W roku 2004 po obejrzeniu w telewizji TVN odcinka serialu Alfabet Mafii z Dziadem w roli głównej, dołączyłem do grona osób, które słysząc pseudonim "Dziad", mimowolnie dodawały "funkcję" Henryka N. - "szef mafii wołomińskiej". Potęgę telewizji doceniłem jednak niedawno. Gdy były premier Jarosław Kaczyński przedstawiał po raz pierwszy kandydata na prezydenta przed dziesiątkami kamer na specjalnie pod tę "uroczystość" zorganizowanym zjeździe partii, słysząc personalia Andrzej Duda i chwilę później widząc kandydata na prezydenta "przemawiającego do narodu", nie ukrywam - dość głośno się zaśmiałem. Zaśmiałem i jeszcze bardziej utwierdziłem w przekonaniu, że jednomandatowe okręgi wyborcze, o których już coraz mniej powtarza rockman Kukiz, to po prosu pic na wodę. Przykład kandydata "z dupy" i fakt, że tym prezydentem został, potwierdza jedno przypuszczenie graniczące z pewnością -
- "znajdź mi gościa, przypnę do niego broszkę z partią PiS lub PO i to działanie jest gwarantem sukcesu". Z Henrykiem Niewiadomskim było podobnie. Nieważne, co mu udowodniono, nieważne jak niski wyrok usłyszał za (nie ukrywajmy tego) ciężkie zarzuty prokuratorskie, Henryk N. już zawsze będzie uważany przez "statystycznego Polaka", czyli społeczeństwo - za szefa mafii wołomińskiej. Nawet pomimo faktu, że sam nieżyjący szef mieszkał najpierw na warszawskiej Pradze, a za tłustych lat w Ząbkach. Potęga mediów. W czasie procesu Dziada, z Niewiadomskiego zrobiono szefa mafii, a Lutka i Klepaka potraktowano jak pomagierów. To samo medialnie robiono z bratem Henryka - Wiesławem Niewiadomskim. Gdy Wiesław szalał na mieście, zyskując pseudonim Wariat - media określały starszego Niewiadomskiego jako "brata szefa mafii". Gdy Wariata dosięgły kule przeciwników, te same media informowały: "Wiesław N. "Wariat" - szef mafii wołomińskiej".
A co z książką Świat według Dziada? Wciągnęła mnie w czytanie na wiele dni... Wszystko przez to, że napisana jest w sposób prosty, bardzo prosty, wręcz prostacki. Właśnie ów prostacki styl zamulił mnie w tym tytule na wiele długich dni. Czytanie wspomnień Niewiadomskiego było dla mnie mordęgą. Ktoś napisał, recenzując tę książkę, że w porównaniu z "dziełem" Słowika, Świat według Dziada zasługuje na literacką nagrodę Nobla... Już się boję konfrontacji z pamiętnikiem Zielińskiego...
Lata wspomnień od roku 1992, gdy Dziad razem z Markiem Medveskiem i Andrzejem Zielińskim wpadli przy rozlewaniu spirytusu, są dla mnie bajeczką. O. K. potwierdzam: nikt nie rodzi się przestępcą. Czasy dzieciństwa na Targówku i młodości na bazarze Różyckiego łatwiej będzie zrozumieć czytelnikowi (mi również) wtedy, gdy po przeczytaniu połowy książki (gdzieś tak do 115 strony), czytelnik czytanie przerwie i zapozna się z bardzo dobrym filmem dokumentalnym pt: Dziad domniemany. Bardzo szeroko potraktowano tam temat dorastania w owym środowisku. Konkluzja tej część filmu jest mniej więcej taka: "Człowiek wyjedzie z Pragi, Praga z człowieka - nigdy". Mdłe tłumaczenia Dziada nie robią na mnie wrażenia: mnie przy tym nie było; obserwowałem wszystko, jak zwykle, zza krzaków, z odległości; gdy ciężarówka z papierem rublowym wjechała do lasu, zmógł mnie sen i wróciłem do domu się wyspać. Bla, bla, bla. Bajki, bajki, bajki...
Świat według Dziada podzielony jest na cztery części:
- Dzieciństwo i młodość na Targówku i warszawskiej Pradze;
- Przełom ustrojowy początku lat 90.;
- Dostatnie i niebezpieczne życie w świecie warszawskiej przestępczości;
- proces i wyrok w białostockim sądzie.
Trzeba to jasno i wyraźnie zaznaczyć: Niewiadomski na przemycie niemieckiego spirytusu zbił sporo kapitału, dołożył do tego napady na TIR-y z tą cieczą, a także oharaczował lokalne przybytki. Na jakie TIR-y napadała mafia? Na takie, w których znajdował się towar z przestępstwa. Złodzieje okradali złodziei, więc nikt się nie martwił tym, że złodziej pójdzie na policję i zgłosi kradzież, ponieważ zgłaszający sam ten towar wcześniej ukradł. Identyczna sytuacja była z haraczowaniem. Polska mafia trzepakowa nie haraczowała byle kogo. Przychodzili do tych, których sytuacja prawna posiadanej działalności była niejasna. Przychodzili do tych, którzy działali na granicy prawa. Tacy też się nie kwapili, by cokolwiek zgłaszać organom ścigania. A lombard Henryka Niewiadomskiego? To początek końca haraczy. Od tego momentu pożyczał pieniądze legalnie innym. Dołożył do tej działalności podwyższoną marżę, którą dziś nazywa się lichwą i haracze przestały mu być potrzebne. Jeśli dołączymy do tego fakt, że Urząd Skarbowy w czasie przemian ustrojowych był w powijakach, że na kolanie tworzono prawo skarbowe, że podatek VAT został wprowadzony przez rząd Hanny Suchockiej w 1993 roku - mamy obraz pięknie rodzącego się kapitalizmu, ale mamy jak na dłoni wszechobecny chaos w organach państwowych. W 1992 roku zyski z okradanych TIR-ów spokojnie można było "wyprać", ponieważ Urząd Skarbowy na początku lat 90., kompletnie nie interesował się źródłem tegoż majątku. Kto zdążył, to doskonale ustawił się materialnie tuż przed skróceniem państwowej smyczy, związanej z kontrolowaniem wszystkiego.
Czy gloryfikuję w tym momencie działania Dziada? Absolutnie nie. Podkreślam tylko fakt, że kto miał głowę na karku, mógł błyskawicznie i w granicach prawa zabezpieczyć sobie finansowy byt. Oczywiście pieniądze i władza z nimi związana deprawują. W którymś momencie Dziad stracił czujność i wylądował na sali rozpraw w Białymstoku. Dobra karta szła i zakręciło się Niewiadomskiemu w głowie. Przecież jeśli kupujesz plac pod budowę ogromnego domu tuż obok placu Komendanta Głównego Policji Marka Papały, to co może ci grozić?
Wyrok sądu w Białymstoku:
prokurator: Grzegorz Gedrys
sędzia: Mariusz Pankowiec
Henryk Niewiadomski został skazany na 7 lat więzienia. Zarzuty:
- kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym (szef mafii wołomińskiej) - ODDALONO;
- Henryk Niewiadomski nosi pseudonim "Dziad" - ODDALONO - przez cały proces Henryk podtrzymywał, że "Dziad" to jego nieżyjący brat Wiesław;
- przyjęcie zlecenia na zabicie Leszka Danielaka ps. Malizna - SKAZANY;
- zlecenie napadu z bronią na niejakiego Łapkę - SKAZANY.
sędzia Mariusz Pankowiec w roku 2004 (fot. Michał Kość)
Do 7 lat więzienia dorzucono Niewiadomskiemu 2 lata za obrazę Sądu. Dziad odbywał karę w zakładzie karnym w Sztumie, gdzie napisał Świat według Dziada.
Ewa Ornacka na potrzeby serialu Alfabet Mafii, spotkała się z Henrykiem Niewiadomskim w 2004 roku w więzieniu w Piotrkowie Trybunalskim. Wolałbym na wolności zginąć, jak tu siedzieć i
zgnić. Jak bym miał tu zgnić, to wolałbym na wolności zostać zastrzelony po
prostu - tym słowom Dziad pozostał wierny do końca swoich dni. Konsekwentnie odmawiał penitencjarnej pomocy lekarskiej i po dwóch wylewach oraz zdiagnozowanych dwóch tętniakach zmarł 30 października 2007 roku w zakładzie karnym w Radomiu.
Druga część wspomnień Niewiadomskiego, którą zapowiadał autor, nigdy nie została wydana. Pewnie dlatego, że mało kto uwierzył w opowieści Dziada... Bandzior siedział, zero problemu. Szczeka przez te kraty? Poszczeka, poszczeka i przestanie.
.
OCENA: 5/10 (przeciętna)
TYTUŁ: Świat według Dziada
AUTOR: Henryk Niewiadomski
WYDAWNICTWO: ???
ILOŚĆ STRON: 222
ROK: 2002
egzemplarz wypożyczony
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz