Książka duetu Sylwester Latkowski
/ Michał Majewski trafiła do mnie z powodu tematu. Lubię czytać literaturę
faktu związaną z III RP, a lata 1989 – 2005 to mój ulubiony okres politycznej
historii Polski. Nie kupiłbym jednak tej książki po cenie detalicznej [39.90
zł]. Kupiłem ją w październiku roku 2015 w Biedronce. Miałem zamiar spędzić
miły wieczór z telewizorem: chipsy, wafelki, popitka i pół litra. Natknąłem się
jednak na promocję książkową. Skończyło się tym, że kupiłem popitkę i wyszczególnioną
zagrychę, ale zamiast pół litra wódki, wziąłem mocne piwo za połowę ceny, a 9
zł, które zostały, przeznaczyłem na Aferę podsłuchową [8.90 zł].
Temat afery podsłuchowej, jak się
po czasie okazało, był największym gwoździem do trumny przegranych wyborów
parlamentarnych przez Platformę Obywatelską. „Afera podsłuchowa” wybuchła w
mediach w połowie roku 2014. Co z owej afery pamiętamy po upływie trzech lat?
Po takim czasie w głowie zostały mi strzępki informacji, wyświetlane miesiącami
na „paskach”. Cztery tematy wytrychy: ośmiorniczki; chuj, dupa i kamieni kupa;
laptop Latkowskiego wyrywany siłą w redakcji „Wprost”; Sowa & (tajemniczy)
Przyjaciele.
Nie będę w tej recenzji
szczegółowo zajmował się treścią książki. Zajmę się owymi czterema tematami, a
w zasadzie ich rozwinięciem. Postaram się odpowiedzieć na pytania:
Kto jadł te cholerne
ośmiorniczki? Czy Polska to naprawdę chuj, dupa i kamieni kupa? Kto i na czyje
zlecenie wtargnął do redakcji tygodnika „Wprost”, próbując robić zamach na wolność
słowa? Kim są Przyjaciele Roberta Sowy?
Kto jadł te cholerne
ośmiorniczki?
Ośmiorniczki pojawiają się na
stole już w pierwszej ujawnionej rozmowie. W Warszawie na Dolnym Mokotowie w
eleganckiej restauracji Sowa & Przyjaciele spotykają się prezes Narodowego
Banku Polskiego – Marek Belka i Bartłomiej Sienkiewicz – Minister
Spraw Wewnętrznych.
Marek Belka: Te
ośmiorniczki to...
Bartłomiej Sienkiewicz:
Ho, ho, ho... Bardzo dobre.
Restauracja Amber Room. Wiosna 2014. Radosław
Sikorski czeka na Jacka Rostowskiego, popijając szampana. Były
wicepremier przychodzi spóźniony. Na początek również zamawia szampana.
Rostowski: Co to jest?
Co to, co to za potwór?
Odpowiedź na pytanie, co to za potwór, leży na talerzu.
Kelner właśnie przyniósł ośmiorniczkę marynowaną w rozmarynie z oliwą.
Czy Polska to naprawdę chuj,
dupa i kamieni kupa?
Gdyby spytać dziś w sondzie ulicznej, kto wypowiedział te
słowa, pewnie NIKT nie odpowiedziałby poprawnie. Poza tym pytanie jest błędnie
postawione, ale niestety kłamstwo powtarzane w nieskończoność staje się prawdą.
A komu się dziś chce sięgać do źródeł? Przecież wpis na stronie internetowej
wystarczy. Nius podany przez TVN24, TVP Info, czy Polsat News, traktowany jest
niestety jako prawdziwy, a w wielu przypadkach jest totalnie na odwrót.
Swego czasu rząd PO & PSL
przyjął program o nazwie Polskie Inwestycje Rozwojowe. Owy program działał
podobnie do mitycznego programu kosmicznego, na który idzie z budżetu 10 mln
zł. rocznie. No kwota zawrotna jak na podbój Marsa, nie ma co. I to właśnie
Polskie Inwestycje Rozwojowe Bartłomiej Sienkiewicz skwitował słowami „chuj, dupa i kamieni kupa”. Polskie Inwestycje Rozwojowe są,
niestety, jak to się górnolotnie nazywa i bardzo eufemistycznie... Ich po
prostu nie ma. „To chuj, dupa i kamieni kupa” – Sienkiewicz bezlitośnie
podsumowuje jeden z kluczowych projektów rządu. Niestety w Polskę poszła
informacja, że „chuj, dupa i kamieni kupa” to Polska. I to jest bardzo, bardzo
krzywdzące. Ale jak wspominałem, suweren nie sięgnie do źródła, a szkoda.
Kto i na czyje zlecenie wtargnął do redakcji tygodnika
„Wprost”, próbując robić zamach na wolność słowa?
Agencja Bezpieczeństwa
Wewnętrznego wparowała do „Wprost” trzy dni po publikacji w tygodniku
pierwszych stenogramów rozmów – 18 czerwca 2014 roku.
Kapitan Grzegorz Czechowicz:
wysoki mężczyzna o szpakowatych, krótko ostrzyżonych włosach. Miał problem z
przerzedzającymi się włosami i powiększającymi się zakolami. Najwyraźniej nie
mógł się z tym pogodzić i czesał się „na pożyczkę”, ale niewiele mu to pomogło,
bo na czubku głowy i tak bardziej było widać skórę niż włosy.
Anna Hopfer: prokurator
Prokuratury Okręgowej Warszawa Praga.
Józef Gacek: Prokurator
wydał dyspozycję agentce ABW, aby zabrała redaktorowi naczelnemu laptopa.
Agentka ze zdziwieniem zapytała, jak ma to zrobić. Prokurator Gacek nie
odpowiedział. W końcu wydał dyspozycję dwóm panom z ABW, aby odebrali
Latkowskiemu laptopa siłą. Laptop przetrwał. Nie został bezprawnie
skonfiskowany.
Przełożony Agencji Bezpieczeństwa
Wewnętrznego, minister spraw wewnętrznych – Bartłomiej Sienkiewicz w
żaden sposób nie powstrzymał funkcjonariuszy ABW. Prokurator Generalny
Andrzej Seremet, któremu podlegał Sienkiewicz, również nie zatrzymał akcji
wtargnięcia do „Wprost”.
Robert Sowa to oczywiście były
kucharz piłkarskiej Reprezentacji Polski. Wybił się na gotowaniu obiadów
Jackowi Krzynówkowi i Tomkowi Hajto. A ci mityczni przyjaciele? Dwaj biznesmeni
z branży deweloperskiej: Krzysztof Janiszewski i Jarosław Babiński.
Janiszewski: Robert
Sowa (...) jest głównym udziałowcem, ma ponad 70% w firmie. Ja i Babiński
jesteśmy w tej chwili udziałowcami mniejszościowymi. My nie jesteśmy z branży
gastronomicznej, tylko nieruchomościowej. Ja i Babiński mieliśmy po tyle samo udziałów, co Sowa. On nas
częściowo wykupił, nie miał tyle pieniędzy, by kupić nas w całości. Różniły nas
opinie co do sposobu prowadzenia restauracji. Robert jest kucharzem, który chce
iść w kierunku kuchni oldschoolowej, a ja jestem tym bardziej nowoczesnym, choć
starszym od niego.
Na koniec co nieco o stylu
polskiej polityki opowiedzą nam Jacek Krawiec [polski ekonomista, w
latach 2008-2015 był prezesem zarządu i dyrektorem generalnym koncernu PKN
Orlen] i Włodzimierz Karpiński
[sekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, od 2011 do
2013 sekretarz stanu w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji].
Jacek Krawiec: Ale
słuchajcie, nie chciałem przy nim gadać. Jak była ta kampania 2011 i oni tam z
cenami jechali cały czas, że paliwo po 6 zł. PiS napierdalał. No i jest ta
impreza w Focusie, już wiadomo, że wygraliśmy. Z Donaldem się spotykam i on:
Teraz, kurwa, to paliwo może być nawet i po 7 zł. [śmiech].
Włodzimierz Karpiński: Nie
no, tak było, nie? Były rozmowy inne i nie. Ja w tych finalnych nie
uczestniczyłem. Wszystkie chwyty dozwolone.
W jakim celu gazety publikują kompromitujące nagrania
ważnych osób będących na wysokich państwowych stanowiskach? Bez różnicy, czy
jest to „Afera podsłuchowa”, „Taśmy Oleksego” czy np. „Taśmy Rydzyka”
Gdyby nie publikacja taśm, rząd
nadal nie wiedziałby, że jest podsłuchiwany. Podsłuchiwanie najważniejszych
polityków w państwie to patologia. I to nie mała: nagrywanie dotyczyło
kilkudziesięciu osób, trwało co najmniej kilkanaście miesięcy, a ostatnie
rozmowy rejestrowano jeszcze w czerwcu 2014 roku. Wszystko wskazuje na to, że
gdyby nie publikacja nagrań, patologia nagrywania trwałaby do dnia
dzisiejszego. Zatem prasa przerwała przestępcze działania szantażystów i
uniemożliwiła im grę taśmami. Prasa nie współdziałała z przestępcami, tylko
sparaliżowała ich działania. Poza tym po przeczytaniu „Afery Podsłuchowej”
można łatwo stwierdzić, że dziennikarze stronili od ujawniania treści wątków
prywatnych. Upublicznione zostały wyłącznie publiczne wątki, ważne dla
funkcjonowania kraju. Paradoksalnie tylko w ten sposób można chronić Państwo.
Państwo, nie władzę. Władza zawsze się zmieni. Za pięć, dziesięć, piętnaście
lat, ale się zmieni. Państwo musi trwać i być bezpieczne zawsze.
OCENA: 5/10 (przeciętna) - wiadomości w niej zawarte to najdokładniejszy obraz drugiej kadencji rządu PO-PSL. Przeciętnie jest, jeśli chodzi o sposób napisania tej książki. Literacko nie porywa. A skoro autorzy porwali się niemal na obyczajówkę, to i literacko powinno być ciekawiej. Reportażowo - petarda.
TYTUŁ: Afera podsłuchowa
AUTOR: Sylwester Latkowski, Michał Majewski
WYDAWNICTWO: Zysk i Spółka
ILOŚĆ STRON: 448
ROK: 2014
Książka kupiona w Biedronce
CENA: 8,90 zł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz