czwartek, 7 maja 2020

JAROSŁAW IWASZKIEWICZ - PANNY Z WILKA [ZBIÓR OPOWIADAŃ] (OPINIA)

Jeśli jesteś, drogi czytelniku, choćby w jakimś minimalnym stopniu np. agnostykiem i wiesz, że po Drodze Mlecznej przemieszcza się jakaś moc, jakaś siła, coś co nawet naukowcy wpletli w teorię Wielkiego Wybuchu oraz okoliczności powstania Ziemi i nazwali to "boską cząstką" - jeśli jesteś taką osobowością, to doskonale wiesz, co się dzieje pod kopułą ludzkiego mózgu, gdy człowiek zaczyna czytać coś w idealnym momencie życia, że ów temat, który go teraz zajarał, trafił mu się jak manna z nieba... W wieku 34 lat sięgnąłem po Panny z Wilka i utonąłem w tej historii. Naprawdę na parę wieczorów byłem 37-letnim Wiktorem Rubenem... Co to jest za uczucie nie do opisania... Perspektywę przemijania i nieuchronności śmierci podjął w późniejszym czasie w swej twórczości choćby  Rafał Wojaczek - ale on zrobił to naprawdę "na grubo". Do tego stopnia na grubo, że i ja od jakichś 13 lat (i moich początków z muzyką Joy Division) zacząłem za każdym razem zaczynać życiorys od słów: Zacząłem umierać w styczniu 1986 roku...



Wydanie z serii "Koliber" w takie słowa zachęcało w 1980 roku do sięgnięcia po ów zbiór: Opowiadania zawarte w tomie, napisane przez Iwaszkiewicza w okresie międzywojennym, należą już do klasyki literatury polskiej. "Panny z Wilka" i "Brzezinę" - tak pięknie sfilmowane przez Andrzeja Wajdę - łączy wspólny motyw: niespełnionej miłości, żalu za wszystkim, co przemija i odpływa niepowrotnie. Akcja tych opowiadań rozgrywa się w letnim wiejskim pejzażu, mistrzowsko malowanym przez pisarza, i przyroda jakby współgra z przeżyciami bohaterów. "Róża" to historia wiejskiej kobiety, która po latach pracy "na służbie" wraca na wieś i kupuje sobie męża.

W okresie międzywojnia  Jarosław Iwaszkiewicz, oprócz pisania opowiadań, pełnił funkcję sekretarza marszałka sejmu - Macieja Rataja. Jak wspominał po latach Iwaszkiewicz - Praca ta polegała na towarzyszeniu Ratajowi we wszystkich oficjalnych uroczystościach oraz na otwieraniu oficjalnej korespondencji, odpowiadaniu na wszystkie podania, prośby o pomoc i wsparcie i tym podobne listy, skierowane do Rataja jako do marszałka sejmu.

W Pannach z Wilka Wiktor Ruben bierze sobie wolne z polecenia lekarza i jedzie wypocząć w rodzinne strony do wujostwa - pierwszy raz od piętnastu lat. Jedna myśl, jedno tchnienie przeszłości, jedno ukłucie nostalgii sprawia, że w drodze do Rożków skręca w dobrze znaną drogę do Wilka - Nadkładał dwa kilometry, aby zajść do tego dworu. Nazywał się zabawnie - Wilko. Tak się nazywał folwark z dworem, wsi żadnej nie było. Gdy tu ostatni raz był, pobyt jego przerwał wybuch Wielkiej Wojny, którą świat nazwał po latach I Wojną Światową. Wcielony do Murmańczyków, walczy na froncie wschodnim przeciw Rosji, przeprawia się do Francji. Później następuje odwrót do Kijowa.

Wszystkie siostry, owe panny z Wilka, wciąż tu są - Julcia - zamężna, dwoje dzieci; Kazia - rozwiedziona, jeden syn; Jola - zamężna, dzieci brak; Zosia - zamężna, jeden syn; Tunia - panna do wzięcia. No i jeszcze Fela, ale Fela nie żyje od ponad dziesięciu lat... A Wiktor Ruben? I nagle popłynął przed nim karawan obrazów, zdarzeń, mąk, walk i bezcelowych 'czynów". Pomyślał o życiu swoim, pogmatwanym i połamanym... Przez te kilka wieczorów z lekturą, byłem w skórze Wiktora Rubena, bo poczułem w nim nutkę teraźniejszego siebie - W Wilku przy stole rzadko się odzywał, stronił od ludzi, przychodził niezauważony i był do wczoraj przekonany, że nie zasługiwał na żadną uwagę. Piętnaście lat później Wiktor bryluje w towarzystwie, jest języczkiem u wagi, czuje się doceniony uwagą kobiet, których nie widział 15 lat. Ja w wieku lat 34 jestem takim Rubenem - za młodych lat introwertyk przemykający obok, dziś mogę śmiało brylować w przypadkowym towarzystwie. Dlaczego? Bo nigdy więcej identycznego towarzystwa nie spotkam, więc nie zależy mi już teraz na żadnej opinii kogoś z zewnątrz. 

Opis grobu Feli jest kwintesencją nie tyle ulotności ludzkiego życia, co przeraźliwym wypalaniu się ludzkiej pamięci o bliskich: Krzyże, powalone i nikłe, gdzieniegdzie tylko sterczały nad grobami. Trzeba było przejść to mrowie, aby dojść, pod samym już murem okolnym, do grobu rodzinnego państwa z Wilka. Ale i on był już przepełniony. Felę położono opodal w kącie, przy zbiegu dwóch murów, ułożonych z polnych kamieni. Nad grobem stał krzyż brzozowy otoczony sztachetami, ale mogiłka była zaniedbana. Wiktor popatrzył na ten wzgórek, na którym nie było ani jednego kwiatka, i zrozumiał, że jego pytanie o Felę nie dlatego było niestosowne, że poruszało świeżo zabliźnioną ranę, ale dlatego, że budziło rzeczy dawno już zapomniane. Tak, z tego, co mówiła dziś Tunia, z tego jak wyglądał ten grób, wynikało dobitnie, że o Feli nikt już nie pamięta


Jak to leciało?  Chłopska pamięć czci bliskich umarłych jedynie do max do trzeciego pokolenia. Ilu z Was, drodzy czytelnicy, zna historie związane z pradziadkami? No właśnie. Ja mam jedno zdjęcie pradziadków (na ślubnej fotografii dziadków) i mogę jedynie odczytać imiona pra-pradziatków z karty zgonu matki mojego dziadka... I gdybym nie opróżnił domu nieżyjących dziadków przed sprzedażą, pamiątki te wylądowałyby w piecu.

Człowieczy los słowami Wiktora: ... zobaczył wyraźnie, jakie to wszystko było pozażyciowe, teoretyczne i jak zupełnie nie można było sprawdzić wartości tych postanowień. "Śmierć Jurkowi poplątała wszystkie szyki. Odszedł, zanim się dowiedział, jak to wszystko nic nie znaczy - to, co człowiek postanawia i dokonywa świadomie, a wszystko ważne i dokonane niechcący zostaje gdzieś za nami  i potem nas ściga, albo my je, co gorsza, ścigamy".

Oto, jak rozszyfrowałem okładkowe Panny z Wilka: od lewej: Kazia/Julcia; Fela; Jola; Zosia/Tunia.


---------------------------------------------------------------- 


Brzezina jest z kolei opowieścią o śmierci. Smutną? Być może dla osoby, która w społeczeństwie zachodu pełni rolę "człowieka pospolitego", opowiadanie, do którego wdarła się pozorna wesołość, by przykryć opary śmierci, jest nad wyraz smutna. Człowiek niepospolity natomiast - on szuka dróg, które sprawią, że będzie naprawdę szczęśliwy w tym niesamowitym cudzie, zwanym życiem. Niestety w szkole powszechnej / pospolitej, nie uczy się o tym, jak radzić sobie ze śmiercią najbliższych. I to właśnie m. in. dlatego doświadczenie śmieci bliskiej osoby stać się może traumą na wiele, wiele lat. Człowiekiem pospolitym jest w Brzezinie Bolesław, starszy brat śmiertelnie chorego Stanisława: Przerażał go stan brata i na próżno starał  się sobie to wyobrazić, ale ponieważ nie przeżył żadnej straty naprawdę, nie przychodziło mu to z łatwością. Przy śmierci matki był nawet obecny, ale sam fakt wydawał mu się nierzeczywisty. Potem nie mógł tego zrozumieć, ani odczuć, tak jakby matka była zawsze w drugim pokoju. A jeszcze potem przyzwyczaił się, że nigdy nie wchodziła do tego, w którym on był. A tymczasem tutaj ta piaskowa mogiła [żony] w brzezinie była czymś nie do odrzucenia.


Spotkałem kiedyś jedną osobę, dla której śmierć ojca była tak paraliżującą myślą, że owa osoba nie mogła w pełni cieszyć się własnym życiem. Dopiero, gdy jej ojciec umarł, kamień z serca spadł i poczuła niesamowitą ulgę. Ja tę nieuchronność zaakceptowałem kilka lat temu i już nic nie jest mi w stanie zakłócić szczęśliwości życia. Oczywiście po pogrzebie pewnie skończy się u mnie na piciu na umór, bo innego scenariusza / 48 godzin po / sobie na razie nie wyobrażam.

Sugestii tylnego opisu na książce się oczywiście poddałem i obejrzałem ekranizację obu opowiadań w reżyserii Andrzeja Wajdy - o ile książkowo Panny z Wilka robią na mnie dużo większe wrażenie, niż Brzezina, to z filmami jest dokładnie na odwrót...
 ---------------------------------------------------------------- 


Róża to krótka historyjka wiejskiej kobiety, która po latach pracy "na służbie" wraca na wieś i kupuje sobie męża... Trzydziestoparoletnia Róża Genowefa Bińkowska wraca do rodzinnego domu, do matki Weroniki po ponad dziesięciu latach pracy kucharki w mieście. Tutaj też mamy śmierć. Jednak Róża ponownie wyruszy na dwa lata "na służbę", by znów zarobić pieniądze, a w rodzinnej wsi będzie na nią czekał przyszły mąż - na razie szesnastoletni. Ale Róża znów wróci do siebie na wieś, do młodego męża, który cierpliwie czeka na nią, na czarne ubranie i na srebrny zegarek. Szczęść Boże, Różo!

 .

OCENA: 8/10 (rewelacyjna)
 

TYTUŁ: Panny z Wilka
AUTOR: Jarosław Iwaszkiewicz
WYDAWNICTWO: Książka i Wiedza
ILOŚĆ STRON: 234
 ROK: 1979
CENA: 3 zł.
Egzemplarz kupiony na pchlim targu



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

APOCALYPTICA - "Ekscytacja kreatora połączeń" [METAL HAMMER 9/2024]

Apocalyptica zaskoczyła mnie w tym roku swoją płytą po trzykroć - wypuścili drugą część z materiałem Metalliki, który znów postanowili zagra...