku 1999, to studyjna rozmowa obojga ekspertów miała miejsce w 2007 roku.
Publikacja wydana przez wydawnictwo Bellona pojawiła się o wiele wcześniej - w 1992. Są to więc początki "nowożytnego" badania sprawy masakry na 42 żydowskich ofiarach, które zginęły z rąk zbiorowiska polskiej tłuszczy. Mimo swojej niewielkiej objętości, skupia się na wszystkich (bądź znacznej większości) kieleckich zamieszkach związanych z pogromem. Jest więc temat wywlekania Żydów z budynku przy ul. Planty 7/9, o którym w reportażu opowiadał Henryk Błaszczyk, są zaznaczone incydenty samosądów na stacjach kolejowych i w pociągach; jest też oczywiście temat podjęty przez Jacka Kleyffa w utworze Hebron: czyli zastrzelenie z zimną krwią Reginy i Abrama Fiszów.
4 lipca 1946 roku oki. godz. 15.00 przed domem przy ul. Leonarda 15 zaczęli gromadzić się ludzie. Powszechnie wiadomo było, że w domu tym mieszka żydowska rodzina Fiszów z 3-tygodniowym dzieckiem. Kilkakrotnie w dniu pogromu do mieszkania państwa Fiszów starali się dostać ludzie. Ok. 15.00 przyjechała milicja, która przeprowadziła rewizję poszukując broni. Wychodząc kazali Fiszowej zamknąć drzwi, nikogo nie wpuszczać. Kilka minut po odejściu milicji starali dostać się ludzie pod pretekstem szukania męża pani Fisz. W mieszkaniu znajdowała się 24-letnia Regina Fisz z trzytygodniowym synem Abramem, służąca - Polka oraz Abram Moszkowicz, który w tym dniu przyjechał do Kielc. Oto fragment jego zeznań: Po piętnastu minutach przybyła większa ilość osób, zapukano do drzwi. Na zapytanie Fiszowej, kto idzie, odpowiedziano: milicja. Po otwarciu drzwi do mieszkania weszło pięć osób, w tym jeden w mundurze wojskowym. Milicjant Stefan Mazur przeprowadził rewizję, następnie do mieszkania weszli inni mężczyźni (Kazimierz Nowakowski, Józef Śliwa i Antoni Pruszkowski).
Kazali się ubrać Żydom i "zabrać co potrzeba". Po wyjściu z domu grupa ta poszła w stronę ul. Hipotecznej. Tłum ludzi szedł przez pewien czas za nimi. W pewnym momencie Stefan Mazur zatrzymał przejeżdżający samochód ciężarowy. Wydał rozkaz szoferowi jechania w kierunku Cedzyny. W drodze Fiszowa mówiła, że ma pierścionki oraz pieniądze, prosząc o darowanie jej życia - zeznał Moszkowicz. Kiedy samochód zajechał do lasu. Jak twierdził w zeznaniach Mazur - Żydówka chciała dać 150 000 zł i upewniała, że więcej do Kielc nie wróci. Zostały jej odebrane pieniądze oraz kosztowności. Podczas gdy mężczyźni naradzali się, Żydzi podjęli próbę ucieczki. Abram Moszkowicz wziął dziecko. Wspominał: [...] wyprzedziłem Fiszową. Wtem ktoś zawołał stój! stój! Obejrzałem się i zobaczyłem, jak Fiszowa upadła na ziemię. Biegłem dalej, w pewnej chwili przewróciłem się, wówczas porzuciłem dziecko [...] zaczołgałem się do żyta. Stefan Mazur, który wcześniej zastrzelił Fiszową, podszedł do dziecka i zastrzelił je. Następnie zatrzymał przejeżdżających chłopów i kazał im zakopać ciała. Moszkowicz - naoczny świadek tych wydarzeń - wrócił do Kielc. Na ul. Alexandra został zaatakowany i pobity do nieprzytomności. Na drugi dzień Moszkowicz skontaktował się z Abramem Fiszem (mężem Reginy Fisz). Od sierżanta przebywającego na ul. Planty dowiedzieli się, gdzie zostali pogrzebani Regina i Abram Fiszowie. Po odkopaniu zwłoki zostały przewiezione do miasta. 7 lipca sprawcy morderstwa zostali tymczasowo aresztowani.
1) Stefan Mazur (l. 24), kawaler, wykształcenie 7 oddziałów szkoły powszechnej, funkcjonariusz kompani operacyjnej w Kielcach przy Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej; w stopniu kaprala; oskarżony o zamordowanie Reginy Fisz i jej dziecka, użycie przemocy wobec Reginy Fisz i Abrama Moszkowicza oraz rabunek. W czasie śledztwa i na rozprawie sądowej przyznał się do zarzucanych mu czynów, stwierdził tylko, że nie popełnił tego z chęci zysku. Na pytanie prokuratora, czy celował do Reginy Fisz, czy też strzelił ot tak, Mazur odpowiedział: [...] celowałem. Jestem dobry strzelec. Nawet na pół kilometra człowieka też trafię. Odpowiadając natomiast na pytanie o motywy zabicia trzytygodniowego Abrama, powiedział: [...] choćby było żal, to co zrobić jak matki już nie ma? Cóż robić, dziecko ma płakać?
2) Kazimierz Nowakowski (l. 28), kawaler, wykształcenie 7 oddziałów szkoły powszechnej, właściciel piekarni w Kielcach; oskarżony o użycie przemocy wobec Reginy Fisz i Abrama Moszkowicza oraz rabunek. Oskarżony również o namawianie do pozbawienia życia Fiszowej i jej dziecka a także zaboru przemocą mienia Reginy Fisz oraz o udzielenie czynnej pomocy w zabójstwie Reginy Fisz i jej synka. Na rozprawie stwierdził: Przyznaję się do winy, to znaczy przyznaję się do udziału w wycieczce samochodowej i do wyprowadzenia Żydów z domu.
3) Antoni Pruszkowski (l. 45), żonaty, ojciec trójki dzieci, woźny w zarządzie miejskim miasta Kielce. Oskarżony o użycie przemocy, rabunek, udzielenie czynnej pomocy w zabójstwie Reginy Fisz i jej synka. W czasie śledztwa przyznał się do zarzucanych mu czynów, natomiast na rozprawie sądowej stwierdził: Tylko jechałem samochodem, żadnego udziału nie brałem w zabójstwie, tylko się przejechałem samochodem. Do winy się nie przyznaję.
4) Józef Śliwa (l. 39), żonaty, ojciec dwójki dzieci; wykształcenie 3 oddziały szkoły powszechnej, szewc. Oskarżony o użycie przemocy, rabunek oraz udzielenie czynnej pomocy w zabójstwie Reginy Fisz i jej synka. W czasie śledztwa do czynionych mu zarzutów przyznał się częściowo. Na rozprawie natomiast przyznał się tylko do obecności na miejscu, a nie do udziału w zabójstwie.
---
11 lipca 1946 roku o godzinie 13.00 odczytano wyrok. Wymienione wyżej osoby w gronie siedmiu innych oskarżonych skazani zostali na karę śmierci przez rozstrzelanie. Następnego dnia o godz. 21.45 w obecności prokuratora Naczelnej Prokuratury Wojskowej, lekarza, a także księdza wykonano wyrok. Stefan Mazur bezpośrednio przed wykonaniem wyroku "zdążył rozerwać pęta i uciec, ale kula go dosięgła".
---
Książkę autorstwa Bożeny Szaynok - rozmiarów 120-kartkowego zeszytu szkolnego (bardzo, jak widać po okładce, na zeszyt uformowaną) - dorwałem zupełnym przypadkiem w czasie bibliotecznej wyprzedaży na Kiermaszu Książki Przeczytanej, w którymś miesiącu bieżącego roku i już wiedziałem, że wpis na temat Pogromu Żydów w Kielcach 4 lipca 1946 musi się na blogu koniecznie w tym roku na rocznicę wydarzeń pojawić. Nazwisko autorki zapamiętałem z podlinkowanego reportażu o Henryku Błaszczyku; utwór jacka Kleyffa towarzyszy mi i siedzi w głowie od kilku dobrych lat... Nie mogłem nie zabrać tej książki do domu. Po przeczytaniu tej publikacji do listy utworów związanych pośrednio z masakrą w Kielcach dołącza kolejny utwór - Nikt nie obiecywał z repertuaru Elektrycznych Gitar. Kuba Sienkiewicz ma dar komponowania świetnych płyt na zamówienie. "Polska piosenka tworzona na zamówienie" z reguły kojarzy mi się z paździerzem, czymś niesamowicie topornym, asłuchalnym, tandetnym muzycznie i tekstowo, sztucznym, plastikowym...
Elektryczne Gitary to najbardziej idealna polska kapela wprost stworzona do "robienia płyt na zamówienie". Mają tego w swym katalogu naprawdę sporo: Ścieżka dźwiękowa do filmu "Kiler" (1997); Ścieżka dźwiękowa do filmu "Kiler-ów 2-óch" (2000); Ścieżka dźwiękowa do filmu "Kariera Nikosia Dyzmy" (2002); Historia (2010), czy wreszcie opus magnum z ich katalogu tego rodzaju - album Czasowniki (2016). Nikt nie obiecywał - piosenka o tym "złym Żydzie" z Urzędu Bezpieczeństwa...
Nie byłem dobrym Żydem,
dobrzy Żydzi zginęli.
Gdym ja się ukrywał,
dobrzy Żydzi spłonęli...
Ze wstępu Krystyny Kersten:
[W tej książce] nie ma - bo być nie może - odpowiedzi na pytania o genezę i mechanizm pogromu; na podstawie znanych dziś przekazów źródłowych nie sposób rozstrzygnąć , czy u początku tej tragedii leżała zbrodnicza prowokacja, czy też była ona skutkiem samoczynnej eksplozji społecznego dynamitu, spowodowanej pogłoskami o mordzie rytualnym. Jednak dokonana przez Autorkę wnikliwa i obiektywna rekonstrukcja przebiegu wydarzeń rzuca nowe światło na to, co się działo owego dnia, mnożąc znaki zapytania i uświadamiając, jak daleko jesteśmy od poznania pełnej prawdy o kieleckim pogromie Żydów.
---
---
HIPOTEZY KIELECKIEJ MASAKRY:
(kolejność przypadkowa, bez rozróżniania, która bardziej, a która mniej prawdziwa)
- zaplanowana prowokacja władz PPRi Urzędu Bezpieczeństwa przeciw PSL-owi dowodzonemu przez Stanisława Mikołajczyka, oraz przeciw Narodowym Siłom Zbrojnym - trzeciej po Armii Krajowej i Batalionach Chłopskich podziemnej organizacji zbrojnej. Było to coś na kształt odwetu władz Polskiej Partii Robotniczej (która dopiero raczkowała w pozaprawnym przejmowaniu władzy w kraju po tym, jak jej członkowie zostali zainstalowani w Lublinie przez swych sowieckich mocodawców) za faktyczne wyniki referendum 3xTAK, które ustami Władysława Gomułki stwierdzały, kto jest sprawcą pogromu: Peeselowsko-NSZetowska negacja nie uzyskawszy zwycięstwa w głosowaniu ludowym chce je osiągnąć przez wtrącenie kraju w odmęty anarchii [...] Jaskrawym tego przykładem jest pogrom Żydów w Kielcach. Na łamach podziemnej gazetki "Honor i Ojczyzna" (nr 8/1946) w artykule zatytułowanym Kielce czytamy: Pogrom Żydów. Ani pierwszy wypadek, ani odosobniony. Po prostu jeszcze jedno - i nie łudźmy się - nie ostatnie ogniwo w łańcuchu zbrodni Bezpieczeństwa. Bo Kielce to typowa prowokacja [...]. Celem prowokacji miało być stworzenie pretekstu dla masowych represji i poderwanie kredytu zaufania polskiej reakcji w oczach Zachodu.
- zaplanowana prowokacja PPR i Urzędu Bezpieczeństwawymierzona w hierarchów polskiego kościoła katolickiego. Polska Partia Robotnicza, próbując wcielać w życie sowiecką reorganizację kościoła katolickiego na stalinowską modłę, próbowała wpływać na negatywne postrzeganie kleru przez społeczeństwo: zarówno na samym początku "zdobywania władzy" w kraju nad Wisłą, gdy głową polskiego kościoła był prymas August Hlond, jak i po objęciu tego stanowiska przez prymasa Stefana Wyszyńskiego. PZPR dopięła swego w roku 1950, podpisując Porozumienie Państwo-Kościół. O perypetiach na linii Wyszyński - Gomułka bardzo zajmująco opowiedział prof. Antoni Dudek na swoim kanale YouTube. Całej sytuacji "kościelnej winy" nie pomogła na pewno złagodzić odezwa prymasa Hlonda do dziennikarzy amerykańskich, którzy przybyli do Warszawy zrelacjonować kielecką masakrę. 11 lipca 1946 Hlond opisał działania księży w czasie zabijania Żydów przy ul. Planty: Duchowieństwo katolickie w Kielcach spełniło swoje zadanie. Gdy wieść o wypadkach dotarła do kleru, ks. Roman Zelek, proboszcz parafii katedralnej, pobiegł na miejsce, ale u wejścia w ul. Planty został przez wojsko zawrócony. Gdy kordony wojskowe zostały zwinięte, pięciu księży udało się na miejsce wypadków, gdzie zauważyli, że tłumów już nie było; były tylko mniejsze grupy, którym przedstawiciel Kurii biskupiej radził, by wróciły do domu.
W dniu pogrzebu ofiar głos w imieniu Żydów zabrał Dawid Kahane, który m.in. grzmiał: Istnieje jedna kategoria ludzi, jeden stan w Polsce, który mógłby temu zaradzić [...] Stan duchowny, oficjalne czynniki Kościoła katolickiego w Polsce [...] Kapłani ludu polskiego! Inteligencjo polska! Ludu polski! Czy możecie z czystym sumieniem po odejściu stąd mówić: "Nasze ręce nie przelały tej niewinnej krwi, nasze oczy tego nie widziały". Coście wy zrobili od czasu uzyskania niepodległości celem uświadomienia mas społeczeństwa zatrutego pięcioletnim jadem hitleryzmu? Biskupi polscy, gdzie wasz list pasterski w tej sprawie? Czyżby nie były wam znane encykliki papieskie, wyraźnie zadające kłam wszelkim bredniom o mordzie rytualnym? Czyżby przykazanie "Nie zabijaj" nie dotyczyło Żydów? Zwracamy się do was w obliczu tej nowej tragedii, aby nasze ważkie i pełne dostojeństwa słowa skruszyły skamieniałe serca [...].
Oto fragment odezwy częstochowskich hierarchów Kościoła katolickiego: [...] wszelkie twierdzenia o istnieniu mordów rytualnych są kłamstwem. Nikt ze społeczności chrześcijańskiej w Polsce nie został skrzywdzony przez Żydów dla celów religijnych i rytualnych. Moralni i faktyczni sprawcy dokonanego mordu [...] podeptali godność człowieka oraz dopuścili się strasznego w swej formie pogwałcenia chrześcijańskiego przykazania miłości bliźniego i ogólnoludzkiej zasady nie zabijaj.
Odmienna niż w Częstochowie sytuacja polityczna w Kielcach uniemożliwiła przedstawicielom kieleckiego kleru wydanie wspólnej odezwy. Księża w Kielcach odezwy wydawali, ale były one zawsze konsultowane i podpisywane wespół z organami lokalnej władzy. Stało się to przyczyną zarysowania rozłamu opinii między przedstawicielami Kościoła katolickiego w Polsce.
- duże niezadowolenie społeczne z powodu działalności Żydów w Urzędzie Bezpieczeństwa. W Kielcach kilka stanowisk w Wojewódzkim i Powiatowym Urzędzie Bezpieczeństwa
było obsadzonych przez Żydów
(między innymi zastępcą szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego był
Albert Grynbaum, a sekretarką wydziału do spraw funkcjonariuszy była Edka
Eisenman. Polska uwolniona spod okupacji niemieckiej nie była krajem, w którym
Żydzi mogli czuć się bezpiecznie. Jeszcze w listopadzie 1945 roku w
sprawozdaniu sporządzonym w Londynie przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych na
uchodźstwie, pisano: […] w czerwcu zabito
dużo Żydów, ale współpracowali z NKWD. Ogół Żydów, widząc, że ich współwyznawcy
bardzo zaangażowali się w e współpracę z bolszewikami, wyczuwa, że nienawiść do
Żydów w ogóle będzie wzrastać i z obawy przed pogromami opuszcza Polskę.
Kardynał August Hlond tak pisał
do dziennikarzy amerykańskich, którzy pojawili się w Warszawie: Niejeden Żyd w Polsce zawdzięcza swe życie
Polakom i polskim księżom. Że ten dobry stosunek się psuje, za to w wielkiej
mierze ponoszą odpowiedzialność Żydzi, stojący w Polsce na przodujących
stanowiskach w życiu państwowym, a dążący do narzucenia form ustrojowych,
których ogromna większość narodu nie chce.
Kiedy więc komendant wojewódzki -
płk. Wiktor Kuźnicki, telefonuje do gen. Franciszka Jóźwiaka, dowojska które miałoby pomóc milicji w
rozgonieniu tłumu przed budynkiem przy ul. Planty, okazuje się, że generał
poleca „dogadać się z Bezpieczeństwem i razem kierować akcją”. Ze względu na
liczne konflikty między Urzędem Bezpieczeństwa a kielecką milicją, Kuźnicki
dzwoni do innego wojskowego dowódcy – płk. Stanisław Kupszy - i prosi go o
objęcie dowództwa. Owe „liczne konflikty” mogły być spowodowane „rozkazem”
władz PPS dla Wojewódzkich i Powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa, by
funkcjonariusze UB pod żadnym pozorem nie brali udziału w pacyfikacji tłumu
szturmującego budynek przy ul. Planty. Zasymilowani Żydzi z UB nie pomogli
swoim współwyznawcom za cenę utrzymania stołka.
Poniekąd takiego Żyda z UB
sportretował w tekście utworu Nikt nie
obiecywał autor tekstu - Jacek Bojakowski, a zinterpretował, opatrzył muzyką i
wyśpiewał Jakub Sienkiewicz. Napisałem poniekąd,
ponieważ w piosence podkreślona została jedynie ta strona, w której słuchacz
współczuje głównemu bohaterowi (słuchający może nawet i uroni łzę we fragmencie
o zapalaniu dwóch lampek oliwnych).
Powojenna zawodowa kariera nie wzbudza w słuchaczu aż takich emocji, jak
wojenne zmagania o uratowanie życia, bo po pierwsze nawet Żyd mieszkający w
powojennej Polsce gdzieś pracować musi, a po drugie słuchamy o osobistej,
połowicznej zemście głównego bohatera. Kuba Sienkiewicz zaznaczył w książeczce albumu Czasownikico następuje: Tekst ten napisany przez Jacka Bojakowskiego obejmuje swą refleksją czasy od okupacji do końca lat 60. Nie podlizuje się nikomu.
Tłuszcza, czy inny motłoch nie pójdzie i sam z siebie nie będzie walił
drągami po łbach tego, czy innego "wroga". "Wróg" musi być jasno
określony; jego "niecne uczynki" też. W takiego rodzaju układance musi
wystąpić więc prowokator, podjudzacz, prowodyr...
Na zakończenie cytat z Człowieka Wargi: ... bo ja kiedyś myślałem w ogóle, że środowisko skinheadów to są tacy inteligenci, wiesz - "a teraz porozmawiamy sobie o Romanie Dmowskim" nie? To teraz powiedz mi, co tam sądzisz o tej polityce, o PPS, jak tam Piłsudski, Bereza Kartuska, co ty uważasz? ... Piasecki Bolesław, itd... Gówno! Oni nic nie wiedzieli, nie? Po prostu: "Eeeee, kurwa, dawaj! Napierdalamy się z pancurami!!". Po drugiej stronie byli dokładnie ci sami, bo wiesz, też myślałem, że tacy romantyczni anarchiści, że tutaj Michaił Bakunin, tutaj porozmawiamy o tym, jak w ogóle powstała anarchia i jak Che Guevara doszedł z Fidelem Castro... jak doszli do władzy... Gówno... Po prostu: "Dawaj jabola!! Pijemy!! Kurwa!!" Tak wygląda niestety lewa i prawa strona tych osób, które, ja myślałem, że są fajne i że można coś od nich wyciągnąć, jakieś kulturalne rozmowy na jakimś poziomie, no to gówno... [...] Tak to wyglądało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz