poniedziałek, 12 kwietnia 2021

ANARUK. CHŁOPIEC Z GRENLANDII - "Sraj to", czyli lektur szkolnych reinterpretacja...

Na dzień dobry mała chronologia wydarzeń, które doprowadziły mnie do lektury tego opowiadania: najpierw Karolina Czarnecka zaśpiewała na swojej pierwszej płycie utwór pt. Anaruk ze wspaniałym tekstem Michała Walczaka; później głośno zrobiło się w mediach internetowych o artykule, który popełnili na blogu poznaj grenlandię Państwo dociekliwi badacze - Agata Lubowicka i Adam Jarniewski; po czasie w ręce wpadła mi natomiast książka autorstwa Czesława Centkiewicza... chociaż  w sumie to książka powinna być na początku, ale się strasznie z tą szkolną lekturą w owym czasie rozminąłem. A może i była omawiana, a ja tylko nic z niej nie pamiętam? W każdym razie w pamięci nie zostało mi zupełnie nic z historii o inuickim chłopcu. Uruchomiła mnie za to próba dintojry na licentia poetica Czesława Centkiewicza, że niby zmyślił historię, że nigdy nie spotkał żadnego Anaruka, że nawet na Grenlandii nie był, i że opowiadnie pana autora to żaden tam reportaż, a rzecz kompletnie wymyślona, sfingowana i w ogóle zrobił pan autor wszystkich literaturoznawców w bambuko... I zostaje mi zapytać tylko:
 
 
To naprawdę wolność twórcza nie pozwala już na posiłkowanie się imaginacją? Nie można sobie napisać para-reportażowej historyjki imitującej prawdziwe wydarzenia? Przecież nowela Anaruk. Chłopiec z Grenlandii wcale nie wymagała i nadal nie wymaga tego, by być prawdziwą. To ma być przede wszystkim ciekawa przygoda dla dzieci ze szkoły podstawowej, a nie wielka wierność faktom. A teraz dorośli, ogarnięci ludzie są wielce zaskoczeni tym, że Anaruk nawet nigdy nie istniał. Nie wiem, jak mam to skomentować... Dobrze, że badaczom odpowiada lapidarność języka, jakim napisana jest ta lektura. A o co cały ten szum?
 
Jest 2017 rok. Siostra Adama Jarniewskiego przyjeżdża na Grenlandię z dziewięcioletnią córką Mają. Przybywają w odwiedziny. Dziewczynka ma ze sobą zeszyty i książki, bo wyjazd na Grenlandię jest dla niej przerwą od szkoły. Córka Adama, Alina, bierze w ręce cienką książkę z miękką, wymiętoloną przez kilka roczników poznańskich uczniów okładką, z której uśmiecha się okutany w futro chłopiec – tytułowy Anaruk. I wtedy pada to filmowe niemal zdanie, od którego wszystko się zaczęło: - Tato, ten chłopiec nie może tak się nazywać! Co się okazało? "Anaruk" to w tłumaczeniu na polski dość osobliwa zbitka składająceasię z czasownika "srać" w trybie rozkazującym oraz zaimka rzeczowego "to", co daje niefortunny rezultat w postaci "sraj to".
 
 
 
Musiało dojść do przejęzyczenia, bo nikt nie podejrzewa przecież Centkiewicza o okrutny żart.  Skoro ojciec głównego bohatera ma na imię Tugto ("renifer"), poprawne imię chłopca to zapewne Amaroq, czyli "wilk". Opowiadanie napisał autor w roku 1937.  Śledztwo autorów bloga wykazało, że chłopiec z książki Centkiewicza to Simeon Ferdinand Noa Umeerinneq Larsen, syn Thorvalda i Frederikke, urodził się 25 lutego 1923 roku w Pikiiddi. Mężczyzna zginął w lawinie w wieku 24 lat, w 1947 roku. Nasz bohater umarł, zanim książka o Anaruku zdążyła zyskać swą ogromną popularność i szturmem wtargnąć do polskich szkół. Również nikt z rodziny nie wiedział, że młodzi czytelnicy w Polsce mają go za dobrego znajomego, a może nawet przyjaciela niejakiego Czesława Centkiewicza, który rzekomo obserwował życie jego rodziny i współmieszkańców – napisano na blogu. Z kolei zdjęcie Anaruka z bardzo charakterystycznej okładki książki wcale nie wykonał Czesław Centkiewicz, a jest to - tak samo jak inne zdjęcia z ówczesnych wydań (przedstawione jako dokumentalne) - fotos z filmu Palos brudefærd (Wyprawa po narzeczoną) z 1934 roku.
 

 
 
Muzyka: Michał Górczyński / Jacek Kita
Tekst: Michał Walczak
 
"Anaruk" (2018)

Niechciane ciąże, rozbite rodziny 
 konsekwencje alkoholizmu 
 Oderwany od tradycji tęsknię za igloo 
  
 Kto uleczy mą duszę tej nocy  
w ciemności serfuję i wołam pomocy  
blady, depresyjny - odpływa kra,  
kra kra kra kra - Anaruk to ja  
 
Prowadzi mnie przez życie kruk  
idzie era lodowcowa 
nie czuję nóg 
 nagle na krę spada kropla,  
pierzcha grenlandzka ryba  
Biel czerwią się pokrywa  
Anaruk dostał okresu, 
chyba...  
 
Marzył zawsze jego tata, żeby w końcu mieć chłopaka 
Choć Anaruk miał być synem, przeobraził się w dziewczynę  
Nie było kwiatów, nie było magii  
pierwszy okres na Grenlandii  
lektur szkolnych reinterpretacja 
 rośnie nowa młodzież, nowa edukacja  
 
Odpływa w mrok biało-czerwona kra 
 kra kra kra kra - Anaruk to ja 
 To jest czołówka niezależnego kina  
To jest mój własny one woman musical  
 
Kto uleczy mą duszę tej nocy  
w ciemności serfuję i wołam pomocy  
blady, depresyjny - odpływa kra  
kra, kra kra kra - Anaruk to ja




 .

OCENA: 5/10 (przeciętna)
 

TYTUŁ: Anaruk. Chłopiec z Grenlandii
AUTOR: Czesław Centkiewicz
WYDAWNICTWO: Oficyna wydawnicza GMP / Poznań
ILOŚĆ STRON: 46
 ROK: 1997
CENA: 1 zł.
 
Egzemplarz ocalony przed biblioteczną utylizacją

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz