czwartek, 16 kwietnia 2020

(nierecenzja): NIETYKALNI. REPORTAŻE ROKU 1999 - Gazeta Wyborcza

To kolejna z książek odratowanych za złotówkę z przybibliotecznej  półki, na której z reguły lądują pozycje przynoszone przez czytelników. Łup z czasów, gdy biblioteki nie były zamknięte z powodu obstrukcji związanej z Sars-Covid19. Najpierw zupełnym przypadkiem wyhaczyłem tę książkę w parkowym domku dla książek. Usiadłem sobie wśród przyjemnych wrześniowych cieni drzew i przewertowałem pierwsze strony owego zbioru reportaży. Po pierwsze świetny wehikuł czasu, bo reportaże pisane były w 1999 roku. Także można skonfrontować tekst z perspektywy minionych dwóch dekad. Traf chciał, że pierwszym reportażem była opowieść pań - Anny Binkot i Joanny Szczęsnej pt. Stal się leje, moc truchleje - o Salonie Niezależnych - czyli połączonych siłach Jacka Kleyffa - Janusza Weissa i... tego trzeciego. Siedziałem na tej ławeczce i jednym tchem pochłonąłem niemal 40 stron. Wpis o Salonie nadal wisi na blogu. Wreszcie odkopuję się z nadmiaru lektur styczniowo-lutowych, których zacząłem jednocześnie zbyt dużo. Stąd też mojej blogowej aktywności w pierwszym tegorocznym kwartale jak na lekarstwo.


 Oto fragment wstępu Małgorzaty Szejnert:

Oto nasze mydło i powidło, tuzin reportaży od Sasa do Lasa... (...) Mimo tak wielkiej rozbieżności tematów, miejsca i czasu, coś w tym wszystkim musi być wspólnego. Coś, co na tyle spodobało się czytelnikom, że wydobyli te teksty z "Gazety", aby zbudować z nich książkę. Odpowiedź mieści się w dwóch słowach - prawdziwy bohater. Prawdziwi bohaterowie reportażu to tacy, których los nie stoi w miejscu, których uczucia i czyny budzą w nas aprobatę i (albo) sprzeciw, a czasem współczucie, uśmiech rozbawienia lub wzruszenie ramion - ale nigdy chęć odłożenia tekstu. Pamiętamy o nich na drugi i trzeci dzień i bywa, że zmieniają nas samych, nawet jeśli o tym nie wiemy.

A jakie 12 opowieści znalazło się w Nietykalnych?
 (kolejność wg liczby oddanych głosów)

12. (reportaż marca) - Wioletta Gnacikowska - Wenus wiodąca Łódź na barykady - historia awangardowej grupy artystycznej Łódź- Kaliska. Reportaż mimo iż krótki, dziś zawiera w sobie o wiele, wiele, wiele więcej informacji na temat łódzki happeningistów. Na okładce niniejszej książki widnieje charakterystyczne zdjęcie - to właśnie jedna z prac grupy: obraz wykonany w 1986 roku pt. Siostry. W oryginale jest to obraz nieustalonego autorstwa, szkoły Fontainebleau: dwie panie siedzą w balii i trzymają się za piersi. Na okładkowym zdjęciu widzimy w wannie Małgorzatę Kapczyńską-Dopierałę, trzymającą Andrzeja Kwietniewskiego za sutek.

11. (reportaż stycznia) - Anna Biknot i Joanna Szczęsna - Stal się leje, moc truchleje - historia grupy kabaretowej Salon Niezależnych, o której przypomniałem tutaj.

10. (reportaż lutego) - Beata Pawlak - Uniosło nas w powietrze - opowieść o eksplozji gazu w warszawskiej Rotundzie PKO.


Ofiary: Halina Noremberg - była chora, zakatarzona. Koleżanki pytały, czemu nie idzie na zwolnienie. Powiedziała: Popracuję jeszcze tylko dzisiaj. Anna Chądzyńska - tego dnia siadła w kasie koleżanki. Wanda Fornal - żona wojskowego. Kilka lat nie mogła zajść w ciążę. Kiedy ostatnio pytano ją o to, uśmiechała się tajemniczo. Dwóch skarbników - Czesław Budnik i Lubomir Tatarczuk - siedzieli na dole, w skarbcu. Barbara Cicha - czarna, ładna dziewczyna w grubych szkłach. Maria Zawadzka - rzęsy miała tak długie, że na powiekach jej się opierały. Opowiadała, jak dobrze się uczy jej piętnastoletni syn. Maria Herman - właśnie wnuczka jej się urodziła. Bożena Zdunek - pracowała od godziny trzynastej, ale przyjechała wcześniej. W szatni w podziemiach zdejmowała jesionkę. Irena Pachówka - zamieniła się z koleżanką. Lucyna Bielecka - tryskała zdrowiem i energią. Pedantka. Zginęło trzynastu pracowników Rotundy. Z kas 17-23 - wszyscy. Zginęła Barbara Zalewska - miała kiosk z loterią. Zamknęła go i właśnie wychodziła z kuponami. Zginęli klienci i przechodnie. Magdalena i Zdzisław Kozakowie - studenci historii. Jeszcze nie zdążyli odebrać ślubnych zdjęć od fotografa. Zginęła pani, która w przejściu podziemnym sprzedawała cukierki i piłeczki na gumce, a do Rotundy przyszła się ogrzać i której długo nie można było zidentyfikować.

9. (reportaż sierpnia) - Anna Fostakowska - W chwaściorach - opowieść o pracy na roli wiejskich dzieci. Stan na czas, gdy droga do Unii Europejskiej, a co za tym idzie - poprawienie infrastruktury mechanicznej w rolnictwie - była jeszcze bardzo daleka: Polskie rolnictwo jest słabo zmechanizowane - mówi Jadwiga Groch z warszawskiego oddziału Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego - Dlatego dzieci wiejskie nadal muszą pracować, by pomóc rodzicom. W porównaniu z dziećmi miejskimi trzy razy częściej ulegają wypadkom. Powód - są bardziej narażone.

W każdym oddziale KRUS można znaleźć wykaz czynności, których wykonywania zabrania się dzieciom do lat 15. Są to m.in.:
- kierowanie ciągnikiem i obsługa kombajnów, maszyn żniwnych, kopaczek do ziemniaków i innych urządzeń z częściami tnącymi i wirującymi;
- sprzęganie i rozprzęganie maszyn z ciągnikami;
- obsługa maszyn do przygotowywania pasz oraz pras do siana;
- praca na górnym pomoście młockarni;
- jazda na wysoko załadowanych przyczepach;
- obsługa dmuchaw, przenośników taśmowych i ślimakowych do słomy.


8. (reportaż września) - Włodzimierz Nowak - Adam z Ewką żyli w raju - historia działalności formalnie nieistniejącej agencji towarzyskiej przy granicy w Słubicach - kurewskim i złodziejskim mieście - nie ja to wymyśliłem. Tak mówiła Czarna. Złota myśl: Jeśli nie masz po co żyć, żyj na złość innym. Jeśli ogarnia cię ochota do pracy, usiądź i poczekaj aż ci przejdzie.

7. (reportaż października) - Magdalena Grzebałkowska i Dorota Karaś - Jestem gruba jak śledź ulik - spotkanie z Lucyną Legut. Góralka znad morza, aktorka komediowa, malarka, autorka książek dla dzieci i dla dorosłych. Ulubiona książka dzieciństwa premierówny Agaty Buzek? Piotrek zgubił dziadka oko, a Jasiek chce dożyć spokojnej starości - premierówna nie była jednak w stanie przypomnieć sobie nazwiska autorki jej ulubionej opowiastki.

6. (reportaż czerwca) - Piotr Lipiński - Mięso, a w środku rzeźnik - obok Stali... najlepszy wg mnie reportaż w tym zbiorze - o tragicznych perypetiach Stanisława Wawrzeckiego - skazanego na karę śmierci przez powieszenie. Karę niezgodną z ówczesną Konstytucją PRL z roku 1952 - łapuwkarza nie skazuje się na śmierć. Ani dziś, ani w komunizmie. Jak to się mówi: kara niewspółmierna do winy.

Stanisław Wawrzecki w czasie "procesu"

5. (reportaż lipca) - Grzegorz Sroczyński - W białych tenisówkach - opowieść o prof. Zofii Kuratowskiej - jej karierze naukowej i zdegradowaniu przez władze komunistyczne do pracy lekarki w miejscowym szpitalu. I z taką banicją poradziła sobie znakomicie, będąc przede wszystkim oparciem dla zwykłych ludzi. W wolnej Polsce pani Senator i Ambasador RP. Reportaż napisany zaraz po śmierci bohaterki.

4. (reportaż maja) - Jacek Hugo-Bader - Komsomolec z głębin -  świetne przedstawienie sylwetki Dymitra Andrejewicza Romanowa - konstruktora najpotężniejszego okrętu podwodnego marynarki wojennej ZSRR. Porównywana do Titanica, niezatapialna maszyna wojenna... zatonęła po wybuchu pożaru na pokładzie. Miały być medale, odznaczenia, nagrody wszelkiej maści, uwielbienie i frykasy od władzy... Komsomolec zatonął, Związek Radziecki się rozpadł... i o wszystkich przyrzeczeniach władzy inżynier Romanow musiał zapomnieć. 20 lat życia poświęconego na projekt nie przyniosło owoców.

3. (reportaż kwietnia) - Beata Pawlak i Sławomir Zagórski - 117 dni Klaudii. Zapis walki - 26 października 1998 rok - na świat przychodzi Klaudia. Ma serce wielkości dużej wiśni, nerki jak dwie fasole jaś, żołądek pojemności naparstka na 20 kropli. Paznokcie to miękkie płytki. Małżowiny uszne nie mają chrząstki. Powieki są zrośnięte. Dziewczynka ma już włosy. 36 cm wzrostu / waga: 480 gramów - szósty miesiąc ciąży. Szans na przeżycie: 0. Ciekawy materiał na temat rozwoju człowieka od pierwszego dnia po zapłodnieniu.

2. (reportaż grudnia) - Jacek Hugo-Bader - Walentyna twist -  porywająca opowieść o trzech młodych kobietach: Walentyna Ponomariowa - 29 lat, pilot, inżynier, absolwentka, podobnie jak jej ojciec, elitarnego Moskiewskiego Instytutu Lotniczego, doktorantka z budowy silników lotniczych; Irina Sołowiewa - 27 lat, inżynier, córka nauczycieli, reprezentantka ZSRR w skokach spadochronowych; Walentyna Tierieszkowa - 26 lat, tkaczka, córka kołchoźnicy (ojciec poległ na fińskim froncie), sekretarz Komsomołu w fabryce Krasnyj Pieriekop w Jarosławiu. 

Specjaliści z Centrum Kierowania Lotami w Gwiezdnym Miasteczku pod Moskwą długo spierali się, którą wystrzelić w kosmos na statku kosmicznym Wostok-6. Zdecydował Chruszczow: poleci tkaczka. Na kosmodrom Bajkonur w Kazachstanie pojechała piątka wcześniej wybranych młodych kobiet, ale 16 czerwca 1963 roku w autobusie zmierzającym do statku Wostok były już tylko dwie dziewczyny w jasnoczerwonych skafandrach kosmicznych i jedna w kwiecistej sukience: w skafandrach Tierieszkowa i jej pierwsza dublerka Sołowiewa.

Lot "Miss Wszechświata" trwał prawie trzy doby - 16-19 czerwca 1963 roku, "po czym bezpiecznie wylądowała na polu kartofli w Kazachstanie".

w 2000 roku na krążek Live After Death zespołu Homo Twist trafiło koncertowe wykonanie utworu pt. Ten Years After, gdzie Maciej Maleńczuk brawurowo przypomniał historię męskiej załogi kosmodromu Bajkonur: Grają w siatkówkę. Kwiat radzieckiej młodzieży. Młodzi bogowie, współcześni herosi, podniebni akrobaci z gwardyjskich pułków myśliwskich. Jak na siatkarzy, to straszne maluchy - żaden nie przekracza 165 cm wzrostu, ale kosmonauta im mniejszy, tym lepiej, bo kabiny Wostoków, Woschodów i Sojuzów były koszmarnie ciasne. Serwuje Walek Bykowski. Przejmuje Andriusza Nikołajew i wystawia do Hermana Titowa, który potężnym uderzeniem ścina na połowę przeciwnika. Do bloku wyskakują Jurij Gagarin  i Paweł Popowicz, ale piłka po rękach obrońców wylatuje za boisko i spada na koc, na pupy dziewczyn, które leżą w strojach kąpielowych.Ubóstwiają zajęcia z chłopakami. Lubią na nich patrzeć. Im też niczego nie brakuje. Rozgrzane w słońcu, piękne, młode, gibkie, wysportowane jak sprężyny, tak jak chłopcy niezbyt wysokie, ale foremne jak diabli.


Mąż "Nieustraszonej Czajki" - Andriusza Nikołajew (po ślubie zaaranżowanym przez przywódcę ZSRR - Nikitę Chruszczowa) tak po latach scharakteryzował żonę: O mojej córce Alionie wszyscy mówią "dziecko Tierieszkowej". A niby do pioruna, dlaczego nie Nikołajewa? - wściekał się weteran-kosmonauta. Dziecko zostało posłane do szkoły pod nazwiskiem matki. To żona się uparła. Zawsze umiała mnie przerobić, ale to ja je wychowałem i niania. Człowiek, jak się żeni, to jego kobieta powinna być też przyjacielem. A Wala tylko pracowała, pracowała i nami w ogóle się nie zajmowała. Ciągle w rozjazdach, nigdy w domu, a jak się pojawiała, chciała brać dowództwo w swoje ręce... Jaka ona żarłoczna była na tę władzę, jak kochała te wszystkie zaszczyty, swoje miejsce w orszaku, w czajce, na trybunie... Życie by za to oddała, męża, rodzinę. Uwierzyła w swoje posłannictwo. Choć uczciwie trzeba przyznać, że wiele dobrego zdziałała.

W roku 1979 Nikołajew  napisał pozew o rozwód. Rok czekali na zgodę. Informacja o rozwodzie została objęta cenzurą.


1. (reportaż listopada) - Piotr Głuchowski - Nietykalni -  rozkręcona sprawa anonimowych listów, które pisał do Głuchowskiego sędzia w stanie spoczynku. Ergo: część sędziów w Zielonej Górze siedzi w kieszeni przestępców, którzy zwalniani są z aresztu nawet za zabójstwo. Rozwiązanie spraw: wyroki zamienione na kary pozbawienia wolności w innych sądach. Po wszystkim zieloogórscy sędziowie nadal piastowali swoje stanowiska. Dlaczego? Po prostu system naczyń połączonych - tzw. klika (podobnie jak z lekarzami): Pod decyzją o umorzeniu jest podpisany inny prokurator, ale łapuwkarz jest szefem tego, który umorzył. Przełożony może za sprawą podwładnego zrobić, co chce: odeprać, zawiesić, zamknąć. W prokuraturze jak w wojsku i kościele - są rozkazy, które nazywa się poleceniami.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz