Na dzień dobry mała chronologia wydarzeń, które doprowadziły mnie do
lektury tego opowiadania: najpierw Karolina Czarnecka zaśpiewała na
swojej pierwszej płycie utwór pt. Anaruk ze wspaniałym
tekstem Michała Walczaka; później głośno zrobiło się w mediach
internetowych o artykule, który popełnili na blogu poznaj grenlandię
Państwo dociekliwi badacze - Agata Lubowicka i Adam Jarniewski; po
czasie w ręce wpadła mi natomiast książka autorstwa Czesława
Centkiewicza... chociaż w sumie to książka powinna być na początku, ale
się strasznie z tą szkolną lekturą w owym czasie rozminąłem. A może i
była omawiana, a ja tylko nic z niej nie pamiętam? W każdym razie w
pamięci nie zostało mi zupełnie nic z historii o inuickim chłopcu.
Uruchomiła mnie za to próba dintojry na licentia poetica Czesława
Centkiewicza, że niby zmyślił historię, że nigdy nie spotkał żadnego
Anaruka, że nawet na Grenlandii nie był, i że opowiadnie pana autora to
żaden tam reportaż, a rzecz kompletnie wymyślona, sfingowana i w ogóle
zrobił pan autor wszystkich literaturoznawców w bambuko... I zostaje mi
zapytać tylko:
To naprawdę wolność twórcza nie pozwala już na posiłkowanie
się imaginacją? Nie można sobie napisać para-reportażowej historyjki
imitującej prawdziwe wydarzenia? Przecież nowela Anaruk. Chłopiec z Grenlandii wcale nie
wymagała i nadal nie wymaga tego, by być prawdziwą. To ma być przede
wszystkim ciekawa przygoda dla dzieci ze szkoły podstawowej, a nie
wielka wierność faktom. A teraz dorośli, ogarnięci ludzie są wielce
zaskoczeni tym, że Anaruk nawet nigdy nie istniał. Nie wiem, jak mam to
skomentować... Dobrze, że badaczom odpowiada lapidarność języka, jakim napisana jest ta lektura. A o co cały ten szum?
siostra
Adama z dziewięcioletnią córką Mają. Dziewczynka ma ze sobą zeszyty i
książki, bo wyjazd na Grenlandię jest dla niej przerwą od szkoły. Córka
Adama, Alina, "bierze w ręce cienką książkę z miękką, wymiętoloną przez
kilka roczników poznańskich uczniów okładką, z której uśmiecha się
okutany w futro chłopiec – tytułowy Anaruk" – napisze później w artykule
na ten temat.
I wtedy pada to filmowe niemal zdanie, od którego wszystko się zaczęło: -
Tato, ten chłopiec nie może tak się nazywać! (https://tvn24.pl)
Jest 2017 rok. Siostra Adama Jarniewskiego przyjeżdża na Grenlandię z dziewięcioletnią córką Mają. Przybywają w odwiedziny. Dziewczynka ma ze sobą zeszyty i książki, bo wyjazd na Grenlandię jest dla niej przerwą od szkoły. Córka Adama, Alina, bierze w ręce cienką książkę z miękką, wymiętoloną przez kilka roczników poznańskich uczniów okładką, z której uśmiecha się okutany w futro chłopiec – tytułowy Anaruk. I wtedy pada to filmowe niemal zdanie, od którego wszystko się zaczęło: - Tato, ten chłopiec nie może tak się nazywać! Co się okazało? "Anaruk" to w tłumaczeniu na polski dość osobliwa zbitka składająceasię z czasownika "srać" w trybie rozkazującym oraz zaimka rzeczowego
"to", co daje niefortunny rezultat w postaci "sraj to".Musiało dojść do przejęzyczenia, bo nikt nie podejrzewa przecież Centkiewicza o okrutny żart. Skoro ojciec głównego bohatera ma na imię Tugto ("renifer"), poprawne imię chłopca to zapewne Amaroq, czyli "wilk". Opowiadanie napisał autor w roku 1937. Śledztwo autorów bloga wykazało, że chłopiec z książki Centkiewicza to Simeon Ferdinand Noa Umeerinneq Larsen, syn Thorvalda i Frederikke,
urodził się 25 lutego 1923 roku w Pikiiddi. Mężczyzna zginął w lawinie w
wieku 24 lat, w 1947 roku. Nasz bohater umarł, zanim książka o Anaruku zdążyła zyskać swą ogromną
popularność i szturmem wtargnąć do polskich szkół. Również nikt z
rodziny nie wiedział, że młodzi czytelnicy w Polsce mają go za dobrego
znajomego, a może nawet przyjaciela niejakiego Czesława Centkiewicza,
który rzekomo obserwował życie jego rodziny i współmieszkańców –
napisano na blogu.
Z kolei zdjęcie Anaruka z bardzo charakterystycznej okładki książki wcale nie wykonał Czesław
Centkiewicz, a jest to - tak samo jak inne zdjęcia z ówczesnych wydań (przedstawione jako
dokumentalne) - fotos z filmu Palos brudefærd (Wyprawa po narzeczoną) z
1934 roku.
Muzyka: Michał Górczyński / Jacek Kita
Tekst: Michał Walczak
"Anaruk" (2018)
Niechciane ciąże, rozbite rodziny
konsekwencje alkoholizmu
Oderwany od tradycji
tęsknię za igloo
Kto uleczy mą duszę tej nocy
w ciemności serfuję i wołam pomocy
blady, depresyjny - odpływa kra,
kra kra kra kra - Anaruk to ja
Prowadzi mnie przez życie kruk
idzie era lodowcowa
nie czuję nóg
nagle na krę spada kropla,
pierzcha grenlandzka ryba
Biel czerwią się pokrywa
Anaruk dostał okresu,
chyba...
Marzył zawsze jego tata,
żeby w końcu mieć chłopaka
Choć Anaruk miał być synem,
przeobraził się w dziewczynę
Nie było kwiatów, nie było magii
pierwszy okres na Grenlandii
lektur szkolnych reinterpretacja
rośnie nowa młodzież, nowa edukacja
Odpływa w mrok biało-czerwona kra
kra kra kra kra - Anaruk to ja
To jest czołówka niezależnego kina
To jest mój własny one woman musical
Kto uleczy mą duszę tej nocy
w ciemności serfuję i wołam pomocy
blady, depresyjny - odpływa kra
kra, kra kra kra - Anaruk to ja
siostra
Adama z dziewięcioletnią córką Mają. Dziewczynka ma ze sobą zeszyty i
książki, bo wyjazd na Grenlandię jest dla niej przerwą od szkoły. Córka
Adama, Alina, "bierze w ręce cienką książkę z miękką, wymiętoloną przez
kilka roczników poznańskich uczniów okładką, z której uśmiecha się
okutany w futro chłopiec – tytułowy Anaruk" – napisze później w artykule
na ten temat.
I wtedy pada to filmowe niemal zdanie, od którego wszystko się zaczęło: -
Tato, ten chłopiec nie może tak się nazywać! (https://tvn24.pl)
.
OCENA: 5/10 (przeciętna)
TYTUŁ: Anaruk. Chłopiec z Grenlandii
AUTOR: Czesław Centkiewicz
WYDAWNICTWO: Oficyna wydawnicza GMP / Poznań
ILOŚĆ STRON: 46
ROK: 1997
CENA: 1 zł.
Egzemplarz ocalony przed biblioteczną utylizacją
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz