Odszedł... Umarł... Już Go nie boli, już Go pierdolone raczysko nie żre, nie męczy, nie odbiera Mu sił. Drugi raz na Legendy Metalu już niestety nie pojedziemy, albowiem wczoraj umarła Jedna z Nich... w 35 rocznicę koncertów u boku Metalliki w Spodku... "Kurwa mać" ...
Moje spotkania z twórczością Romana Kostrzewskiego opisałem dość szeroko przy okazji wrażeń z czytania wywiadu-rzeki pt. Głos z ciemności. Nie będę więc wystrzeliwał się z genezy tejże po raz wtóry. Muzyka muzyką, ale te teksty! A tekściarze, którymi inspirował się w swoim pisaniu Kostrzewski wcale nie gorsi, więc Katowska twórczość to skarbnica słowa poetyckiego (nie tylko polskiego), Jego poetyka czerpie pełnymi garściami z Goethego, Nietzschego, Twaina, Tadeusza Micińskiego, czy Jerzego Urbana.
Niby wszyscy zainteresowani tematem choroby Romana Kostrzewskiego wiedzieli, że to raczej śmiertelny nowotwór, mimo wszystko jakoś bardzo szeroko nie komentowano publicznie o tym, co miało nadejść. Z ekranów telefonów i laptopów płynęły wieści o walce, o zbiórce, o koncercie we Wrocławiu... W świecie informacji internetowej trafiłem na dwie takie, które nie dawały jakichś większych nadziei na pokonanie choroby. Po pierwsze - ciągły brak nowej solowej płyty Romana. Luft w przedsprzedaży zapowiedziano w czerwcu ubiegłego roku. Od tej pory cisza. Zamawiający otrzymali na zachętę utwór pt. Migoce znicz w wersji mp3. Reszta materiału na razie owiana jest tajemnicą.
Po drugie ubiegłoroczny wrześniowy koncert zespołu Kat & Roman Kostrzewski w Gomunicach, kiedy to Romek niby tak żartem "dziękował ze sceny, bo jak z niej zejdzie po koncercie, to może z dziękowaniem nie zdążyć". I jak historia pokazała, był to ostatni występ Kostrzewskiego...
publiczność: Nie ma Kata bez Romana! Nie ma Kata bez Romana!
Romek: Robicie im niefajną robotę, bo ja skłaniam zespół do tego, że jak już tak się stanie niefajnie, to ich zachęcam, żeby grali dalej. A wśród was musi znaleźć się ten, który będzie ryczał.
Arkadiusz Jakubik skleja teksty z pisarstwa Vargi i Świetlickiego; ja posklejałem z Kostrzewskiego...
ŚMIERTELNY RAPSOD: POPIÓR a.d. 2022
Za oknami chłód
Już życie śpi
bo przyszła ona w wieczornej topieli, w czerni zagrobnej
Tego wieczoru i on dostał się
więc masz, masz Go wampirze
- Ej! Wy kto?!
- Śmierć!
A wszystko po to, aby Bóg miał Raj
Raju nie ma
Teraz kamienny dom przeznaczony
gdyż sądny przyszedł dzień
Zima - wieczór lutowy
Samotny rejs
Tylko raz złożą nas w łodzi tej (1)
Płyń, łódko, płyń (1)
ponad wir, czarny pył życia chwil (1)
by w nocy szatana przyjąć dłoń
tak jak Faust!
Nad bramą stary klupie dzwon
Przyszedł mrok
Za czarci dzwon, złowieszczy kult
za heavy metal - wypijem ciecz
Miał plan - zadał cios nieobliczalny
Tej codzienności bólu
i choroby złamał bicz!
Kończy się coś
Kończy się dzień
Nie ma Cię - jest noc
Nie ma Cię - już dzień...
Teraz już chcesz - teraz i tu
Powiedzieć: "Tak! Bóg to mój wróg!"
Odszedłeś
Nie chciałeś, żeby krzyż deptał po Twym sercu
Jednak będą płakać po Tobie
Zszedłeś w dół, wstąpiłeś do piekła
Mijałeś słońca i trwasz -
bowiem jeśli żyć chcesz wiecznie (2)
Umrzeć najpierw musisz (2)
i umarłeś
Przed dwunastą niebo nie!
lecz po dwudziestej to nie tak!
Romanie martwy...
Grzeszny za życia (2)
Święty po śmierci (2)
Czyj że to pogrzeb? - szeleści wiatr
Czyj że to pogrzeb puka do drzwi?
W sadzie śmiertelnego piękna
teraz okryty snem
jedna lampka, jeden kwiat - milczenie
Śmiercią kręty wir
Trąby aż... oleandry tnie
Wieczny sen niech żyje nam
Czarną karetą wybierasz się na piwo...
Kto ssał? Bóg? Wąż?
Kto ssał?
Ktoś kłamie wciąż... i ssie.
Już wiesz?
A Tobie żaden kapłon nie będzie pon
Wiara w zacmentarność to nie Twój fioł
A Tobie żaden farorz nie będzie pon
Wiara w zacmentarność
klupie dzwon.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz