W filmie Jesteś Bogiem są trzy sceny z Krzysztofem Kozakiem, pierwszym polskim rapowym wydawcą z prawdziwego zdarzenia. Oczywiście należy również pamiętać o Sławomirze Pietrzaku - założycielu własnej wytwórni S.P. Records, która obok swojego flagowego zespołu - Kultu - już w połowie lat 90. wydawała hip-hopowe składanki i pierwsze albumy rodzimych rapowych składów - Kaliber 44 tego najlepszym przykładem. Ale jesteśmy przy Kozaku: Pieniądze chowałem po kieszeniach - czytamy pierwsze zdania z książki Za drinem drin - Zawsze miałem ich sporo. Nie, nie w plikach. W roladach. Jestem jednym z pierwszych rapowych wydawców (...) Dla wielu jestem tym nieuczciwym wydawcą, który okradł Paktofonikę. Od premiery filmu o zespole Paktofonika w tym roku minie dekada. Przez ten czas sprawy zaczęły się rozjaśniać. 10 lat to spory upływ czasu i dzięki temu...
... sytuacja wokół zarówno samego
zespołu, "nieuczciwego wydawcy", jak i motywów Rahima wespół z twórcami
filmu zaczyna się mocno klarować. Historia zmagań jednego z najsłynniejszych hiphopowych składów w Polsce - zmagań z zastaną rzeczywistością - po dekadzie przestała być jedynie wersją wydarzeń Sebastiana Salberta i ludzi wynajętych do krzewienia takiego, a nie innego obrazu "faktów" z życia zespołu. A zamiary twórców filmu były wydaje się jasne. Z pomocą przychodzi nam ów film, wydany dekadę temu na płycie DVD. Otóż do wyboru są tam różne ścieżki dźwiękowe. Jest i taka, w której na tle filmowych wydarzeń wypowiadają się właśnie twórcy filmu: reżyser Leszek Dawid, scenarzysta Maciej Pisuk, operator Radosław Ładczuk oraz producent Jerzy Kapuściński. Mija pół godziny filmu, na ekranie po raz pierwszy pojawia się postać Kozy i wjeżdżają panowie twórcy z opisywaniem widzianej sceny:
Maciej Pisuk (scenarzysta): To jest scena z postacią fikcyjną, niemniej bardzo charakterystyczną dla tamtych czasów. To był pewien typ biznesmena, z którym się chyba wszyscy artyści wtedy zetknęli. Ja myślę, że każdy z nas zna co najmniej kilka osób, które mogłyby służyć jako protoplastę pana Kozy.
Leszek Dawid (reżyser): To jest też taki moment w historii dla chłopaków, gdzie im się wydaje, że niemożliwe staje się możliwe. Jak Rahim opowiadał o tamtym czasie i mówił o plikach banknotów, które widział wystające z kieszeni; o tym, jak lekką ręką zostały im rozdane jakieś banknoty, na które oni nigdy w życiu... Tak łatwo ich nie dostali i tak łatwo się do nich po prostu nie mogli dostać, no to wydawało im się, że to jest początek czegoś, jakiegoś naprawdę wielkiego i się też tak na to zapatrywali.
Pan scenarzysta zrobił z Kozy fikcyjną postać! I upiera się przy tym stwierdzeniu, mimo iż owa fikcyjna postać nosi dokładnie takie samo imię i nazwisko, jak działający wówczas jeszcze pod szyldem "P. H. Kopalnia"... Krzysztof Koza. Ktoś może oczywiście próbować użyć tego taniego chwytu, że "wszelkie podobieństwa do imion i nazwisk są przypadkowe", no ale, kurwa, nie w tym przypadku. Protoplastą (jak to określił Pisuk) filmowego Krzysztofa Kozy był... uwaga... Krzysztof Koza. Ten prawdziwy, istniejący, działający, nagrywający i wydający.
Autorzy książki: Hubert Kęska & Krzysztof Kozak
Krzysztof Kozak: "Jestem Koza, ale mówcie na mnie Kozak" - Tak w filmie "Jesteś Bogiem" przedstawił się grający mnie aktor. Rahim wie, że zmieniłem nazwisko. Z Koza na Kozak. Stąd Kozanostra. Ksywę wymyślił mi Tede. "Ty, on zmienił nazwisko...". To dodawało mi powagi, gangsterskiego prestiżu. (...) Po premierze filmu żona omal nie rzuciła mi na stół papierów rozwodowych.Byłem w kinie z nią i czternastoletnią wówczas córką. Zobaczyły na ekranie moją postać jako otoczonego prostytutkami gangstera, który o mały włos nie rozjechał Magika. Według Rahima miałem grozić Fokusowi, że zakopię go w lesie. Zastraszać ich w studiu, znęcać się nad nimi psychicznie. Nie byłem w stanie tego spokojnie oglądać, zacząłem głośno krzyczeć i kląć.
Fakt, Kozak groził zakopaniem w lesie, ale Ryszardowi Andrzejewskiemu ps. Peja; ale gdy nagrywał się na automatyczną sekretarkę telefonu Pei, był wówczas mocno najebany, a jak dobrze wiedzą doświadczeni alkoholem ludzie, po alko opcje i nastawienie do sytuacji i ludzi w danej chwili dość mocno się zmieniają. Z owych nagrywek Kozaka powstał jeden z najbardziej rozpoznawalnych skitów polskiego rapu - Ski Skład 2003:
Trochę jak w słynnym dowcipie o Radiu Erewań: Czy to prawda, że na Placu Czerwonym rozdają samochody? Radio Erewań odpowiada: tak, to prawda, ale nie samochody, tylko rowery, nie na Placu Czerwonym, tylko w okolicach Dworca Warszawskiego i nie rozdają, tylko kradną.
W filmie w scenie na Bogucicach Kozak podjeżdża dość charakterystycznym samochodem - Jeepem, który łudząco przypomina Toyotę 4runner, którą woził się wówczas pan wydawca, a która jakieś półtora roku później stanie się własnością Tede, jako rozliczenie za solowy album "S.P.O.R.T.". Nie, panie Macieju, postać biznesmena Kozy nie jest postacią fikcyjną. Jest postacią bardzo charakterystyczną, portretującą Krzysztofa Kozaka. To za tak bardzo jawnie wypowiadane głupoty twórców "Jesteś Bogiem", Kozak spotkał się z nimi na sali sądowej:
Jedno się nie zmienia: Krzysztof Kozak już do końca będzie żył z łatką jednego z najbardziej kontrowersyjnych wydawców w światku polskiej muzyki. Tego już nikt mu nie odbierze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz