wtorek, 11 maja 2021

GIORGIO CHIELLINI & MAURIZIO CROSETTI - PIŁKARZ, KTÓRY NIE CHODZIŁ NA SKRÓTY. AUTOBIOGRAFIA [OPINIA]

Dawno temu, kiedy przeczytałem autobiografie Antonio Conte i Andrei Pirlo (najlepszą dla mnie, jeśli chodzi o zwierzenia piłkarzy Juventusu); kiedy wreszcie kończyłem tę, którą zaprezentował kibicom Starej Damy Gigi Buffon,  to pomyślałem wówczas, że chciałbym poczytać o losach drugiej ówczesnej (i jak pokazał czas, nadal obecnej) legendy Juve - Kielona. Sześć lat później trzymam w rękach egzemplarz autobiografii doświadczonego obrońcy Juventusu, a wszystko dzięki oficjalnemu polskiemu fanklubowi kibiców Juve - JuvePoland.com; fanklubowi, którego stronę internetową odwiedzałem po raz pierwszy na szkolnych lekcjach informatyki, bo w 2000 roku to o komputerze, a tym bardziej dostępie do Internetu mogłem sobie jeszcze pomarzyć. Wziąłem udział w konkursie, z odpowiedziami byłem tak szybki, jak Chiellini w linii obrony Juventusu, no i mam. Wygrałem, paczka dotarła i jestem już po lekturze. Giorgio dyktował swoje przemyślenia trzydziestu pięciu lat życia w idealnym momencie... nie dla siebie, a dla fana Juve: ze sportowego punktu widzenia wszystko wydawało się w klubie iść jak po maśle - osiem scudetti z rzędu, wygrane dziewiąte i trrrach! ... prawie jak więzadła w kolanie Kielona.
 
 
My, kibice Juve, znajdujemy się aktualnie w sportowej dupie. Choćby nie wiem jak ktoś próbował zaklinać rzeczywistość, klub w 365 dni znalazł się na sportowym rozdrożu. Już przed sezonem 2019/2020 z obozu sterników klubu nie dochodziły najlepsze informacje - oto zarząd stanął po stronie zawodników i Allegri został zwolniony. Jak się okazało - nie ważne, kto by tam przyszedł, nie dało się okiełznać szatni. Sam psioczyłem przez moment na Sarriego (głównie przez sabotaż i oddanie Coppa Italia szmatom z Napoli), ale pan palacz przynajmniej mistrzostwo ocalił...

Znów książka o Juve trafia mi się w maju (ostatnio Buffon). Znów pozostało kilka dni do finałowego meczu Pucharu Włoch - tym razem przeciwnikiem będzie Atalanta. Kiedy pisałem podobne zdanie w 2017 roku, Buffonowi się nie udało, albo nie... Udało się połowicznie: wygrane scudetto, wygrany finał Coppa Italia i łomot od Barcelony w finale Ligi Mistrzów. Cztery lata później wygranie Pucharu Włoch to nie jest żaden przedsmak, to jest zdecydowanie apogeum obecnych sportowych możliwości Juventusu. Żywię głęboką nadzieję, że tarcza za puchar znajdzie się na przyszłosezonowych strojach (tych, które wyglądają jak z bazaru, na którym dostałem swój pierwszy i jedyny komplet meczowy Del Piero), a środowy wygrany finał będzie drugim i ostatnim sukcesem w gablocie Pirlo na ławce Juve.
 
Mistrzostwo poszło się gonić. Pamiętacie słowa Szczęsnego? Nie chcemy być zapamiętani jako ci,  którzy to spierdolą. No i coś , panie Wojciechu, nie pykło... Dla fanów wróciły najczarniejsze wspomnienia, kiedy to na ławce Juventusu siedział Del Neri, krok po kroku niszcząc sezon. Zdaję sobie sprawę z tego, że ktoś z czytających może mieć pewne obiekcje na moje twierdzenia - Ej! A spuszczenie do Serie B to jakie wspomnienia są? Białe? I odpowiem: O tamtych czasach zapomniałem na niemal dekadę. Przez dziewięć lat zarząd klubu robił wszystko, by ów mroczny okres historii wymazać z pamięci kibiców. I jeśli o mnie chodzi - udało im się to. Seryjne zdobywanie mistrzostw kraju stało się dla mnie czymś powszednim. Powszednim, ale ZAWSZE mega przyjemnym doświadczeniem. A dziś? Nie sądziłem, że drużyna tej klasy co Juventus może w rok się rozlecieć. Coś, co z mozołem, uporem i pasją budowano niemal dziesięć lat, rozsypało się ot tak jak zamek z piasku... Nie sądziłem też, że kiedykolwiek będę cieszył się z odpadnięcia Juve z Ligi Mistrzów - a cieszyłem się, kiedy odpadli z Porto i mogli skoncentrować siły na Serie A... No... Skoncentrowali się, że ho! Wydaje mi się, że teraz chyba wiem, jak czuje się rdzennie włoski kibic Juventusu, dla którego najważniejsze jest scudetto.

Mimo wszystko zdobycie Pucharu Włoch również jest ważnym wydarzeniem, dla nas obecnie najważniejszym. I będę się wkurzał, ściskał mój 25-letni szalik Juve i cieszył z każdego gola wbitego Atalancie. I przyjdzie Allegri, wywali pół składu ludzi nienadających się, i po prostu niegodnych grania w koszulce Juve, poukłada pomoc tej drużyny i za rok o tej porze będziemy świętować mistrzostwo Włoch. No, chyba, że Cristiano zostaje, wówczas najsensowniejszą opcją wydaje się Zidane. Na razie przed nami środowy finał. O dwóch spotkaniach Serie A poprzedzających mecz z Atalantą nie mam ochoty teraz rozmyślać; przegramy → Liga Europy wita; wygramy → przyjemna niespodzianka i awans do CL, co po ostatnich wyczynach zespołu wydaje się na ten moment ponad ich siły. Ale dopóki piłka w grze...
 
 
Superpuchar Włoch 2021: Juventus - Napoli 2:0
 
 
DOBRY, WŁOSKI PIŁKARZ. A JAKI DZIAŁACZ?
 
A co autobiografią Kielona? Pierwsza rzuca się w oczy solidność wykonania - tyle właśnie daje gruba, sztywna oprawa. A treść? Przez pierwsze 80 stron bałem się, że będzie to coś na modłę moralitetu, który swego czasu w pierwszej książce zaserwował mi mój pierwszy piłkarski idol - Alex Del Piero. Ot, taki strumień świadomości w temacie odpowiedniego postępowania na boisku i poza nim. Na (moje) szczęście więcej mięsa fani Juve dostają w dalszej części... i od rozdziału "Światło i cień" znów wraca ton przestrzegająco-karcący. Największe wrażenie zrobił na mnie fragment dotyczący reformy rozgrywek Serie A oraz uwaga... Superligi. Tyle zamieszania w świecie futbolu wywołała ostatnio burza dotycząca Superligi, że głowa mała! Oczywiście cała sprawa przedstawiana była przez szefów UEFA jako knucie za plecami europejskiej federacji, a okazuje się, że rozgrywki Superligi to w gruncie rzeczy typowa tajemnica pliszynela - wszyscy wiedzą, ale gdy zabiera się w tym temacie publicznie głos, pół piłkarskiego światka robi wielkie oczy, niby to z niedowierzania. W ramach dozwolonego recenzenckiego wykorzystania krótkich fragmentów, chcę przytoczyć w tym miejscu ów akapit:
 
Zapłaciłbym z własnej kieszeni, żeby co tydzień grać przeciwko najlepszym klubom europejskim, żeby tak wyglądała nasza Serie A. Z drugiej strony będąc również romantykiem, wiem, że nie da się wiecznie rozgrywać wielkich meczów i lekceważyć rangi turniejów krajowych. Trzeba znaleźć kompromis, ale żeby dobrze sprzedać naszą piłkę, potrzebujemy zmian w scenariuszu. Rozgrywki Serie A z dwudziestoma zespołami są nie do utrzymania, we Włoszech nawet 18 to za dużo. Odpowiednią liczbą byłoby 16, to by podniosło jakość. Mistrzostwa krajowe z szesnastoma drużynami i więcej miejsca dla Ligi Mistrzów - tak widzę przyszłość futbolu. Zwolni się miejsce w kalendarzu, nie będzie problemu z rozgrywaniem różnych turniejów równolegle, trzeba tylko dobrze zgrać to w czasie.
 
Niestety prawda jest taka, że różnej maści "moralizatorzy", zwolennicy mistrzostw krajowych wymyślą rozmaite powody, ponieważ boją się stracić kasę. Rozumiem to - kto żyje z praw do transmisji, ten nie może być w pełni entuzjastą Superligi, w końcu jednak osiągniemy porozumienie, które zagwarantuje zyski wszystkim bez wyjątku. Zapewne jeszcze nie w latach 2024/27, a będziemy musieli poczekać do sezonu 2027/30. (...) Wciąż gramy według kalendarza sprzed dwudziestu lat, co nie jest normalne, bo piłka całkowicie się zmieniła. Nie można tkwić w przeszłości. Może w swoim drugim sportowym życiu zajmę się właśnie tym... (...) Gdy wyobrażam sobie przyszłość, to widzę siebie jako szefa Europejskiego Stowarzyszenia Klubów - ECA, przeprowadzającego zmiany w Lidze Mistrzów, czy Superlidze. Tak, to mnie interesuje i wierzę, że w niedalekiej przyszłości się tym zajmę.
 
Kielon zaczął dyktowanie autobiografii wraz z początkiem sezonu 2019/2020, gdy wychodził z paskudnej kontuzji zerwania więzadeł w kolanie. Niemal rok temu... Tak, Szanowni Państwo - jeśli nie teraz Giovanni Vincenzo Infantino, to za osiem lat przyjdzie Chiellini, i tak będziemy świadkami poważnych zmian w europejskich rozgrywkach. Robienie dziś wielkich oczu w temacie Superligi co najwyżej delikatnie odsunie te zmiany w czasie. Tak czy siak one staną się faktem.
 
 
 
- Manewry można wytrenować, chemii między ludźmi już nie;
- Nauczyłem się, że nie gra się tylko dla zabawy. Każdego dnia, w każdej minucie coś budujemy;
 
Przykro mi to pisać, ale czytając powyższe dwa fragmenty (choć wiem, że to nie o nim) miałem przed oczami Wojciecha Szczęsnego. Od stycznia reprezentant Polski jest po prostu bez formy. Kiedy od czasu do czasu oglądałem go w barwach Romy, byłem przekonany, że mimo tego, że jest zadziwiająco dobrym bramkarzem, to żadnych pucharów nie podniesie, bo gra tylko w słabej Romie. Za nim dwa sezony w podstawowym składzie Juve, a ja nadal mam poczucie, że Szczęsny "gra tylko dla zabawy". Ani razu nie widziałem go przed meczem skoncentrowanego, wyłączonego, skupionego... Wieczne śmiechy i żarty, a na boisku będzie co będzie. Takie rozładowywanie napięcia jest dobre na cztery dni, ale cały czas? Być może tak nie jest, ale ja mam takie odczucia względem Wojtka i ucieszę się, jeśli z Interem i Atalantą będzie bronił Gigi, bo chemii między ludźmi się nie da wytrenować.
 
---
 
Jeszcze fragmencik o Pirlo-trenerze: Oczywiście, jako trener Andrea będzie musiał wrócić na Ziemię, ponieważ nie może oczekiwać, że jego podopieczni będą mieć oczy dookoła głowy jak on, wymagać od nich rzeczy, które dla ludzi są niewykonalne - jakże szybko się o tych trudnościach przekonaliśmy! Ciekawe, czy Chiellini pisząc te słowa w ogóle wyobrażał sobie Pirlo na ławce Juventusu... Jestem skłonny uwierzyć, że tak... za dziesięć lat, a nie w trwającym sezonie... Ech... Kolejny mroczny moment w historii Juve... Kończący się właśnie sezon jest niczym agonia - agonia zarówno kibiców, jak i piłkarzy w biało-czarnych barwach. Jeśli uda się wyszarpać z tej katastrofy coś więcej, będzie można być tylko wdzięcznym losowi. Nadal trzymam kciuki za finał Pucharu Włoch.

Żeby jednak wznosić zwycięskie puchary, potrzeba większej ciągłości i systematyczności. Musimy zejść z tej huśtawki. Osobiście życzę fanom Juve oraz klubowi jak najszybszego wdrożenia w życie tych postanowień rychło po rozpoczęciu sezonu 2021/2022, bo jak kończył Giorgio swoją opowieść: Między członkami grupy tworzy się wyjątkowa chemia. To ona znacznie bardziej wpływa na losy drużyny niż indywidualne talenty. Tworzyć zespół to nie tylko slogan. To coś, do czego wszyscy powinniśmy dążyć. Czego sobie i wszystkim sympatyzującym z juvepoland.com życzę.

.


OCENA: 6/10 (dobra)

TYTUŁ:   Giorgio Chiellini. Piłkarz, który nie chodzi na skróty
AUTORZY: Giorgio Chiellini; Maurizzio Crosetti
TŁUMACZENIE:   Marta Magdalena Borkowska
WYDAWNICTWO:   Otwarte
ILOŚĆ STRON:   312 + 8 stron ze zdjęciami
 ROK:   2021
 
Egzemplarz wygrany w konkursie zorganizowanym przez polski fanklub Juventusu - JuvePoland.
 
 

 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz