piątek, 28 lutego 2020

(nierecenzja): Aforyzmy Tadeusza Kotarbińskiego w dwóch systemach polityczno-społecznych

Odwiedziłem niedawno pobliską bibliotekę, w której korytarzu przez cały rok wystawiony jest regał z książkami wycofanymi ze zbiorów oraz takimi, które przynoszą czytelnicy z prywatnych biblioteczek. Wszystkie egzemplarze mają cenę, jaką charakteryzują się "książki z duszą" - 1 zł. Wyszperałem dla siebie drobną książeczkę pt. Kotarbiński - aforyzmy i myśli.  Po powierzchownym przekartkowaniu owego egzemplarza dostrzegłem ślady czytania. Lubię, gdy książka nie tylko leży przez lata na półce i zbiera kurz, ale jest czytana. Jeśli dodatkowo wewnątrz pojawiają się zakreślenia, jest to dla mnie znak, że książkę nie tylko ktoś czytał, ale, że wywarła ona na czytającym jakąś głębszą refleksję, skoro pozakreślane zostały fragmenty tekstu. Jeden aforyzm z owego zbioru myśli Tadeusza Kotarbińskiego został nawet zuchwale przez czytelniczkę długopisem poprawiony! Dlaczego czytelniczkę? Takie delikatne, drukowane pismo z zawijasami mogło wyjść tylko spod ręki kobiety. A dlaczego akurat Kotarbiński przykuł moją uwagę?




Tadeusz Kotarbiński to ceniony filozof i logik. Znakomicie na polskiej Wikipedii potraktowany został temat logiki związany z rozumowaniem - a to tylko szczątkowe nakreślenie całego problemu. Ogromne wrażenie zrobiły na mnie owe logiczno-filozoficzne rozważania polskiego filozofa, które w swojej powieści wykorzystał Jacek Dukaj. Lód jest dla mnie powieścią absolutnie zachwycającą z tego względu, że w uniwersum absolutnie wymyślone, bardzo umiejętnie zostały wplecione postaci z historii Polski oraz rosyjskie osobistości. Misternie utkana fabuła zawiera całe mnóstwo odniesień do prawdziwej historii obu narodów. Jednym z głównych elementów tych ponad tysiąca dwustu stron Lodu są dokonania Kotarbińskiego dotyczące właśnie tematu filozoficzno-logicznego. 

Który z aforyzmów czytelniczka postanowiła poprawić na swoją modłę? 

Wiedzieć, czego się nie ma, jest ważniejsze, niż wiedzieć, co się ma.

I czytelniczka w nawiasie dopisuje - (nie jest), po czym rozszerza swą myśl: Jeśli przywiązujemy większą wagę do tego, czego nie mamy, możemy zatracić to, co mamy.

Wspaniała kontra, nieprawdaż? Otóż nie do końca. Jest to natomiast piękny pokaz rozumowania ówczesnych czytelników. Książka została wydana w 1986 roku, czyli nadal w czasach komunizmu. I nie przyrównuję w tym momencie socjalizmu do komunizmu. Dopisek czytelniczki to wg mnie pokaz skrajnego komunizmu właśnie. Kotarbiński miał tę okazję, by doświadczyć życia w dwóch systemach polityczno-społecznych. A nawet w trzech, gdyby dodać do tego młodość w czasach zaborów. Urodził się w 1886 roku - przebrnął więc przez zabory, zasmakował wolnej Polski  w II RP a także został doceniony przez władze PRL. Czytelniczka swoim dopiskiem stwierdza ni mniej, ni więcej: "doceniaj to, co masz". Przez 45 lat komuny docenialiśmy to, co mieliśmy i z każdym rokiem państwo popadało w coraz większą ekonomiczną stagnację. I naprawdę mało pomogły zagraniczne kredyty zaciągnięte w czasach towarzysza Gierka, skoro brakowało cukru na stole, a żywność nadal była reglamentowana przy pomocy "kartek". Wówczas obywatel rzeczywiście mógł doceniać to, co miał, co zdobył, co wypracował. Doceniał, pielęgnował przeszłość, a rezultatem było cofanie się w rozwoju. 

Powyższy aforyzm Kotarbińskiego bezsprzecznie odnosi się do lat II RP (1918-39). Wówczas państwo próbowało podnosić się z kolan. Zdobycie niepodległości było ledwie początkiem ciężkiej pracy do osiągnięcia ekonomicznego sukcesu. Patrząc w przyszłość, patrząc na to, czego nie mamy, wcale nie zatracamy tego, co mamy. Rozwój społeczny, ekonomiczny, osobowy etc. związany jest właśnie z przyszłością - z wypatrywaniem tego, czego jeszcze nie mamy, do czego jeszcze nie doszliśmy, czego jeszcze nie osiągnęliśmy. Mam tylko nadzieję, że owa czytelniczka nie spłaszczyła słów Kotarbińskiego wyłącznie do spraw rodzinno-materialnych, które to sprawy są ledwie wycinkiem z całości życia społeczno-ekonomicznego. Aforyzm ów znakomicie w mojej opinii pasował też do czasów PRL - patrzymy w przyszłość, próbujmy się rozwijać, zamiast wyłącznie zatracać się w tym, co już mamy i przez historię popadać w stagnację.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz