Nie przypuszczałem, że przyjdzie mi w ramach blogowych pisać o komiksie. Może nie zupełnie, ale jednak (dwuczęściowy) komiks jest integralnym elementem solowej płyty Bruce'a Dickinsona - wokalisty, frontmana Iron Maiden - ikony wyrosłej z nurtu Nowej Fali Brytyjskiego Heavy Metalu. Projekt Mandrake - koncepcja równie zagadkowa, co ta przy Lulu od Lou Reeda i Metalliki, nieprawdaż? No i w rodzimym Internecie poleciało na solówkę Dickinsona klika niezrozumiałych bluzgów - że generyczne, że (podobnie jak 72 Seasons Metalliki) robione za pomocą EjAj, że przerost formy (wydania) nad treścią... No, właśnie niezupełnie.
Mam wrażenie, że ileśdziesiąt procent słuchaczy po prostu odpaliło spotifaja, nie dotrwali oni nawet do trzeciego numeru a wszystko skomentowali jakże wzniosłym "meh...". Poznawanie muzyki dziś jest dziwne - ludzie skipują kolejne strumieniowane do ich telefonów (w zasadzie komputerów) pliki po dwudziestu sekundach, chyba nawet nie odsłuchują albumu w całości, a następnie w komentarzu tu czy tam ląduje ocena, albo - o zgrozo recenzja - że płyta słaba, że nic w pamięci nie zostaje... A Dickinson do tego albumu zaangażował nawet Sienkiewicza!
Kiedy w lutym 2024 roku dotarła do mnie informacja o nowej solowej płycie Bruce'a Dickinsona, nie byłem tymi wiadomościami jakoś specjalnie podjarany. To przecież Dickinson, ten z Iron Maiden, a ja nie cierpię Iron Maiden (poza dwoma wyjątkami). Z solowym materiałem Bronka mam jedno wspomnienie - składanka naszego Teraz Rocka pt. Hard As A Rock, a na niej otwieracz w postaci Abduction. A był 2005 rok. Nie ruszyłem wówczas tropem wyśledzenia pełnej zawartości albumu ówczesnego solowego wokalisty Maidenów, bo był to zbiór piosenek: płyta CD, jakaś książeczka z tekstami i sama muzyka, czyli zbiór kompletnie odrębnych od siebie numerów, tekstowo niepowiązanych w ogóle, sama muzyka taka, jakiej należy się spodziewać po gościu, który para się heavy metalem. ALE! Na YouTube zobaczyłem właśnie TO kompaktowe wydanie nowej płyty. Wydanie z komiksem. W koncepcję The Mandrake Project wkręciłem się wtedy na tyle mocno, żeby rozważyć kupno droższego, rozbudowanego wydania kompaktowego.
Chwilę później na stronie metalnews.pl został zorganizowany konkurs, w którym do wygrania było winylowe wydanie The Mandrake Project. Pomyślałem: Wezmę udział, wygram i przy odsłuchiwaniu będę sobie podczytywał dołączony komiks w jeszcze większym formacie; i teksty będą wypisane większą czcionką. Samej płyty posłucham z plików, bo i tak gramofonu nie mam, a winyle jeśli do mnie trafiają, to wyłącznie do ozdoby. Ten również miał być w gruncie rzeczy do ozdoby. No i wygrałem. Przyszło do mnie owo winylowe wydanie... W którym nie było nic oprócz dwóch czarnych krążków i wkładki z tekstami... Komiksu w powiększonym rozmiarze nie było... ba! W ogóle w wersji winylowej nie ma żadnego komiksu! (jeśli ktoś gustuje w wersjach winylowych, musi się dodatkowo zaopatrzyć w siedmiocalowy singiel otwierający płytę - Afterglow of Ragnarok. Dołączony komiks jest identycznej wielkości - 7" - co wydanie na CD). Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dokonałem barteru. Wymiany znaczy. Ktoś szukał wydania winylowego, a że miałem zafoliowane, to kontrahent przystał na taką formę zdobycia swojego egzemplarza. W okolicach premiery winylowy The Mandrake Project był o jakieś 30 procent droższy niż bogato wydane CD, więc do wymiany doszło z uśmiechami na ustach.
W POGONI ZA NIEŚMIERTELNOŚCIĄ
Bardzo podoba mi się podejście Dickinsona do formy, w jakiej postanowił on przedstawić swój najnowszy solowy album; wszak Bruce jest mega gwiazdą ostrzejszej odmiany muzyki rozrywkowej i samą mocą rozpoznawalności swojego nazwiska mógłby po prostu wydać kolejne muzyczne cokolwiek i odcinać kupony przy entej trasie koncertowej. Z wypowiedzi frontmana Iron Maiden jasno wynika, że muzyka na The Mandrake Project powstawała od wielu lat, więc należy przypuszczać, że dźwięki były gotowe wcześniej niż teksty (vide: Eternity Has Failed wykorzystany w Iron Maiden). I to właśnie teksty (a w zasadzie podzielenie ich na koncepcyjną opowieść nurtu fantasy) jest cloue tegoż solowego wydawnictwa. Bruce dał słuchaczom (i czytelnikom) całkiem zgrabną iluzję tego, że to tekst tej trwającej godzinę, podzielonej na dziesięć rozdziałów opowieści jest ważniejszy od muzyki. A cóż to za opowieść?
Kolejna z odsłon pogoni człowieka za nieśmiertelnością, ubrana tym razem w komiks: Dr Necropolis i pomagająca mu piękna pielęgniarka Lea, mierzą się z dwoma czarnymi charakterami – profesorem Łazarzem juniorem, który usilnie próbuje znaleźć sposób, by uchronić ojca (również wielkiego naukowca – Łazarza seniora) od postępującej demencji, oraz senatorem Kalifornii - Edmundem Kelley’em, który z kolei po śmierci swego ojca (w 1968 roku) chce nadal rozwijać „Projekt Mandrake” – zamrażanie, jako przywracanie ludzi do życia. Do krążka dołączony jest rysunkowy prequel serii komiksów przygotowywanych przez Dickinsona: jest to dziesięć numerów, które będą się ukazywać co kwartał. Czy każdy zeszyt będzie rozwijał w formie komiksu jeden utwór albumu „The Mandrake Project”? Tu już każdy zainteresowany musi podjąć odpowiednie kroki i zaopatrzyć się w wydawane przez Dickinsona komiksy.
Zacznijmy od okładki - miedziana moneta na czarnym tle. Na monecie widzimy wygrawerowaną łacińską sentencję: Schwytała mnie śmierć, lecz nie uwięziła. Widać też coś na kształt „drzewa życia”, które swymi korzeniami oplata zarówno ludzkie zwłoki, jak i kości dawno umarłych istot. Widać też lata: 1941-1968. Wg komiksowej historii naszkicowanej przez Bruce’a, to właśnie w roku 1941 ojciec przywołanego już senatora Edmunda Kelley’a rozpoczął badania o kryptonimie „The Mandrake Project”, czyli ożywianiu martwych przez zamrażanie. Rok 1968 to śmierć jego ojca. Przejmując kontrolę nad Projektem Mandrake, młodszy Kelley spotyka Łazarza seniora w hipisowskich czasach lat 60. Pod wrażeniem pracy genialnego psychobiologa, przyszły senator oferuje ów projekt Łazarzowi, wiedząc, że jeśli się powiedzie, zarobią wspólnie mnóstwo pieniędzy. Muzyka jak jest, każdy po odpaleniu spotifaja słyszy. Ja postaram się naświetlić delikatnie konceptualność tekstowo-komiksowej fabuły, jaką przedstawia ów albumowy prequel pt. Afterglow of Ragnarok - pierwszy singiel promujący ten album jest równocześnie utworem otwierającym tę konceptualną opowieść. Tytuł nawiązuje oczywiście do mitologii nordyckiej, a można go tłumaczyć jako Powidoki Ragnarock – wielka walka dwóch przeciwnych sił strawi do szczętu świat, ale pojawi się era bez przemocy i wojen. Znalezienie sposobu na nieśmiertelność człowieka ma być właśnie tą erą szczęśliwości gatunku ludzkiego.
Many Doors To Hell - historia powrotu do żywych dra Necropolisa. Ten geniusz przepełniony jest pragnieniami, których nie może pojąć, mimo wszystko doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że posiada kluczowe umiejętności, które niezbędne są do powodzenia Projektu Mandrake. Charakterystyką szalejących w nim skonfliktowanych sił Necropolis przypomina postać Jezusa, którego na kartach swej powieści Ostatnie kuszenie Chrystusa wykreował Nikos Kazantzakis.
Rain On The Graves - rzecz, zdaje się, dotyczy profesora Łazarza juniora, który mając obsesję uratowania ojca od postępującej demencji chce dokonać swego dzieła. W jego świecie cel uświęca środki, więc gotowy jest poświęcić wszystko, by udowodnić, że godzien jest nosić imię Łazarz (ten, którego wskrzesił Chrystus). Utwór zilustrowany jest naprawdę zgrabnie przedstawionym teledyskiem.
Ressurection Men - równie mrocznie przedstawiona profesja obu profesorów Łazarzów – ojca i syna: Niektórzy mówią, że okradamy groby / W istocie – rozkopujemy je / Mam na imię Łazarz - wskrzeszam umarłych. Być może jest to również nawiązanie Dickinsona do komiksowej postaci Mitcha Shelleya, zwanego właśnie Resurrection Man, który co prawda nie jest superbohaterem sensu stricto, ale dzięki pewnej modyfikacji krwioobiegu, nigdy nie mógł być w pełni martwy. Za każdym razem zmartwychwstawał, przyjmując inną postać.
Fingers In The Wounds - młodszy Łazarz już wie, że do powodzenia swojego planu związanego z Projektem Mandrake potrzebuje umiejętności innego – równie genialnego człowieka. Spotyka na swojej drodze dra Nekropolisa i ma nadzieję, że to właśnie ów wybuchowy, socjopatyczny dziwak posiada zdolności potrzebne do powodzenia projektu zapoczątkowanego przez Łazarza seniora.
Face In The Mirror - tekst utworu wydaje się być retrospekcją roku 1968, kiedy to Edmund Kelley, dowiedziawszy się o śmierci swego ojca, staje przed trudnym zadaniem kontynuowania badań nad Projektem Mandrake. Nie do końca jest jednak przekonany, czy poradzi sobie z kontynuowaniem dzieła ojca. Targają nim zarówno osobiste wątpliwości podołania zadaniu, jak i oddźwięk środowiska, które z niego dworuje. Kelley przedstawiony jest tutaj niczym Noe, który budując arkę, również wystawiał się na drwiny.
Eternity Has Failed - w końcu na drodze młodego Łazarza staje on – doktor Necropolis - socjopata i sierota, który oprócz rodziców, stracił także rodzeństwo. Z letargu znieczulicy budzą go głosy zmarłego rodzeństwa. Postanawia pomóc Łazarzowi juniorowi uratować seniora od demencji i wkroczyć na drogę nieśmiertelności gatunku ludzkiego: Zbudujemy ten pomost, by ludzie mogli żyć, ponieważ wieczność zawiodła – śpiewa Dickinson. Projekt Mandrake zaczyna się materializować.
Shadow Of The Gods - utwór najbardziej tekstowo w gatunku fantasy. Duch zmarłego ojca senatora Kelley’a próbuje skontaktować się z doktorem Necropolisem, by ten był dla niego nekromantą – czarodziejem/przekaźnikiem przyzywającym duchy zmarłych, aby te mogły przekazać żyjącym bliskim wypadki przyszłości. W taki sposób Kelley senior próbuje ocalić spadkobiercę Projektu Mandrake (swego syna) przed wieczną zgubą.
Sonata (Immortal Beloved) - czyżby wskrzeszenie przez dra Necropolisa ukochanej Lei było punktem kulminacyjnym powodzenia Projektu Mandrake? Czyżby dzieło zapoczątkowane w 1941 roku naprawdę się zmaterializowało? Czy ludzie naprawdę pokonają śmierć?
Doskonale wiem, że jeszcze sporo zgłębiania przede mną. Jeśli ktoś szuka w sztuce muzycznej czegoś więcej niż podrygiwania w takt lepiej lub gorzej zaaranżowanych piosenek, to polecam The Mandrake Project właśnie ze względu na zajmującą lekturę opowiedzianej tu historii. Bo muzyka jest w tym przypadku ważna, ale to komiksowa fabuła de facto gra tu pierwsze skrzypce… tzn. gitary. Wielkość czcionki w książeczce z tekstami naprawdę robi robotę.
fabuła: Bruce Dickinson
scenariusz: Tony Lee
ilustracje: Staz Johnson
ilustracje okładkowe: Bill Sienkiewicz
napisy: Troy Peteri
edycja: Rantz Horseley
współpraca edytorska: Jasminne Saravia
kolorowanie: GABO
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz