wtorek, 25 czerwca 2019

FRANCIS SCOTT FITZGERALD - WIELKI GATSBY [OPINIA]

Klasyka literatury z wielką miłością do przepastnego luksusu na pierwszym planie. Wielka Wojna (IWŚ) skończyła się jakiś czas temu. Jest początek lat. 20. Społeczeństwo amerykańskie znajduje się pod pręgieżem prohibicji. Panuje twardy patriarchat, który w najbogatszych sferach Ameryki objawia się ekstremalnie władczą naturą mężczyzn względem kobiet. Taki Thomas Buchanan po wypiciu kilku głębszych rozprawiał nad tym, „czy należy podrywać żony innych ludzi”.  Jak kobiety mają się odnaleźć w takim społeczeństwie? Dokładnie tak, jak odnalazła się w nim jedna z głównych postaci w  powieści Francisa Scotta Fitzgeralda – miłość głównego bohatera – pani Daisy Buchanan: „Głupiutka. To najlepsze wyjście dla dziewczyny. Być piękną głuptaską”. I wcale nie ma tu mowy o byciu głupią dosłownie. Chodzi raczej o emocjonalną pustotę panien i żon tamtych czasów. 




W żadnym miejscu tej powieści nie można by nawet pomyśleć, że Daisy Buchanan była głupia. Była zimną egoistką bez uczuć wyższych. Wszystko po to by zdobyć bogatego męża, leżeć, pachnieć, nadstawiać tyłka zawsze, gdy zechce mąż, rodzić dzieci, leżeć, pachnieć, nadstawiać dupy, odpłacać mężowi za wieczne hulanki i zdrady hulankami i zdradami właśnie. Wszystko to podsycone jest dysonansem kołtunerii własnych czterech ścian: W dzisiejszych czasach ludzie zaczynają szydzić z instytucji małżeństwa, z rodziny, a jutro wykpią resztę i pozwolą się czarnym żenić z białymi – powie Tom Buchanan w czasie obiadu. Ot, wspaniałomyślny obrońca podstawowej komórki społecznej, który kilkadziesiąt godzin temu zerżnął żonę znajomego właściciela warsztatu samochodowego. Aż cały tapczan chodził... A Nick Carraway nasłuchiwał.

Oczywiście świat od początków ludzkości jest usłany masą szarości, więc i w takim społeczeństwie trafiały się niewieście wyjątki. Ot, na przykład w pełni wyemancypowana, osiągająca sukcesy w golfie – Jordan Baker. Ona także leży i pachnie, ale tylko w chwilach relaksu. Panna Baker poszła zdecydowanie drogą męską. To ona we własnym domu rozdaje karty.

Jay Gatsby od najmłodszych lat dążył do pozycji, która pozwoliłaby mu zdobyć kobietę z wyższych sfer. Chciał być znany, ceniony, zdobywać kontakty „na mieście”, zjednywać sobie ludzi. Owa kobieta miała być w tym wielkim planie tylko żoną, która będzie świetnie prezentować się w towarzystwie bogaczy. James Gatz - główna postać powieści Wielki Gatsby - jednak nie był w stanie przewidzieć, że dopadnie go przekleństwo zakochania. Od tego momentu zaczyna się powolna degradacja człowieczeństwa u Gatsby’ego. 

Poznał kobietę swego życia jako biedaczyna i aby ją posiąść na stałe, musiał zacząć część planu swego życia, by zaślepić Daisy bogactwem.



Jak manna z nieba, do stóp biedaczyny Jamesa Gatza spadła mafia, która na trwającej od dłuższego czasu prohibicji zaczęła zbijać ogromny majątek. Gatsby doczepił się do tej rozrastającej się organizacji. 




W wykupionych mafijnym kapitałem sklepach z mydłem i powidłem prowadzona była oczywiście sprzedaż bimbru. A, że tak rozprowadzany alkohol był towarem chodliwym o nieograniczonej niemal dostępności, przybytków takich przybywało na rogach ulic, przez co alkohol stał się jeszcze tańszy, niż przed wprowadzeniem przez rząd prohibicji. Mafijne rynki zaczęły się rozrastać. Dołączyli bankierzy, maklerzy, prezesi… Był tylko jeden warunek: główny bohater miał być na świeczniku. Miał wystawiać się na osąd prasy, miał złożyć o sobie strawną legendę, miał nieustannie być pod obstrzałem reporterów. Zgodził się na bycie przynętą, by po prostu odciągnąć uwagę od osób z drugiego rzędu, którzy nie niepokojeni zamieszaniem pomnażali majątki w tempie błyskawicznym. 




Moralny upadek w zamian za góry pieniędzy i status nowobogackiego parweniusza staje się dla czytelnika faktem.

To druga klasyczna powieść na tym blogu, która zostaje w pamięci na zawsze już od pierwszego zdania, którym autor opowieść tę rozpoczyna. Podobne odczucia miałem w przypadku Dumy i uprzedzenia swego czasu. Gdy byłem młodszy i wrażliwszy ojciec mój dał mi pewną radę, nad którą do dziś często się zastanawiam: "Ile razy masz ochotę kogoś krytykować" - powiedział - "przypomnij sobie, że nie wszyscy ludzie na tym świecie mieli takie możliwości jak ty". (...) W rezultacie unikam pochopnych sądów i zwyczaj ten uczynił ze mnie powiernika wielu interesujących ludzi, a także ofiarę niejednego nudziarza - Nick Carraway.

.

OCENA: 7/10 (Bardzo dobra)



AUTOR: Francis Scott Fitzgerald
TYTUŁ:   Wielki Gatsby
TŁUMACZENIE:   Ariadna Demkowska - Bohdziewicz
WYDAWNICTWO:   Książka i Wiedza
ILOŚĆ STRON:   240
 ROK:   1985

 .
Egzemplarz dorwany w parku z budki na książki. Przeczytany - oddany. Powieść przeczytałem dzięki pannie Abigail Jailette i jej wideoblogom na YouTube.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz