środa, 12 lutego 2020

ANDRZEJ AJNENKIEL - OD RZĄDÓW LUDOWYCH DO PRZEWROTU MAJOWEGO [OPINIA]

W tejże publikacji mamy do czynienia z zarysem dziejów politycznych Polski w latach 1918-1926. Jest to pierwsza fala rządów II Rzeczpospolitej - ludowa właśnie, a w najwcześniejszej swojej historii niemalże chłopska. Sejm Ustawodawczy, który zaczął obradować 19 lutego 1919 roku, nazywany był właśnie "chłopskim sejmem". Drugą falą rządów były te, sprawowane przez piłsudczykowską sanację w latach 1926 - 1939. W książce Andrzeja Ajnenkiela czytelnik przenosi się w czasy pierwszych ośmiu lat niepodległości. Jedna statystyka pokazuje, z czym będzie musiał się zmierzyć czytelnik, który sięgnie po tę książkę: 8 lat - 15 rządów - 11 różnych osób na stanowisku Prezesa Rady Ministrów (w tym czterokrotny rekordzista - Wincenty Witos). Kolokwialnie można opisać owe czasy jako groch z kapustą. I na ulicach w gąszczu protestów i w sali Sejmu. I do dziś można (i trzeba) się spierać o wykreowany mit II RP, który, jak to w przypadku nas ma dwie strony medalu: 




mit sukcesu: jest port w Gdyni, która z wioski rybackiej przekształciła w najbardziej nowoczesne miasto w ówczesnej Polsce; mit porażki: nędza, analfabetyzm i setki tysięcy (także ciężko pracujących) ludzi, którzy mieszkają w norach wyrytych w ziemiach, bo o zapłacie czynszu z robotniczej pensji mogą tylko pomarzyć... Osiem lat funkcjonowania polski po 123 latach zaborów, demokratyczne rządy od Ignacego Daszyńskiego w rządzie przejściowym, po Wincentego Witosa obalonego zbrojnie przez marszałka Józefa Piłsudskiego.

Książka Od rządów ludowych do przewrotu majowego bardzo cierpi przez jeden znaczący i wyolbrzymiony szczegół - powstała w czasach zaborczych, gdy ster władzy trzymał z całych sił beton Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Armia synów Komunistycznej Partii Polski sprawiła, że sporo kartek tej publikacji zalały informacje w gruncie rzeczy natury tak marginalnej, że w czasie dwóch dekad II RP praktycznie niedostrzegalne. Chodzi oczywiście o gros informacji na temat działalności (skrajnie marginalnej) Komunistycznej Partii Polski. Marginalność ową pokazują dwa zestawy zdjęć, których jest tutaj bardzo dużo i wszystkie one znakomicie uzupełniają treść kolejnych rozdziałów. Na pierwszy ogień idzie zestaw komunistów tamtego czasu, którzy jak się po czasie okazało, nie byli zbyt oddanymi komunistami nawet, gdy wydawało się im, że jest inaczej - z pomocą przychodzi Wikipedia, która przy niemal każdym wpisanym nazwisku pokazuje miejsce śmierci: Moskwa. Oddani komuniści padali ofiarą czystek Stalina w latach 30. XX wieku. Drugi zestaw fotek to plejada poetów i pisarzy polskich tamtego czasu, których nazwiska i w dużej mierze także twórczość, jest rozpoznawalna po stu latach od dwudziestolecia międzywojennego. Sporo jest kwiatków natury ideologicznej: Obie partie lewicy rewolucyjnej, inspirujące powstanie Rad Delegatów Robotniczych uważały, że rady takie powinny stać się ośrodkami mobilizacji proletariatu do walki o obalenie kapitalizmu. Jeśli ktoś jest w stanie przebrnąć przez tak nachalną nowomowę, to książka Ajnenkiela będzie pokaźnym kompendium wiedzy o początkach rodzącego się państwa.


I wtedy wjeżdża On - cały na biało...

Gdy w roku 1916 szef rodzącego się polskiego wojska wydał rozkaz podkomendnym, by nie przyłączali się ani do Niemców ani do Rosjan. Z tego też powodu Piłsudski wylądował w twierdzy magdeburskiej, gdzie przebywał internowany aż do listopada 1918 roku, gdy Niemcami zatrzęsła rewolucja listopadowa. 10 listopada 1918 roku Marszałek przybywa do Warszawy w glorii chwały.

Dzięki uwięzieniu zaczyna tworzyć się jego legenda: uwięzienie usunęło go od zamieszek dwóch ostatnich lat wojny i uchroniło od zrobienia sobie nieprzyjaciół. Cieszył się więc poparciem wszystkich antyendeckich, nierewolucyjnych kół politycznych, oddanej mu poparciem Polskiej Organizacji Wojskowej, kadry wiernych legionistów i rządu lubelski z Ignacym Daszyńskim jako premierem. Przeszłość Marszałka: aureola bojów legionowych, fakt więzienia go przez Niemców - oto czynniki, które w przełomowym momencie odzyskiwania niepodległości, że uchodził za przyszłego  wodza.  Osoba jego wielu ludziom zastępowała wówczas program polityczny. 11 listopada 1918 roku Rada Regencyjna w Lublinie "wobec grożącego niebezpieczeństwa zewnętrznego i wewnętrznego, dla ujednolicenia wszystkich zarządzeń wojskowych i utrzymania porządku w kraju" uznała za niezbędne przekazać Piłsudskiemu całą władzę wojskową. Do Warszawy przybył premier Ignacy Daszyński. Marszałek zażądał, aby rząd lubelski się rozwiązał i pozostawił  mu swobodę działania. Tak też się stało.



Tydzień już zabawa taka: rozbrajanie prusaka...

Patriotyczne nastroje ludności, dążenie do jak najszybszego pozbycia się znienawidzonych okupantów, znalazły już ujście w rozbrajaniu Niemców,  , często samorzutnym. W Warszawie zaczęto ich rozbrajać 11 listopada. Jedynie o ratusz warszawski toczyły się większe walki.


Józef Piłsudski przybył do Warszawy 10 listopada. Dzień później natomiast Niemcy podpisały rozejm, co oznaczało w zasadzie zakończenie działań wojennych.

Narracja historyczna czasów dzisiejszych nie tylko wyparła niemal z pamięci mas Polaków skutki I wojny światowej, ale także skupia się (w porywach na dwóch) zbrojnych akcjach: odzyskaniu niepodległości roku 1918 oraz Bitwie Warszawskiej - czyli odparciu bolszewii w 1920 roku. Niemal kompletnie pomijany jest fakt pierwszego zbrojnego konfliktu po zakończeniu IWŚ - walk z Litwą o granice na wschodzie. Do tego dochodziły próby wybicia się na niepodległość Ukrainy. To w latach 1919-1921 rodziło się w Ukraińcach coś, co później eksplodowało w postaci rzezi wołyńskiej. Niestety przeważająca większość rodziców Polaków z pokolenia Kolumbów bardzo liczyła na to, że rękami Piłsudskiego ziemie zarówno litewskie i ukraińskie na powrót zostaną wcielone w granice odrodzonej Polski - kompletnie pomijając w tym temacie dążenia czy to litewskie, czy ukraińskie. Polacy ziem wschodnich wyrażali nadzieję inkorporacji, którą zaproponował Roman Dmowski. Wojska ukraińskie walcząc w roku 1919 na Wołyniu z Polską, prowadziły równocześnie działania wojenne z Armią Czerwoną pod hasłami budowy niezależnego państwa ukraińskiego.

Stanisław Cat-Mackiewicz pisał: Na wschodzie nie byliśmy nigdy narodem chłopów czy robotników kopalnianych, lecz narodem panów. Polacy na obszarach wschodnich byli warstwą panującą pod względem ekonomicznym, często przodującą pod względem kulturalnym: Na Litwie i Rusi chłop był Litwinem, Białorusinem lub Ukraińcem, natomiast miasta były polskie, inteligencja polska, większa własność polska.

To właśnie z powodu wypadków tłamszenia w latach 1919-1921 narodowościowych zrywów Ukrainy, dwadzieścia lat później dzieci Ukraińców walczących o niepodległość dokonywały brutalnego odwetu na dzieciach Polaków, którzy dwie dekady wcześniej mieli głęboko w poważaniu protesty ukraińskiego chłopstwa, które nie godziło się na polską okupację.

Józef Piłsudski zaproponował wówczas plan przeciwny pomysłom Dmowskiego: Marszałek przejawiał koncepcje federacyjne tzn. osłabienie Rosji przez  utworzenie na jej kresach szeregu małych państw. Roman Dmowski miał natomiast (poroniony jak się okazało: patrz na 45 lat okupacji ruskich w PRL) pomysł przyłączenia się do Rosji, pokonania Niemców i dopiero po tym wszystkim wybicia się na niepodległość spod sowieckiego jarzma. Jak widzimy, koncepcja federacyjna na razie zwycięża i od 75 lat mapa środkowej Europy przedstawia się dokładnie tak, jak marzył Piłsudski.

To właśnie przez owe konflikty pierwsze demokratyczne wybory do sejmu ustawodawczego przeprowadzano na raty. Wybory ogłoszono na dzień 26 stycznia 1919 roku. Na Suwalszczyźnie przeprowadzono je 16 lutego, a na Podlasiu - po zlikwidowaniu okupacji - 9 marca. Na Śląsku Cieszyńskim - 15 marca po odparciu inwazji wojsk czechosłowackich. W Białostockiem - 15 lipca. Posłowie z Pomorza dołączyli w maju 1920 roku, natomiast przedstawiciele ziemi wileńskiej pojawili się w sejmie dopiero w marcu 1922 roku.

W połowie 1922 roku nastał zewnętrzny spokój, dzięki czemu władze mogły skupić się na wyborze pierwszego prezydenta w historii Polski. O wypadkach grudnia '22 i zabójstwie Gabriela Narutowicza opowiada film pt. Śmierć prezydenta. "Scena balkonowa" z endeckim generałem, Józefem Hallerem, nadal robi na mnie duże wrażenie. Po wyborze na urząd prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, Józef Piłsudski wytrzymuje cztery lata w swojej posiadłości w Sulejówku. Ów groch z kapustą, o którym wspomniałem na początku, kończy się w maju 1926 roku zbrojnym przewrotem pod wodzą Marszałka, który będzie rządził krajem aż do śmierci.



Rząd premiera Wincentego Witosa został zaprzysiężony 10 maja 1926 roku. Sytuacja ekonomiczna Polski nie poprawiała się na dłuższy czas ani razu. Do akcji zbrojnie wkracza Piłsudski. Zamach majowy trwał między 12 a 15 maja 1926 roku. 14 maja rząd Witosa spacyfikowany i zepchnięty z Belwederu do Wilanowa, podaje się do dymisji. Prezydent Wojciechowski, będący po stronie rządowej, dymisję tę przyjmuje. W owym czasie zginęły 164 cywilne osoby. Łącznie liczba zabitych wyniosła 379 osób, rannych 920.



Na zakończenie chcę przytoczyć dość obszerny cytat autora książki, Andrzeja Ajnenkiela, pokazujący miotanie się przywódców ówczesnej Komunistycznej Partii Polski, która jest przecież ojcem i matką dla Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Autor oczywiście próbował wyjaśnić takie, a nie inne kroki KPP, jednak bije z tych zdań perfidny obraz komunistów-oportunistów. Przez takie fragmenty tej publikacji czytelnicy mogą odczuwać sporą niechęć do Od rządów ludowych do przewrotu majowego: Przewrót poparła również Komunistyczna Partia Polski. Wydała odezwę wzywającą masy do poparcia Piłsudskiego i obalenia rządów chjeno-piasta (koalicji ugrupowań chrześcijańskiej demokracji z ludowcami). Obok znanym nam już poglądów partii na Piłsudskiego jako na politycznego przedstawiciela drobnomieszczaństwa, usiłującego zwalczyć endecją reakcję, na tzw. błąd majowy KPP wywarł poważny wpływ faktyczny układ sił politycznych w stolicy. Niepoparcie demonstrujących przeciw Witosowi mas robotniczych groziło partii izolacją. Ówczesną argumentację KPP relacjonuje następująco pamiętnikarz: " Partia wzywa robotników do poparcia Piłsudskiego, bo "Dziadek" wystąpił przeciwko faszyzmowi, a jak faszyzm dostanie w łeb, wtedy pójdziemy dal. j jako siła samodzielna. Tymczasem nasze najbliższe cele pokrywają się z celami Piłsudskiego, który wprawdzie jest przeciwnikiem komunizmu, jednak..."

31 maja zebrało się Zgromadzenie Narodowe, by wybrać kandydaturę prezydenta. Stronnictwa lewicy sejmowej poparły kandydaturę Piłsudskiego. Posłowie komunistyczni złożyli wówczas deklarację, że będą głosować zarówno przeciw kandydaturze narodowo-demokratycznej - hr. Adolfa Bnińskiego, jak i przeciw Piłsudskiemu. Stanowisko swe motywowali tym, że marszałek jest nie tylko kandydatem lewicy sejmowej, "ale i kandydatem kapitalistów, bankierów, obszarników i  faszystów, bo obiecuje im rządy zabezpieczające ich panowanie, rządy wymierzone przeciw robotnikom i chłopom". KPP pierwsza ze wszystkich ugrupowań lewicy przeciwstawił się rządom Piłsudskiego.

          Większość tych, którzy poparli Marszałka w czasie przewrotu, wierzyła weń nadal.



 .

OCENA: 7/10 (bardzo dobra)
 

TYTUŁ: Od rządów ludowych do przewrotu majowego
AUTOR: Andrzej Ajnenkiel
WYDAWNICTWO: Państwowe Wydawnictwo "Wiedza Powszechna"
ILOŚĆ STRON: 472
 ROK: 1978

Egzemplarz kupiony w antykwariacie tomaszfu


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz